czwartek, 31 stycznia 2013

Śmierć prezydenta

W produkcji „Śmierć prezydenta”, wyświetlonej przed kilkoma dniami przez stację telewizyjną National Geographic Channel, usłyszeliśmy wielokrotnie sformułowania: „teoria spiskowa”, „według teorii spiskowej”, „zwolennicy teorii spiskowych” itd. Ten idący w surkus miejscowym "naukowcom" od rąbania brzozowych szczapek na ich wiejskich podwórkach, zrobiony za granicą ale przez to nie mniej ale bardziej, bo kompletnie zafałszowany film o katastrofie w Smoleńsku miał za zadanie nie tyle polemikę z „teoriami spiskowymi”, bo one przecież w cywilizowanym, postępowym świecie nie istnieją, ile ośmieszanie ich „zwolenników”, gdyż określenie to, szczególnie w polskich realiach, przypisuje się zawsze tym ludziom, którzy otwarcie stawiają trudne pytania, mają jakieś wątpliwości i nie zadowalają się „oczywistymi” (bo oficjalnymi) odpowiedziami. To tak jakby ktoś naśmiewał się z ludzi czerpiących wodę ze studni oligoceńskich jako naiwnych, bo przcież oficjalna woda w kranach jest lepsza, tańsza, smaczniejsza. Wbrew faktom? Tak. I własnie na tym polega propaganda w sowieckim wydaniu czy po prostu sowiecka.

 National Geographic to taki Reader's  Diegest w wersji z kolorowymi obrazkami, z wiedzą geograficzną ma to niewiele wspólnego, za to z propagandą jak najbardziej - ileż tam pouczania krajów trzeciego świata - jak mają ludzie tam żyć. Europa Środkowa i Wschodnia, zdaje się, przez NG traktowana jest jako Europa 'trzeciej klasy' z drewnianymi ławkami, zamiast obitychskórą foteli.

Niestety jest to silna propaganda, zwłaszcza, że w tych krajach, również w Polsce, zawsze znajdą się chętni do reprezentowania instytucji takich jak NG 'w terenie'.

03/03/2014
Prezydent Kaczyński nie zginął bez powodu - po prostu okazał się mężem stanu ponad miarę swoich czasów. Takiego gracza trzeba było usunąć, aby nie przeszkadzał planom Rosji.

12/06/2014
Zapoznać się z materiałem National Geographic można tutaj:
http://natgeotv.com/pl/smierc-prezydenta






W ciągu kilkunastu dni Prokuratura Okręgowa w Warszawie podejmie zawieszone śledztwo w sprawie bezprawnego korzystania z prezydenckiego telefonu – dowiedział się „Nasz Dziennik”.
W maju postępowanie zawieszono z uwagi na niezrealizowanie przez Federację Rosyjską polskiego wniosku o pomoc prawną. Chodziło o pozyskanie wykazu połączeń oraz logowań prezydenckiego numeru telefonu do rosyjskich stacji BTS. Wniosek sformułowano w listopadzie ubiegłego roku. Strona rosyjska przesłała dokumenty pod koniec lipca br. Już wtedy śledztwo miało zostać podjęte na nowo. Tak się jednak nie stało.
Jak poinformował „Nasz Dziennik” prok. Dariusz Ślepokura, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, opóźnienie wynika z tego, że śledczy w podobnym terminie otrzymał obszerne materiały z Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie dotyczące oględzin miejsca katastrofy. Są one wciąż analizowane pod kątem informacji umożliwiających wskazanie miejsca znalezienia aparatu, okoliczności jego odnalezienia oraz osoby, która to uczyniła.
– Tych dokumentów jest mnóstwo. Z otrzymanych materiałów trzeba wyłuskać informacje dotyczące prezydenckiego telefonu. Obecnie prokurator jeszcze analizuje te dokumenty i po zapoznaniu się z nimi podejmie decyzję o podjęciu zawieszonego śledztwa. Sądzę, że jest to kwestia jeszcze kilkunastu dni – ocenia Ślepokura.
Prokurator wyjaśnia, że materiały nadesłane z Rosji to zaledwie 30 stron, ale wyczerpujących. Dlatego polscy śledczy nie będą zwracać się o uzupełnienie dokumentów.
Śledztwo dotyczące bezprawnego wykorzystania telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, do którego doszło 10 i 11 kwietnia 2010 r., wszczęto w maju ubiegłego roku. Ustalono, że w dniu katastrofy z aparatu wykonano dwa połączenia wychodzące: o godz. 12.46 i o godz. 16.24 czasu polskiego.
Telefon został użyty jeszcze następnego dnia o godz. 12.18 czasu polskiego. Były to połączenia z pocztą głosową. Wniosek o ściganie osoby korzystającej z prezydenckiego telefonu złożyła Kancelaria Prezydenta RP, która była właścicielem numeru. W czerwcu ub.r. wniosek o ściganie w sprawie bezprawnego uzyskania dostępu do informacji z poczty głosowej telefonu złożył także Jarosław Kaczyński. W śledztwie ma on status wykonującego prawa pokrzywdzonego.





Rift Over Air Crash Roils Poland’s Artists

Adam Lach for The New York Times

A cameraman filming a ceremony in Warsaw commemorating a 2010 air crash, for Antoni Krauze’s forthcoming film “Smolensk.

WARSAW — On a foggy April morning in 2010, the Polish president’s plane crashed over Smolensk in western Russia, killing him and 95 other members of Poland’s political and military elite, traumatizing the nation and opening a bitter political divide over what caused the disaster. Now the fissures have spread to the cultural realm, as filmmakers, writers and artists fiercely debate how — or even whether — to portray this still-visceral history.
A portrait of Lech Kaczyński, the Polish president killed with 95 other officials in a 2010 crash, and his wife, Maria, at a commemorative event in Warsaw.
Some leading Polish actors have refused to participate in “Smolensk,” a feature film to be released next year, and Antoni Krauze, its patrician 73-year-old director, fears that his views challenging the official version of events, and suggesting a cover-up, could cost the movie millions of dollars in state financing.
The makers of a decidedly sober National Geographic documentary, “Death of the President,” have been accused of being pro-Russian propagandists, while a satirical underground comic book has drawn the wrath of cultural officials for its allusion to the anti-Russian mania of those who blame the Kremlin for the crash. Its antihero, Likwidator, goes on a killing spree whose targets include Vladimir V. Putin, the Russian president.

And Jacek Adamas, a leading street artist here, said 

he had been unable to find a gallery or museum willing


 to display his installation of black steel sculptures of human figures with targets on their chests, suggesting that the crash was an assassination. “Being an artist involves honesty, and in the current discourse in Polish arts, I’m not allowed to be honest,” he said.
At the root of this culture war is intense disagreement about exactly what caused the disaster that day, when Lech Kaczyński, the Polish president, and his delegation were traveling to an official commemoration of the Katyn Massacre of 1940, when the Soviet secret police executed 22,000 Polish officers. For decades the Soviet government denied responsibility for the killings, which to Poles had become a symbol of Russian domination.
In the crash investigation, Russian and Polish investigators concluded in separate official inquiries that poor visibility and human error were to blame. But skeptics have variously insisted that it was an assassination, a declaration of war against Poland by Russia or perhaps an elaborate coup attempt.
The range of conspiracy theories is dizzying. So-called truthers accuse the Kremlin of pumping artificial fog over the runway, planting explosives on the plane and doctoring and then sewing victims’ bodies back together in fake autopsies. Some even contend that the Kremlin murdered Kaczynski because he had traveled to Georgia in 2008 to support that country in its war with Russia.
The crash investigation was so fraught that a military prosecutor, Mikolaj Przybyl, apparently distraught over criticism of his tactics, shot himself in the head in January 2012 during a news conference. (He survived.)
Mr. Krauze has rarely shied away from politics or controversy in his film career. His previous film,Czarny czwartek: "Black Thursday" which depicted the violent 1970 crackdown on striking shipyard workers by a Polish Communist government, was popular, but it also roiled emotions in a country coming to terms with its oppressed past.
The plot of “Smolensk” will center on an investigative journalist who slowly reveals a vast cover-up. Mr. Krauze said he has set out to demystify what he called a lie-riddled official narrative, and invoked  "Zero Dark Thirty" Kathryn Bigelow’s Oscar-nominated film about the American search for Osama bin Laden, as a role model. But just as “Zero Dark Thirty” was pilloried by some for taking liberties with real-life events and for implying that torture is an acceptable antiterrorist tool, so critics here warn that “Smolensk” threatens to become a political statement masquerading as fact.
“It hurts me when people try to politicize this tragedy,” said Pawel Deresz, a journalist whose wife, a leading leftist politician, died in the crash. He said he feared that fiction would be mingled with fact in the name of artistic freedom.
Borys Lankosz, a filmmaker whose 2009 film,"Reverse"  depicted Polish life in the 1950s, said that conservative artists were adroitly tapping into deep-seated feelings of victimhood formed during centuries of occupation and subjugation. And he argues that supporters of the previous president are intent on mythologizing him.
“It’s a cultural sickness,” he said. “We are always taught that we are the messiah nation. This cult of martyrdom, reflected in films like ‘Smolensk,’ is dangerous because it is based on a lie.”

But Mr. Krauze says he is undeterred, even if making the film costs him lifelong friends and requires him to make do with a modest $3.5 million budget. “I feel I need to make this film, even if it is me against everyone else,” he said. “I intend to show the truth.”
Mr. Krauze said he drew inspiration from evidence challenging the official explanation of the crash, including the film Anatomia Upadku: "Anatomy of a Fall" That documentary’s emotive crash images and breathless narration attracted a large audience of more than three million viewers when it was shown by the state television channel TVP on April 8, two days before the third anniversary of the crash. 
The documentary’s creator, the investigative journalist Anita Gargas, interviewed dozens of witnesses, including local Russians who said they saw pieces of metal falling to the ground in the last seconds before the Russian Tupolev Tu-154M plane crashed, suggesting a possible explosion onboard.I am fighting against disinformation and propaganda,” she said in an interview.
Before the broadcast, the left-leaning  newspaper Gazeta Wyborcza (vel Gazeta Wybiórcza) called the film a dangerous misrepresentation that threatened to divide the country into “good and bad patriots.” The station countered that it was committed to showing all sides of the investigation.
“Anatomy of a Fall” was preceded the same evening by National Geographic’s “Death of the President,” which hews closely to the official reports by the Polish and Russian authorities, citing the actions by the Polish pilots, including their decision to attempt a perilous landing in dense fog.
Members of the opposition party Law and Justice called the National Geographic documentary “scandalous,” and Ms. Gargas suggested that it had been bankrolled by Moscow.
Ed Sayer, commissioning editor at the National
 Geographic Channel’s international arm, said that “Death of the President” was financed solely by National Geographic and that it stuck to the facts. “We were very aware of the strong feelings connected to this event,” he said.


Joanna Berendt contributed reporting from Warsaw.
This article has been revised to reflect the following correction:
Correction: May 30, 2013
An article on Wednesday about a debate in Poland among filmmakers, writers and artists about how and whether they should portray the plane crash in 2010 that killed the country’s president and 95 other people described incorrectly the location of a Russian city that is close to the crash site. The city, Smolensk, is in western Russia, not in eastern Russia.


W Sieci | dodane 2013-10-07 





Dla ekipy obecnego premiera tragedia smoleńska jest cynicznie używanym narzędziem konfliktowania Polaków, dzielenia, szantażowania wyborców. Śmierć polskiej elity nie obchodzi ich chyba w ogóle - ocenia w rozmowie z tygodnikiem "W Sieci" Marta Kaczyńska. Córka tragicznie zmarłego w katastrofie smoleńskiej Lecha Kaczyńskiego pytana, co powiedziałby dzisiaj jej ojciec, odpowiada, że jest przekonana, że byłoby to jedno zdanie: "Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie".

Marta Kaczyńska pytana, skąd jej zdaniem bierze się kolejna kampania ataków na niezależnych naukowców pracujących nad sprawą katastrofy smoleńskiej, odpowiada, że w szerszej perspektywie chodzi o storpedowanie dojścia do prawdy. - Mamy wierzyć w rosyjskie i rządowe manipulacje, a jeśli nie wierzymy i sprawdzamy sami, na dodatek wykazując kłamstwa, uruchamia się medialną przewagę i próbuje nas zakrzyczeć - zaznacza.


Jednocześnie podkreśla, że odpowiedzią na poważne badania są inwektywy, reakcją na obszerne zeznania w prokuraturze zmanipulowany przeciek, a zamiast debaty z ekspertami mamy medialne nagonki. Wlicza do tego oświadczenia niektórych uczelni, odcinających się od działań zatrudnionych tam naukowców zaangażowanych w badanie katastrofy smoleńskiej.




- Obliczenia prof. Wiesława Biniendy pokazują, że skrzydło nie mogło zostać urwane wskutek zderzenia z brzozą, bo wszelkie symulacje wskazują, iż je przecina. Dr Grzegorz Szuladziński na podstawie swoich badań wskazuje, że na pokładzie tupolewa doszło do eksplozji, a dr Kazimierz Nowaczyk - spreparowanie przez komisję Millera wykresu rzekomego przebiegu katastrofy - wylicza Kaczyńska dopytywana, czego się konkretnie dowiedziała dzięki pracy niezależnych ekspertów.

Córka tragicznie zmarłego prezydenta pytana m.in. jak w kontekście Smoleńska zachował się Tusk, odpowiada, że sprawia wrażenie, jakby uznał, że to nie jego sprawa. - Jakby zginął nie prezydent Polski, lecz jakiegoś odległego, mało znaczącego dla nas państwa. Jego zachowanie nie trzyma żadnego standardu, sądzę, że będzie przez historyków ocenione jednoznacznie. Począwszy od gry, jaką podjął z Rosją przed 10 kwietnia, skierowanej przeciw własnemu prezydentowi, przez zezwolenie na to, by jego ówczesny przyjaciel Janusz Palikot obrażał pamięć ojca już po śmierci taty, po to, co dzieje się do dziś - mówi.

Kaczyńska przyznaje, że jej ojciec Lech Kaczyński nieraz zawiódł się na Donaldzie Tusku. - Można to było uznać za element gry politycznej. W obliczu tak wielkiej tragedii wszyscy powinniśmy być jednością w dążeniu do ustalenia prawdy, a szef rządu zdaje się wciąż grać - zaznacza.

Córka Lecha Kaczyńskiego dopytywana również m.in. co - jak przypuszcza - powiedziałby nam dzisiaj Lech Kaczyński, odpowiada, że nie jest to kwestia przypuszczeń, ale wie to, jak każdy, kto znał jej ojca. - Prezydent Kaczyński miałby do powiedzenia nam wszystkim jedno zdanie: "Odłóżcie na bok wszystkie różnice i stańcie przy Jarosławie" - puentuje.

Drastyczne zdjęcia ofiar:




Tuż po katastrofie pod Smoleńskiem, 19 kwietnia 2010 r. Jacek Trznadel napisał w liście otwartym do Prezesa Rady Ministrów RP Donalda Tuska: „Ze względu na wyjątkową wagę dla Polski katastrofy samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem, w dniu 10 kwietnia 2010 roku, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej, Lech Kaczyński, i osoby kierujące najważniejszymi Instytucjami Państwa Polskiego, i ponieważ miało to miejsce nie w Polsce, lecz na terenie innego państwa –  zwracam się do Pana, Panie Premierze, o powołanie niezależnej, Międzynarodowej Komisji Technicznej dla zbadania przyczyn katastrofy. Wnioski takiej Komisji, z udziałem najlepszych światowych ekspertów, miałyby podstawowe znaczenie dla opinii publicznej i dla historii.”1
Autor 
Jacek Trznadel to urodzony 10.06.1930 r. w Olkuszu polski, pisarz, poeta, tłumacz, krytyk literacki i publicysta. W roku 1948 wstąpił do Organizacji Młodzieży Towarzystwa Uniwersytetu Robotniczego, która został wcielona do Związku Młodzieży Polskiej (z ZMP odszedł w 1949 r.). W tym samym roku rozpoczął studia na Uniwersytecie Wrocławskim. Następnie studiował na Uniwersytecie Jagiellońskim oraz Uniwersytecie Warszawskim. W 1964 r. uzyskał stopień doktora, w roku 1976 habilitował, a w 1992 uzyskał tytuł naukowy profesora. W 1952 r. został pracownikiem Instytutu Badań Literackich PAN. Od 1956 do 1970 był członkiem PZPR. W 1975 r. podpisał tzw. „List 59„. Od jesieni 1978 do 1983 pełnił funkcję dyrektora sekcji polskiej i profesora literatury polskiej Uniwersytetu paryskiej Sorbony. Współpracował z paryską „Kulturą„. W 1989 r. był jednym z współzałożycieli Niezależnego Komitetu Historycznego Badania Zbrodni Katyńskiej, zaś w 1990 r. był jednym z inicjatorów powołania Polskiej Fundacji Katyńskiej. Jacek Trznadel był w 1994 członkiem komisji opracowującej projekt konstytucji RP z ramienia Solidarności, a w 1995 został przewodniczącym komitetu wyborczego J. Olszewskiego w wyborach prezydenckich. W 1997 r. otrzymał nagrodę im. J. Łojka, Instytutu Józefa Piłsudskiego w Nowym Jorku, za ”walkę z fałszem i zdradą w życiu narodowym”. Od roku 2002 jest członkiem jury przyznającego Nagrodę im. J. Mackiewicza. Najbardziej znane publikacje autora, to m. in. zbiory dotyczące twórczości B. Leśmiana i C. K. Norwida oraz Hańba domowa(1986), Powrót rozstrzelanej armii, Katyń – fakty, rewizje, poglądy (1994), Z popiołu czy wstaniesz? (1995).
Książka 
Pozycja Wokół zamachu smoleńskiego liczy niewiele ponad 100 stron. Książka jest zbiorem tekstów, wywiadów i publikacji w czasopismach autorstwa prof. Jacka Trznadla. Wolumin rozpoczyna zacytowany we wstępie list otwarty do premiera RP w sprawie powołanie międzynarodowej komisji do zbadania katastrofy smoleńskiej. Do maja 2010 r. apel J. Trznadla poparło ponad 50 tysięcy osób. W dalszej kolejności znajdujemy tekst Potrzaskane czarne kwiaty opublikowany w „Naszym Dzienniku” nr 101 z 30 kwietnia 2010 r. Następny rozdział książki to wywiad jaki z J. Trznadlem przeprowadził Mariusz Pilis na potrzeby dokumentalnego filmu List z Polski. Dość powiedzieć, że film - jako wyjątkowy i wnoszący wiele zapytań do kwestii katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. - nie został wyświetlony w żadnej z telewizji w Polsce. Za to w Internecie bije rekordy oglądalności. Kolejne teksty to wywiady przeprowadzone z autorem przez Wiesławę Lewandowską i wydane w numerach 19 (z 9 maja 2010 r.) i 31 (z 1 sierpnia 2010 r.) czasopisma „Niedziela”. Bardzo interesujący jest rozdział pt. Szwadrony śmierci, wraz z późniejszym komentarzem autora. W tej części Jacek Trznadel omawia dwa przypadki „dziwnych śmierci„ osób powiązanych w jakiś sposób z katastrofą. Pierwszy przypadek to śmierć Eugeniusza Wróbla – jednego z najlepszych w Polsce specjalistów z zakresu komputerowych systemów sterowania lotem, osoby która miała analizować raport MAK. Poćwiartowane ciało znaleziono w Zalewie Rybnickim, a do morderstwa początkowo przyznał się syn E. Wróbla. Jednak w toku śledztwa wycofał się z wcześniejszych zeznań – uznano go za psychicznie chorego i odizolowano bezterminowo w zamkniętym zakładzie. Do dnia dzisiejszego nie znaleziono za to głowy zamordowanego. 23 grudnia 2009 r. na „kablu od odkurzacza„ powiesił się „opierając nogami o podłogę” Grzegorz Michniewicz - szef kancelarii premiera RP. Przypadkiem (?) tego samego dnia wylądował w Warszawie ”smoleński” Tupolew wracając po długotrwałym remoncie w rosyjskiej Samarze. Ciało G. Michniewicza już po tygodniu zostało skremowane. 
Następny tekst zatytułowany Spętany Orzeł Biały to wywiad jakiego udzielił J. Trznadel gazecie „Nasz Dziennik” (nr 262 z 9 listopada 2010 r.), odnoszący się do odznaczenia Adama Michnika Orderem Orła Białego. Kolejne teksty to: Sekwencja żałosnych kłamstw o raporcie MAK („Nasz Dziennik” nr 11 z 15-16.01.2011 r.), wywiad przeprowadzony przez W. Żyszkiewicza (Donald Tusk nie zna sprawy) i opublikowany w „Tygodniku Solidarność” nr 22 z 28 maja 2010 r. oraz Polska pozostanie („Nasz Dziennik” nr 31 z 6-7.02.2011 r.). Książkę zamykają rozdziały: Virtuti MilitariWładysław i Lech oraz projekt listu do Sejmu i Senatu RP w sprawie postawienia przed Trybunałem Stanu: D. Tuska, B. Komorowskiego, R. Sikorskiego i B. Klicha, to jest „osób, których działania doprowadziły Polskę do granicy jej bezpieczeństwa i suwerenności”2. 
Na koniec tomiku możemy przeczytać piękny wiersz Jacka Trznadla Stratosferyczni (znany także z piosenki z muzyką B. Błażewicza z jego płyty pt. „Miejmy nadzieję”).
Po przeczytaniu tych interesujących i wciągających wywodów autora, ma się wrażenie, iż prof. J. Trznadel bardzo Rosjan nie lubi. Jest to odczucie mylące – w moim mniemaniu autor nie tyle „nie lubi” Rosjan, co w żadnej mierze nie ufa Rosjanom. Jako Przewodniczący Rady Polskiej Fundacji Katyńskiej moim zdaniem ma takie prawo. 
Wydanie książki jest w porządku, kartki formatu A-5 zostały sklejone i oprawione w broszurową okładkę. Wiele daje do myślenia zdjęcie, które znalazło się na okładce: na froncie okładki znajduje się oświetlona twarz W. Putina z tajemniczym uśmiechem. Zaś na tylnej stronie okładki - w cieniu - ledwo, ledwo widać część twarzy D. Tuska. Nie znalazłem błędów w pracy redakcyjnej i korektorskiej. Wydawcą książki jest Wydawnictwo Antyk, funkcjonujące od roku 1985, przy czym początkowo wydające w podziemiu. Przewodnia myśl tego wydawnictwa to: „wydajemy pozycje stojące na straży tradycji katolickiej, dorobku cywilizacji łacińskiej, bronimy prawdy historycznej i upowszechniamy konserwatywną myśl polityczną. Byliśmy i jesteśmy nadal nieprzejednanymi antykomunistami i niepodległościowcami (...). Od początku i jako jedni z niewielu, byliśmy w słowie i czynie przeciwnikami okrągłego stołu.” 
Uwagi 
W związku z tym, iż książka liczy niewiele ponad 100 stron, po przeczytaniu czułem pewien niedosyt. Aż ma się ochotę wyrzucić: za krótko; i apelować do autora oraz wydawcy: proszę o jeszcze. Bardziej wymagający Czytelnik może mieć uwagi dotyczące zbyt ubogiego, broszurowego, klejonego wydania recenzowanej pozycji książkowej. 
Podsumowanie 
Książkę Jacka Trznadla polecam przede wszystkim Czytelnikom interesującym się najnowszą historią Polski oraz kontrowersjami towarzyszącymi katastrofie smoleńskiej od tej fatalnej daty 10 kwietnia 2010 r., aż do dzisiaj.
Zamach to mocne słowo. Ale czy uzasadnione jest używanie tego zwrotu w przypadku dotyczącym katastrofy smoleńskiej z 10.04.2010 r.? Profesor Jacek Trznadel w swojej ostatniej książce przekonuje nas, że jak najbardziej tak. Czy autor może mieć rację? Czy zdoła do swej teorii skłonić Czytelników? Nie ma innej możliwości sprawdzenia tego – należy sięgnąć i przeczytać recenzowaną książkę. Polecam. 
Plus minus: 
Na plus:
+ temat książki: kontrowersje wokół katastrofy smoleńskiej
+ jednoznaczna postawa autora
+ wnikliwe, celne spostrzeżenia i uwagi
+ interesujący zbiór tekstów i wywiadów
+ bardzo dobry styl autora
Na minus:
- zbyt lakoniczne ujęcie tematu
- ubogie wydanie
Tytuł: Wokół zamachu smoleńskiego
Autor: Jacek Trznadel
Wydawca: Antyk
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-87809-26-8
Strony:  104
Oprawa: miękka
Cena: ok 19 zł
Ocena recenzenta: 8/10

"W filmie „Śmierć prezydenta”, wyświetlonym niedawno przez stację telewizyjną National Geographic Channel, usłyszeliśmy wielokrotnie sformułowania:
„teoria spiskowa”, „według teorii spiskowej”, „zwolennicy teorii spiskowych” itd.
Ten propagandowy, kompletnie zafałszowany film o katastrofie w Smoleńsku miał za zadanie nie tyle polemikę z „teoriami spiskowymi”, bo one przecież w cywilizowanym, postępowym świecie nie istnieją, ile ośmieszanie ich „zwolenników”, gdyż określenie to, szczególnie w polskich realiach, przypisuje się zawsze tym ludziom, którzy otwarcie stawiają trudne pytania, mają jakieś wątpliwości i nie zadowalają się „oczywistymi”, bo oficjalnymi, odpowiedziami. Pomawiany o sprzyjanie „teoriom spiskowym” jest człowiekiem nieufnym, ksenofobicznym, a w polskiej rzeczywistości najczęściej zwolennikiem PiS i dyrektora Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka, a więc osobą ogólnie zacofaną, pełną uprzedzeń, a nawet nienawiści, gdyż odrzuca prawdy uznane powszechnie za oczywiste, jak na przykład raport Jerzego Millera czy wersję katastrofy według rosyjskiego MAK, czyli „międzypaństwowej” (w domyśle: „międzynarodowej”) komisji generał Tatiany Anodiny.

Film jednak, wbrew intencjom jego autorów, ugruntował słusznie podnoszone w poszukiwaniu prawdy „teorie spiskowe”, gdyż tak jednostronnego, tendencyjnego „dokumentu”, pozbawionego nawet pozorów obiektywizmu, dawno w Polsce nie oglądano. Obraz National Geographic Channel, przygotowany w myśl założeń końcowych dwóch wspomnianych raportów, zamyka temat „katastrofy w przestworzach” i staje się jakby trzecim, tym razem publicystyczno-propagandowym, „światowym” raportem, pogłębiając nasze polskie „spiskowe” wątpliwości.

Nic to nowego od czasów, kiedy Grigorij Potiomkin pobudował wzdłuż Dniepru atrapy wiejskich chat, tak by płynąca rzeką caryca Katarzyna II mogła zobaczyć dobrobyt na wsi i zadowolonych wieśniaków w zagrabionej Turkom prowincji.

Od „teorii spiskowych” aż roi się nasza historia. Przypomina mi się Władimir Bukowski, który w archiwach Kremla odnalazł dokument podpisany przez Gorbaczowa o udzieleniu miliona dolarów pomocy strajkującym górnikom w Anglii w 1984 roku. Informacje o tym powszechnie znanym fakcie uznawane były na Wschodzie i Zachodzie za „spiskowe”, także przez samą premier Margaret Thatcher, którą Gorbaczow osobiście zapewniał, że nic o tym nie wie. Tymczasem pod dokumentem pokazanym jej przez Bukowskiego widniał złożony kilka miesięcy wcześniej podpis Gorbaczowa.

Wspomniany Władimir Bukowski w kultowej książce „Moskiewski proces” opisuje rosyjską „pomoc” dla wybranych na Zachodzie firm, np. w postaci uprzywilejowanych kontraktów paliwowych, dzięki którym da się odłożyć dodatkowe pieniądze, finansowania publikacji, gazet, czasopism, filmów, utrzymania księgarń, dostaw tysięcy ton papieru gazetowego, a nawet załatwienia stanowiska profesora na Uniwersytecie w Nowym Jorku.

Warto tu wspomnieć o „moskiewskiej pożyczce” dla polskich komunistów Rakowskiego i Millera. Pożyczka w wysokości 1,2 mln dolarów miała sfinansować powstanie partii SdRP, pismo „Trybuna” i odprawy dla partyjniaków. Postępowanie w tej sprawie zakończyło się w latach dziewięćdziesiątych umorzeniem ze względu na „znikomy stopień niebezpieczeństwa czynu” i „braku dowodów”. Gdyby nie odtajnione dopiero w 2006 roku przez ministra Zbigniewa Ziobrę dokumenty procesowe, „moskiewska pożyczka” nadal byłaby dla jej przeciwników klasycznym przykładem „teorii spiskowej”. Dlatego tym wszystkim, którzy są oskarżani o hołdowanie teoriom spiskowym, radzę, by odpowiadali, że nie chodzi tu o żadną teorię, tylko o praktykę. Nie interesuje nas spiskowa teoria na temat Smoleńska, ale praktyka, być może także spiskowa, czyli pełna prawda w oparciu o obiektywne fakty."


10/04/2014




Fot. wPolityce.pl/TVP Info




"Podziękowaniami dla ludzi świata nauki oraz wszystkich zaangażowanych w poszukiwanie przyczyn tragedii smoleńskiej rozpoczęło się ostatnie posiedzenie parlamentarnego zespołu badającego przyczyny tragedii.

To jest bezprecedensowa katastrofa, w której zginął nie tylko najlepszy prezydent tego kraju, ale również generalicja, wybitni przedstawiciele narodu. To jest o tyle ważne, że od kilku dni słyszymy o konieczności zamykania pewnych wątków i badań, a dziś słyszymy znów szereg opinii i też z jak wielką uwagą aparat państwowy miałby badać przyczyny tragedii smoleńskiej. To nieuprawnione. Przez cztery lata, mimo starań pokrzywdzonych i osób zainteresowanych, nie dano rodzinom i społeczeństwu odpowiedzi na podstawowe pytania, jak doszło do tragedii.Jedynie zdaje się zwierzchnik prokuratury jest zadowolony z wyników i ustaleń
— powiedział pełnomocnik części ofiar mec. Piotr Pszczółkowski, prezentując stan postępowań dot. katastrofy smoleńskiej. Podkreślił, że śledztwo, które prowadzi Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie, mimo starań rodzin nie dało na razie odpowiedzi na podstawowe pytanie: jak doszło do katastrofy. Jak ocenił, działania prokuratury były często dezinformacją, która dzieliła społeczeństwo.
Według Pszczółkowskiego kwestia badania materiałów wybuchowych nie jest definitywnie zamknięta. Ocenił, że opinia Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego jest niepewna i musi być uzupełniona. Mówił o braku informacji dotyczących sprzętu wykrywającego materiały wybuchowe, a także błędnej - jego zdaniem - metodologii badań. Zapowiedział, że pełnomocnicy rodzin będą wnosić o uzupełnienie opinii.
Zwrócił uwagę, że nie są zamknięte wątki dotyczące fałszowania rejestratorów lotów, a także uderzenia samolotu skrzydłem w brzozę. Mówił też, że polscy prokuratorzy nie byli przy oględzinach zwłok, przy pobieraniu próbek i oględzinach miejsca katastrofy w Smoleńsku. Podkreślił, że oryginały rejestratorów i wrak są konieczne, by zakończyć w wiarygodny sposób wyjaśnianie katastrofy.
Dodał, że zamknięty nie jest także wątek organizacji lotu do Smoleńska. Podkreślił, że również sprawa BOR nie jest zamknięta. Na decyzje sądu czeka również postanowienie o umorzeniu sprawy zaniedbań prokuratury ws. smoleńskiej.

Opinia publiczna jest epatowana opiniami, w jaki sposób można zamknąć śledztwo bez sprowadzenia wraku i czarnych skrzynek. Z mojego doświadczenia wynika, że to śledztwo nie może być zamknięte. Naczelną zasadą w Polsce jest zasada prawdy materialnej. W Polsce nie realizuje się śledztwa na podstawą wniosków o pomoc prawną, ale na podstawie dowodów, pozwalających odpowiedzieć na kluczowe pytania.
Dodał, że polska strona nie zapewniła prokuratorom warunków do pobrania materiałów do badań, nie wzięli udziału w oględzinach miejsca. Pszczółkowski mówił, że Polska była zobowiązana do zbadania każdej wersji zdarzeń, a obecnie kończenie śledztwa bez wraku i rejestratorów będzie hańbą.
Przypominał także, że badania, jakich wyniki ostatnio prezentowali śledczy, były wykonywane na materiale, który pobierali rosyjscy funkcjonariusze.
Na koniec mecenas zacytował wypowiedź Seremeta, który mówił, że nie otwierano trumien, ponieważ nikt nie miał podejrzeń, że rosyjskie sekcje były nierzetelne.

A kto miał go informować, skoro śledczy obecni w Smoleńsku na sekcje nie stawiali się na autopsję?
— pytał Pszczółkowski.
Po mecenasie głos zabrała Ewa Błasik, wdowa po gen. Andrzeju Błasiku. Podziękowała zespołowi za pracę. Dodała, że zaraz po ogłoszeniu Raportu MAK omal nie pękło jej serce. Wspomniała także, że wiele osób powtarzało oszczerstwa kierowane pod adresem jej męża.
Kluczowa część posiedzenia dotyczyła raportu, jaki w związku z czwartą rocznicą katastrofy wydał zespół. Wśród wielu opracowań znajduje się analiza rozpadu salonki Prezydenta RP, która znalazła się w opracowaniu

Ustalenia prokuratury z ostatnich dni wskazują, że na 40 metrów przed brzozą znaleziono, biegli prokuratury znaleźli, fragment samolotu. Oni zawarli to w oficjalnym sprawozdaniu
— mówił Macierewicz.
Wskazał, że zespół zidentyfikował kolejne fragmenty tupolewa, które leżą przed brzozą.
Następnie przedstawiono zdjęcia rekonstruujące zniszczenia salonki Prezydenta RP.

Dzięki pracy zespołu możecie państwo zobaczyć, jak rozrzucona została salonka prezydenta
— tłumaczył Macierewicz.
Następnie pokazał mapę szczątek z miejsca tragedii smoleńskiej, wskazując, gdzie były rozmieszczone części salonki. Poseł zaznaczył, że okna odleciały na odległość 28 metrów od burt, że są one zwęglone. Z kolei kanapa odleciała na 40 metrów od burty, przy której była zamontowana.

Nie ma wątpliwości, że burta nie była objęta płomieniami, jakie miały miejsce po tragedii. Ta burta nigdy na miejscu zdarzenia się nie paliła. Te zniszczenia, osmalenia, zniszczenie burty miały miejsce w powietrzu
— dodawał Macierewicz.

Rządowi eksperci przekonują, że to się stało pod wpływem ognia już po uderzeniu w ziemię. To nie prawda. Dowody przekażemy prokuraturze
–- dodawał.
Na koniec zaznaczył, że „wniosek naukowców, by wszcząć od początku śledztwo jest wymogiem polskiej racji stanu”.

Liczę, że Polacy nigdy nie pozwolą, by narzucać nam narrację, że to pijany generał, brak umiejętności załogi doprowadzili do tragedii. Sądzę, że wszyscy w Polsce mają już dość kłamstwa smoleńskiego. Prosimy o prawdę , praworządność, prosimy o zbadanie tej tragedii
— apelował.
Na koniec głos zabrał przybyły z Danii Glenn Jorgensen, ekspert lotniczy zaangażowany w sprawę smoleńską.

Niektórzy twierdzą, że Smoleńsk powoduje podział w polskim społeczeństwie. I powinniśmy zakończyć badania tragedii, żeby nie powodować podziału. Jednak z drugiej strony powinnyśmy znaleźć prawdę, żeby znów połączyć społeczeństwo. Jedyna droga do tego to znalezienie wytłumaczenia, któremu większość osób może zaufać. Wszystkie poważne badania dotyczące Smoleńska prowadzą do jednego: brzoza nie miała żadnego związku z tragedią. Profesor Binienda udowodnił to wcześniej, a kolejni profesorowie poszli w ślad za tymi wnioskami.

Biorąc to pod uwagę, należy zadać pytanie, co spowodowało katastrofę i co się stało. Dopóki te pytania nie znajdą odpowiedzi nie będzie wiadomo, co się stało, nie dojdziemy do wyjaśnienia. Szukanie przyczyn tragedii powinno być ponad politycznymi podziałami. Widzimy związki pomiędzy tym co stało się śp. Lechowi Kaczyńskiemu z tym, co miało miejsce w Gruzji, obecnie ma miejsce na Ukrainie i może mieć miejsce w Mołdawii. To, co zrobimy jest ważne nie tylko dla Polski, nie tylko dla Europy, ale dla całego wolnego świata. Gdy patrzy się na doświadczenia, nie widzę szansy na to, by sprawę smoleńską rozwikłać przy obecnym układzie rządzącym
— tłumaczył Jorgensen.
Dodał, że w „Danii jest duże zainteresowanie tą sprawą, ponieważ miała miejsce niedawno audycja w radiu ogólnokrajowym”. Zachęcał, by zrobić wszystko, co w naszej mocy, by kwestię Smoleńska wyjaśnić.
W związku z czwartą rocznicą tragedii smoleńskiej zespół parlamentarny zaprezentował swoje najnowsze ustalenia." Stanisław Żaryn, 10/04/2014
Macierewicz: Salonka prezydenta została rozerwana w powietrzu.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

राष्ट्रपति की मौत.

Halál az Elnök.

Ο θάνατος του Προέδρου.

სიკვდილი პრეზიდენტმა.