poniedziałek, 7 stycznia 2013

Żydzi Polscy

 Dora Kacnelson, Julian Tuwim i Rodzina Ulmów, która oddała w całości swoje życie za rodzinę żydowską.

Temat Żydów to temat rzeka, temat Żydów Polskich zaś to kilka rzek, to Wisła, to Bug, to Dniestr i Dniepr, to rzeki Rzeczpospolitej.
Żydzi w Polsce zaczęli się osiedlać bardzo wcześnie, bo w czasach Piastów.
Po łupieżach,mordach i pożogach dokonanych w Europie, Żydzi znajdują oddech i osłonę w Polsce pod Władysławem Hermanem, a zatem prawowity król Polski udzielił im ochrony.
Ich obecność była korzystna dla kraju, znali się na handlu, na rzemiośle, bankowości, na wielu rzeczach.
Jak powszechnie wiadomo ich społeczność rozwijała się w Polsce świetnie, jednak ze względu na różnice religijne integrowali się bardzo słabo, większość język polski znała tyle o ile, wielu nie nie umiało nawet słowa po polsku (czy po rusku na kresach). Tworzyli getta, tworzyli enklawy żydowskie w miastach, mieli własne dzielnice. Generalnie było im w Polsce dobrze. Królowie nie tylko dotrzymywali nadań Władysława Hermana, ale nadawali własne przywileje, żydostwo stało się stanem, jak szlachta.
Stan symbiozy utrzymywał się bardzo długo przez wieki całe, wszystko zmieniło się zaś w okresie rozbiorów, zaś wiek XIX zmienił wszystko diametralnie: był język Polski, byli Polacy, byli Rusini utożsamiający się z Rzeczpospolitą, nie było polskiej władzy.
W II Rzeczypospolitej Żydom nie działa się krzywda, zwłaszcza jeśli porównać to co nastąpiło po wybuchu wojny światowej, żyli w Polsce jak u siebie, poza jakimiś nieznaczącymi indywidualnymi incydentami, jakąś publicystyką, zresztą stanowili na tyle znaczącą siłę gospodarczą i na tyle dużą mniejszość narodową, że w sumie wyciąganie tego w dzisiejszych czasach to nadużycie. A dlaczego w dzisiejszych to nadużycie a powiedzmy w 1938 roku autokrytyka byłaby uzasadniona? Bo to było przed Zagładą.
Tym niemniej jednak, mimo różnorodnych pomysłów, jak np. głupi pomysł osiedlanie Żydów, na Madagaskarze, nie było wobec Żydów polityki państwa, nie było jakiejś z nimi umowy, jakiegoś paktu, porozumienia, nie było nic z tego co dawali im królowie, co dawała im szlachta, co dawali możni, a w zamian przecież otrzymywali coś w zamian - finansowanie wojen, rozwój miast, wzrost zagranicznej wymiany handlowej itp.
II Wojna Światowa zastała Polskę, delikatnie mówiąc nieprzygotowaną militarnie do poważnej walki. oczywiście to jest wiadome, ale też politycznie przygotowania żadnego nie było, nie było żadnego planu wykorzystania poszczególnych grup ludności.
Żydzi zas ciesząc się swobodą i ochroną od lat ośmiuset, mieli prawo czuć się bezpiecznymi w Polsce nadal, mimo wybuchu wojny z państwem totalitarnym. Niestety Polska im tego bezpieczeństwa nie dała. Dawali zwykli ludzie często z narażeniem życia, schronienie, ale państwo polskie właściwie nic nie dało. Kiedy już trwała walka, polskie siły zbrojne w jakichś szczególny sposób nie traktowały żydostwa, mimo, że żydostwo właśnie narażone było na unicestwienie w pierwszej kolejności. Kiedy wybuchło Powstanie w Getcie pomoc Armii Krajowej była znikoma, wręcz żadna. Oczywiście to nie wynikało ani ze strachu Dowództwa w Warszawie, ani z lenistwa, ani z zaskoczenia, po prostu nie było takiego rozkazu z Londynu, aby włączyć się czynnie do powstania.

O Dorze Kacnelson:
Jestem Żydówką Wielkiej Polski – tak siebie określiła 20 XI 2002 r., kilka miesięcy przed śmiercią, prof. Dora Kacnelson w czasie ostatniej swojej prelekcji w Klubie Inteligencji Katolickiej w Lublinie.
Wygłaszała odczyt „Księża polscy na syberyjskiej katordze”. Mówiła: „Urodziłam się w Wielkiej Polsce, wielkiej kultury, wielu religii, w niej pragnę zakończyć życie”.
Wyjaśniała, że terytorialnie Wielka Polska była przed rozbiorami. Pozostała nią duchowo i intelektualnie w czasie rozbiorów, wzbogacała cywilizacyjnie narody Rosji i podbite przez nią plemiona Azji, także przez swych zesłańców na syberyjskiej katordze. Zakończyła prelekcję słowami: „Przed Wielką Polską chylę czoło! Kocham ją, pozostanę jej wierną do końca życia, ja, polska Żydówka”.
W pewne zakłopotanie natomiast wprawiła słuchaczy lubelskiego KIK wcześniej, 4 IV 2002 r., w czasie odczytu „Kresy polskie współcześnie: Lwów, Krzemieniec, Wilno. Martyrologia narodu polskiego trwa”. Zwróciła się wówczas do obecnych księży z pytaniem: „Dlaczego ja, córka niedoszłego rabina, na polskich Kresach muszę ustawicznie domagać się od polskich duchownych, by w kościołach nie zamierały polskie modlitwy i śpiewy?”.

Dora Kacnelson zaskakiwała słuchaczy nie tylko w Lublinie. Z doniesień prasowych wiemy, że na początku lat 90., jak relacjonowała jej przyjaciółka, poszły obie na odczyt Adama Michnika. W dyskusji postulowała większą troskę o Polaków pozostałych po wojnie na obszarze polskim zagarniętym przez Związek Sowiecki. Po swej wypowiedzi usłyszała, że jest antysemitką. Oznajmiła wówczas: „Jestem Dora Kacnelson z Drohobycza. Mój ojciec był w Bundzie, a mój stryj był twórcą państwa Izrael. Co za idiota, nie widzi moich semickich rysów!?”.
Dora Kacnelson pragnęła osiąść w Lublinie ze względu na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Marzyła o współpracy z uczelnią. Władze miasta prosiła o mieszkanie mogące pomieścić jej pokaźne archiwa. Po śmierci pragnęła przekazać je miastu. Uzyskała przydział na mieszkanie o powierzchni 40 m2. Archiwum nie zdołała sprowadzić do Lublina ani z Drohobycza, ani z Bochni, gdzie miasto ofiarowało jej równie małe pomieszczenie, ani z Berlina, gdzie pod koniec życia przebywała.

Dora Kacnelson urodziła się 19 IV 1921 r. w Białymstoku. Jej ojciec, Beri Kacnelson, porzucił w 1905 r. odbywane w Mińsku studia rabinackie, aby bronić swoich rodaków przed rosyjskimi pogromami. On i koledzy mieli otrzymać rewolwery do samoobrony bezpośrednio od Józefa Piłsudskiego. Matka, Basewa Kacnelson z domu Dojno, rozczytywała się w twórczości Stefana Żeromskiego i wzorem jego Siłaczki uczyła po wsiach biedne dzieci żydowskie i białoruskie.
Przedwojenny Białystok pozostał w pamięci Dory Kacnelson jako oaza wolności – także dla Żydów. W mieście rozwijało się swobodnie życie religijne zarówno Żydów, jak i Polaków. Obok chrześcijańskich kościołów istniały cztery synagogi. Funkcjonowały hebrajskie szkoły i gimnazja z językiem jidysz. Działały różne żydowskie organizacje – zarówno socjalistyczne, jak i syjonistyczne.
Dzieci z rodzin inteligenckich kształcono często w polskich gimnazjach, do jednego z nich uczęszczała Dora Kacnelson. Polskie i żydowskie uczennice były jej najbliższymi przyjaciółkami. Przejawów antysemityzmu w gimnazjum, jej zdaniem, po prostu nie było.
W gimnazjum zainteresowała się twórczością Adama Mickiewicza i Starym Testamentem, którego lekturze oddawała się codziennie wraz z ojcem. Wtedy, w Białymstoku, ślubowała, że odnajdzie grób Mojżesza i napisze książkę o Adamie Mickiewiczu oraz o polskiej poezji powstańczej. Grobu Mojżesza nie odnalazła, ale książek o Mickiewiczu, o polskich powstańcach z XIX wieku i ich poezji, opublikowała kilka.

Szokiem dla rodziców i ich dorastającej już córki stała się okupacja we wrześniu 1939 r. Białegostoku przez – według jej słów – „hordy bolszewickie”. Codziennie z pobliskich domów aresztowano ludzi, wywożono całe polskie rodziny.
Ograniczeniu uległo życie religijne ludności żydowskiej. Dora Kacnelson wraz z rodzicami opuściła Białystok pod koniec 1939 r. i przeniosła się do krewnych w Leningradzie. Podjąwszy studia filologiczne na tamtejszym uniwersytecie, była świadkiem presji ideologicznej wywieranej na uczelni zarówno na studentach, jak i wykładowcach. Dostrzegała opór, niestety tylko małej części rosyjskich i żydowskich profesorów, wobec stalinizmu.
Już w Leningradzie doszły ją „pogłoski o wymordowaniu polskich oficerów w Katyniu”. Nie dawała więc wiary późniejszym tłumaczeniom wielu obywateli sowieckich, że o zbrodni katyńskiej nic nie wiedzieli.
W latach 1946-1949 Dora Kacnelson odbyła w Leningradzie aspiranturę naukową. Jej uwieńczeniem stała się obroniona w 1952 r. dysertacja kandydata nauk (doktorska) „Mickiewicz a poezja ludowa”. Była ona owocem także rozległej kwerendy źródłowej, którą prowadziła, przebywając w latach 1946-1949 w Wilnie. Zbierała wówczas materiały dotyczące zarówno Mickiewicza, jak i losów polskich powstańców z 1863 r. na Litwie, m.in. księży: Antoniego Mackiewicza, Stanisława Iszory oraz – dziś bohatera Białorusi – Konstantego Kalinowskiego.
Antysemityzm, z którym Dora Kacnelson zetknęła się – jak stale i publicznie oświadczała – dopiero w Związku Sowieckim, a nie w przedwojennej Polsce, spowodował, że przez wiele lat, mimo żmudnych poszukiwań, nie mogła uzyskać pracy. Otrzymała ją w końcu w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Połocku. Represjonowana, niebawem musiała odejść z tej uczelni. Przeniosła się w 1961 r. aż na wschód Syberii, do Ułan Ude, stolicy Buriacji, a w 1962 r. – do Czyty na wschód od Bajkału.
Badała tam dzieje polskich zesłańców, którzy byli przez cały XIX wiek zsyłani przez Rosjan na Syberię. Z uniwersytetu w Czycie usunął ją rektor Mikołaj Babin – wykładowca marksizmu-leninizmu.

W 1966 r. przeniosła się do Drohobycza, z którym już się na stałe, jako docent, związała. Ze względu na jej erudycję zwracano się do niej „pani profesor”. Ona korygowała, oświadczając: „Jestem doktorem filozofii. Wykładałam literaturę i historię Polski w uczelniach sowieckich jako docent. Za umiłowanie Polski ze wszystkich mnie wyrzucono”.
W 1983 r. „za polskość” – jak jej powiedziano – Dora Kacnelson została jednak wyrzucona i z uniwersytetu w Drohobyczu.
Polsce, Polakom, mieszkańcom tego miasta i tej ziemi poświęciła się bez reszty.
Na uniwersytecie wykładała literaturę i historię polską. Organizowała koła nauki języka polskiego i wieczory poezji polskiej. Jednocześnie, dojeżdżając do Lwowa, prowadziła tam prace badawcze w archiwach i dawnym Ossolineum. Współpracowała wówczas ze znakomitymi Polakami pozostałymi we Lwowie: Mieczysławem Gębarowiczem, Ludwikiem Grajewskim, Kazimierzem Giebułtowskim, Wacławem Olszewiczem i bibliotekarzem, „mądrym polskim Żydem” – Bogdanem Gordonem.
Kiedy poszukiwania w Ossolineum uniemożliwiła jej „stalinówka” – jak ją określała – Taisa Kozaczuk, całą swoją niespożytą energię skupiła na działalności oświatowej i charytatywnej w Drohobyczu. To ona ożywiła działalność Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Drohobyckiej. Słowo polskie i wiedzę o dawnej i współczesnej Polsce niosła do odwiedzanych wsi.
Przekazywała też pomoc materialną biednej ludności polskiej, o którą zabiegała w kraju. Wielkie nadzieje wiązała ze zrywem „Solidarności” w Polsce. Bolała, że rządy solidarnościowe mogły otoczyć większą opieką Polaków na obszarze byłego Związku Sowieckiego, a tego w pełni nie uczyniły.

Dora Kacnelson publikowała w Polsce liczne artykuły, drukowała książki: „Z dziejów polskiej pieśni powstańczej XIX wieku. Folklor Powstania Styczniowego”, Wrocław, Ossolineum, 1974 r.; „Poezja Mickiewicza wśród powstańców. Wiek XIX. Z archiwów Wilna, Lwowa, Czyty”, Kraków, Universitas, 1999 r.; „Rok 1863 na Polesiu Kijowskim. Pamiętnik Józefa Sobkowicza” (opracowanie Dora Kacnelson, Krzysztof Gębura), Siedlce, Akademia Podlaska, 2000 r.; „Skazani za lekturę Mickiewicza. Z archiwów Lwowa i Wilna”, Lublin, Norbertinum, 2001 r.
W Paryżu w „Kulturze” ogłosiła cenną rozprawę „Polscy naukowcy Wilna i Lwowa pod okupacją sowiecką”. Dla weteranów polskich wojny 1939 r. i podziemia niepodległościowego w Związku Sowieckim z AK, BCh, również NSZ, co dobitnie podkreślała, dobijała się u władz polskich o emerytury.
Narzekała na opieszałość polskiego MSZ i podległych mu placówek konsularnych na terytorium b. ZSRS w niesieniu pomocy rodakom. Stwierdzała, że tę pomoc uzyskiwała łatwiej od różnych polskich organizacji społecznych i kościelnych niż państwowych.

Dora Kacnelson nie zapomniała o swoich związkach z narodem żydowskim. W Drohobyczu najsilniej zabiegała o zachowanie dorobku malarskiego Brunona Schulza. Najmocniej protestowała, gdy z polecenia Yad Vashem w Izraelu skradziono z Drohobycza freski Schulza.
Za martyrologię Żydów, za holokaust w latach II wojny światowej wyłączną odpowiedzialnością obarczała narodowosocjalistyczne Niemcy. Mówiła o holokauście dwu narodów dokonanym przez Niemców: żydowskiego i polskiego. Obarczała odpowiedzialnością Żydów amerykańskich, że nie reagowali, gdy w czasie II wojny światowej trwał holokaust.
Krytykowała Amerykański Kongres Żydów za brak chęci niesienia pomocy cierpiącym biedę rodakom w dawnym Związku Sowieckim. Przyznawała rację Normanowi Finkelsteinowi, że Żydzi amerykańscy z martyrologii swych europejskich rodaków czynią dochodowe przedsiębiorstwo holokaust.
Nikt ze środowisk żydowskich tak mocno i zdecydowanie nie demaskował kłamstw i fałszerstw Jana Tomasza Grossa dotyczących Jedwabnego, jak Dora Kacnelson. To nie konfabulator – stwierdzała – to wynajęty przez amerykańskich Żydów oszust. Bolała ją i przerażała eskalacja nieuzasadnionych, jej zdaniem, roszczeń finansowych Żydów względem państwa polskiego.
Nie mogła zrozumieć, dlaczego niektóre sądy polskie wydają sfałszowane dokumenty na własność pożydowską, jak pisała: „kombinatorom nie mającym ani z prawem własności drogą dziedziczenia, ani w ogóle z narodowością żydowską nic wspólnego”.
Polacy obronili swoją własność w przeszłości przed Rosjanami, przed Niemcami, muszą ją obronić obecnie przed tymi Żydami, którzy stali się niegodni mojego narodu – tak zdecydowane, mocne słowa padały z jej ust.
Krytyczna była również względem ruchu feministek oraz w sprawie homoseksualizmu, który jako Żydówka nazywała słowami z Księgi Kapłańskiej Starego Testamentu: „To jest obrzydliwość!”.

Pozostawała w kontakcie i serdecznej przyjaźni z wieloma Polakami, a także instytucjami w Polsce. Była w stałych kontaktach ze Światowym Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej i innymi polskimi organizacjami kombatanckimi. Ceniła współpracę z Instytutem Badań nad Polonią i Duszpasterstwem Polonijnym KUL. Współpracowała z wybitnymi polskimi historykami, m.in. z prof. Stefanem Kieniewiczem, prof. Franciszką Ramotowską, prof. Wiktorią Śliwowską, dr Teresą Stanek z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Współpracowała również i pozostawała w przyjaźni z księżmi profesorami z KUL, m.in. z ks. Romanem Dzwonkowskim, ks. Marianem Radwanem, ks. Edwardem Walewanderem, ks. Zygmuntem Zielińskim. Wspominała o bliskich relacjach łączących ją z dr Heleną Gulanowską z Lublina, prof. Eugeniuszem Niebelskim i prof. Mirosławem Piotrowskim z KUL, dyrektorem Biblioteki KUL Andrzejem Paluchowskim, dyrektorem lubelskiego wydawnictwa Norbertinum Norbertem Wojciechowskim, Jerzym Narbuttem, Bohdanem Porębą z Warszawy, prof. Peterem Rainą z Berlina.

Dora Kacnelson w publikacjach, a w szczególności w licznych swoich wystąpieniach w kraju i za granicą, z siłą swej mocnej argumentacji broniła dobrego imienia Polaków.
Kochając naród żydowski miłością wielką, potrafiła jednocześnie dostrzegać i ganić u jego przedstawicieli wszelkie przejawy antypolonizmu, nawet najdrobniejsze. Irytowała ją opieszałość w czynieniu tego samego przez polski Instytut Pamięci Narodowej. Pisała, być może w nadmiarze żalu, że dostrzega „antypolską pozycję kierownictwa Instytutu Pamięci Narodowej”.
Znamiennym mottem opatrzyła Dora Kacnelson swoją książkę „Skazani za lekturę Mickiewicza. Z archiwum Lwowa i Wilna”, wydaną w 2001 r. przez Norbertinum w Lublinie: „Bohaterom Armii Krajowej, walczącym o wolność Polski z okupantem hitlerowskim i sowieckim, broniącym ludność polską i żydowską na ziemi wołyńskiej, lwowskiej i wileńskiej przed zbrodniarzami ukraińskimi i litewskimi, składa hołd – autorka”.
Do Lublina Dora Kacnelson przybywała często, zatrzymując się u przyjaciół. Była w ciągłym ruchu, mimo już dość sędziwego wieku. Pod koniec życia coraz rzadziej przebywała w Drohobyczu, coraz częściej w Lublinie, Krakowie, Warszawie, a ostatnio w Berlinie. Tam przed nią zmarł jej mąż, Aleksiej Jegorow, z którym wzięła ślub w 1955 r., po wypuszczeniu go z łagru sowieckiego na Kołymie.

Z Berlina Dora Kacnelson pisała do mnie dwa tygodnie przed śmiercią, 15 czerwca 2003 r., prosząc o recenzję wydawniczą jej książki „Ukochałam obydwa narody. Pamiętnik polskiej Żydówki” (17 arkuszy wydawniczych).
Druk książki powierzyła wydawnictwu Arcanum w Bydgoszczy. Prosiła mnie o napisanie wstępu do książki, zapowiadała przybycie do Lublina, by kontynuować u władz miasta starania o mieszkanie. Zmarła w Berlinie 1 lipca 2003 roku. Losy maszynopisu wspomnień Dory Kacnelson, które miały być wydane przez Arcanum pod wspomnianym wyżej tytułem, z moim wstępem, są nieznane. Z informacji medialnych wynika, że po jej śmierci zaginęły i wątpliwe jest ich odnalezienie.








dora_kacnelson

Jestem Żydówką Wielkiej Polski – tak siebie określiła 20 XI 2002 r., kilka miesięcy przed śmiercią, prof. Dora Kacnelson w czasie ostatniej swojej prelekcji w Klubie Inteligencji Katolickiej w Lublinie.
Wyjaśniała, że terytorialnie Wielka Polska była przed rozbiorami. Pozostała nią duchowo i intelektualnie w czasie rozbiorów, wzbogacała cywilizacyjnie narody Rosji i podbite przez nią plemiona Azji, także przez swych zesłańców na syberyjskiej katordze. Zakończyła prelekcję słowami: „Przed Wielką Polską chylę czoło! Kocham ją, pozostanę jej wierną do końca życia, ja, polska Żydówka”.

Żydzi łódzcy.


Ks. prof. Józef Kruszyński : Dlaczego występuję przeciwko Żydom



(K I E L C E 1923)

Przedmowa Edwarda Zajączka:
"Rozpocząwszy w roku 1918 nowy okres życia, przepojeni nadmiarem radości, zapomnieliśmy
o tem, że otrzymana wolność nie jest jeszcze wolnością. Odpędziwszy bowiem zewnętrznych
najeźdźców, zabraliśmy się do pracy twórczej nad ugruntowaniem tej wolności. I na progu
odrodzeniowej pracy stanęliśmy wobec nowego niebezpieczeństwa, idącego ku nam, od
wroga, którego nie będziemy szukali w sąsiednich państwach, bo go mamy wśród siebie, z
nim żyjemy, i, niestety, większość społeczeństwa polskiego go popiera. Wrogiem tym jest
całe żydostwo. Powiadam -całe, bo jeżeli chodzi o wrogi stosunek do Polski, to cechuje on
wszystkich bez wyjątku żydów na całym świecie, Społeczeństwo polskie jednak choć późno,
ale dojrzało. Niema w Polsce zakątka, gdzieby sobie nie zdawano sprawy z ogromu tego
niebezpieczeństwa. Pomimo szykan i ubliżających Polsce represyj, stosowanych przez
niektóre czynniki rządowe do organizacyj, mających na celu bądź pośrednio, bądź
bezpośrednio za cel walkę z żydostwem, a raczej samoobronę, organizacje te dochodzą do
zenitu rozwoju.
Po całej Polsce powstają co raz to nowe oddziały Towarzystwa »Rozwój«, a półki księgarskie
zasilane są stale nowemi dziełami, broszurami, omawiającemi tę »sprawę — spraw«, jak to
słusznie kwestję żydowską nazwał jeden z narodowych publicystów. Dzieła, broszury, prasa,
wiece, konferencje i odczyty budzą powoli, ale stale drzemiącego ducha w narodzie, który się
ocknął i staje w szeregu zastępu, liczącego już miljony. Miljony te, które potrafiły zdusić
molocha wschodniego i poskromić hydrę krzyżacką, stają obecnie jako karni szermierze
wolności do walki o byt Polski i o Jej przyszły charakter.
Kierowników tej armji jeszcze mało, ale wybitni. Na grobie niezapomnianych postaci, jak: ś.
p. Jeleński, Niemojewski, Teodor Jeske - Choiński i Wiktor Czajewski, których nazwiska
narówni z tymi, co prowadzili walkę orężną powinny być zapisane złotemi zgłoskami w
dziejach naszych, widzimy nowe jednostki, które poświęcają wszystko, by tak palącą kwestję
we właściwem świetle przedstawić. Do tych zaliczyć muszę autora niniejszej broszury ks.
prof. Józefa Kruszyńskiego, którego dzieła o kwestji żydowskiej cieszą się wielką
popularnością w całej Polsce. Do szeregu prac przybywa i ta, w której czcigodny Autor
odpowiada na pytanie »Dlaczego występuję przeciwko żydom ?« Chcąc zaznajomić ogół z
osobą znanego i zasłużonego Autora, przytaczam króciutki życiorys, który będzie niejako
uzupełnieniem tych licznych prac o kwestji żydowskiej.
Ks. Józef Kruszyński urodził się dnia 18-go marca 1877 r. Lata dziecięce przepędzał w domu
rodzicielskim na wsi w Piotrkowskiem. Otrzymawszy średnie wykształcenie, w r. 1894
wstąpił do Seminarjum Duchownego we Włocławku. W r. 1899 ukończył seminarjum i udał
się tego samego roku na wyższe studja do Akademji Duchownej w Piotrogrodzie. W roku 1903 otrzymał święcenia kapłańskie z rąk biskupa Jerzego Szembeka. W tymże roku
ukończył akademję ze stopniem Magistra św. Teologji. W sierpniu 1923 roku otrzymał
nominację na wikarjusza w Radomsku przy kościele parafjalnym i pozostawał na tem
stanowisku do maja 1904 roku. W tym samym roku został powołany na profesora do
Seminarium Duchownego we Włocławku, gdzie objął katedrę Pisma św. Na stanowisku
profesora pozostaje do tego czasu. Odczuwając potrzebę zetknięcia się ze światem naukowym
zagranicznym, tudzież pogłębienia studjów nad Pismem świętem, przedsiębrał wiele podróży
naukowych. W roku 1905 wyjeżdża na trzymiesięczny pobyt do Londynu, gdzie oddaje się
gorliwie studjom orjentalistyki w Muzeum Brytyjskiem. W czasie swego pobytu w Anglji
odwiedza uniwersytety i styka się z życiem naukowem w Oksfordzie» Dublinie, Cambridge,
Maynooth College w Irlandji i w innych miejscowościach Anglji. W roku 1906 wydaje
pierwszą książkę p. t. »Ewangelja według św. Marka« : jest to krótki komentarz na wzór
szkolnych podręczników wydawanych w Anglji. W roku 1907 po raz wtóry odwiedza
Anglję, gdzie przepędza sześć tygodni na wytężonej pracy w tymże Muzeum Brytyjskiem.
Ponieważ przedmiot, któremu się poświęcał, wymagał znajomości kultury Wschodu, przeto
pod koniec 1907 roku udaje się na półroczny pobyt na Wschód. Przybywa najprzód do
Bejrutu w Syrji na uniwersytet św. Józefa. Przez jeden semestr studjuje pod kierunkiem
znanych orjentalistów, jak Rozenvalle, Cheiks i innych, archeologję wschodnią, napisy
fenicko-syryjskie, tudzież egzegezę. W ciągu dwóch następnych miesięcy odbywa podróże
naukowe po Syrji, Palestynie i Egipcie. W r. 1909 wydaje dbszerną historję biblijną Starego
Testamentu. Tegoż roku w czasie wakacji udaje się po raz trzeci w celach naukowych do
Londynu. W roku 1912 odbył podróż naukową pod nazwą: »Śladami św. Pawła« na
Bałkanach, w Grecji i Azji Mniejszej. W roku 1914 stanął na czele wycieczki nauczycielskiej
do Palestyny i Egiptu, zorganizowanej przez kuratora okręgu naukowego w Warszawie. W
czasie wojny napisał dwa poważne dzieła z zakresu Biblji, a mianowicie: »Wstęp ogólny do
Pisma Świętego« i »Wstęp szczegółowy do Ksiąg Świętych Nowego Testamentu«. Wydał
nadto kilkanaście drobniejszych prac oraz wiele artykułów, zwłaszcza z dziedziny Pisma św.,
umieszczonych w czasopismach naukowych. Po skończonej wojnie, gdy kwestja żydowska w
Polsce zaciążyła całym swoim ogromem nad naszemi stosunkami politycznemi, ks. prof.
Kruszyński rozpoczął pracę na polu żydoznawczem, popularyzując ową kwestję i zapoznając
społeczeństwo z ukrytemi planami żydostwa. Studjom tym zawdzięczamy kilka prac, które w
pokaźnej liczbie rozeszły się po kraju, zapoznając wszędzie sfery społeczne z dążeniami
żydów. Niniejsza broszura jest, jak już wspomniałem, odpowiedzią a zarazem
usprawiedliwieniem, dlaczego ks. Kruszyński odstąpił od prac naukowych, poświęcając się
życiu społecznemu i publicystyce, ujawniając groźne niebezpieczeństwo, jakie idzie ku nam
ze strony żydostwa. Na tem polu życzyć musimy Szanownemu Autorowi dużo wytrwałości w
pracy, a z pewnością, jeżeli nie u całego społeczeństwa polskiego, to przynajmniej u licznych
zastępów » R o z w o j o w c ó w p o ls k ic h« zyska sobie uznanie.
Łódź, dnia 21 maja 1923 r.
Edward Zajączek,
dyrektor okręgowy T-wa »Rozwój«
na województwo kieleckie.
I.
Kwestją żydowską zajmuję się dopiero od roku 1919. Jako profesor Seminarjum duchownego
we Włocławku od r. 1905, oddawałem się studjom Pisma św. oraz języka hebrajskiego, które
to przedmioty wykładam. Pracom nad Pismem św. poświęcałem swój cały czas, jakim
mogłem rozporządzać. Wydałem kilka dzieł z zakresu Biblji i wiele artykułów poświęciłem
temu przedmiotowi w czasopismach naukowych i społecznych.
Badając Pismo św., miałem sposobność zatrzymywania uwagi nad życiem i charakterem
żydowskim z epoki biblijnej. Wglądając w przeszłość Izraelitów, tem samem nie mogłem
mieć za obce tego wszystkiego, co związane jest z życiem i dążeniami spółczesnego
żydostwa. Wszak w przekonaniu powszechnem żydzi spółcześni uchodzą za następców tych
dawnych synów Izraela, o których tyle szczegółów dowiadujemy się z Ksiąg świętych.
Według tego samego przekonania żydzi zachowali czystość rasy, te same obyczaje, tę samą
wiarę, pracują nawet dzisiaj nad wskrzeszeniem zamarłego języka hebrajskiego, którem
kiedyś przed rozproszeniem rozmawiali w Palestynie, Są więc tymi samymi żydami, których
z górą przed trzema tysiącami lat gromił Mojżesz, napominali prorocy, przepowiadali ich
przyszłość, rozwijali przed oczyma obrazy wybawienia mesjańskiego.
Opierając znajomość żydów na Piśmie św., wyrabiamy w sobie pewien sentymentalizm,
pewien liryczny nastrój względem długowiecznego narodu, przechodzącego tak różne koleje,
zwłaszcza od czasu swego rozproszenia. Nie należy się dziwić, że takie uczucia rodzą się w
duszy chrześcijanina, który zwykł patrzeć na Pismo św. jako na księgę natchnioną przez
Boga. Zrozumieli to dobrze żydzi od czasu, jak tylko się znaleźli w rozproszeniu pomiędzy
narodami chrześcijańskiemi i dlatego niejednokrotnie potrafili ich haniebnie oszukiwać.
Spoglądając jednak na życie spółczesnych żydów, widziałem ogromny przedział pomiędzy
żydostwem, z którem stykamy się dzisiaj, a Izraelitami z okresu Starego Testamentu,
Widziałem nadto wielką różnicę co do ich charakteru, dążeń, obyczajów i zwyczajów, a
nadewszystko wierzeń i nadziei. Skąd wzięła się ta różnica ? Jak to wszystko się stało, że
dzisiejsi żydzi to niby ci sami, ale nie ci sami?
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że istnieje cała przepaść, zwłaszcza co do przekonań
religijnych, pomiędzy żydami doby obecnej, a Izraelitami Starego Testamentu. Zupełnie
niesłusznie utożsamiamy dzisiejszych żydów z Izraelitami z czasów przedchrystusowych, a
jeszcze większy popełniamy błąd, gdy moralną wartość dzisiejszego żydostwa opieramy na
tych wskazaniach Starego Testamentu, które odnoszą się do dawnych przodków dzisiejszych
Icków, Mośków itd. Bardzo wielu autorów chrześcijańskich właśnie w ten sposób formuje
sąd swój o żydach, i dlatego popełnia błędy. Żydostwo dzisiejsze jest całkiem inne, bardzo
mało podobne do biblijnego. Weźmy sobie to za pewnik i sprawdzian w badaniu kwestji
żydowskiej.
Zajmowały mnie bardzo te wielkie przemiany w duszy żydowskiej i marzyłem nad
opracowaniem dzieła naukowego, w któremby było wyłożone, dlaczego żydzi tak bardzo
odstąpili od wiary swoich ojców, choć w zasadzie posiadają te same, co ongiś, księgi święte ?
Dlaczego nie przyjęli nauki Jezusa Chrystusa, który przecież według ich ksiąg dawnych,
posiadających największą powagę i uznanie, był ponad wszelką pewność tym przyobiecanym
Mesjaszem ? Dlaczego wreszcie żydzi, znajdując się w rozproszeniu pośród narodów
chrześcijańskich, zawsze pracowali i nie przestają pracować nad zgubą tychże narodów ? —
Oto pytania, które miały znaleźć odpowiedź w tej mojej zamierzonej pracy. Musiałem jednak
odłożyć zamierzenia na plan dalszy, a zająć się sprawą bardziej praktyczną, to jest
popularyzowaniem kwestji żydowskiej wobec wielkiego niebezpieczeństwa, jakie zaczęło
nam grozić ze strony żydostwa tak międzynarodowego, jak i polskiego! Niebezpieczeństwo to
spotęgowała i ujawniła niedawno miniona wojna światowa.
II.
Stosunek żydów do narodu polskiego opierał się zawsze na wielkiem oszustwie. Gdy
wejrzymy bliżej w historję żydów w Polsce, zauważymy dni sielanki, ale jednocześnie i dni
grozy, jakie żydzi wytwarzali dzięki swemu stanowisku i uświęconym dążeniom, od których
nic ich odwieść nie mogło. Ile razy żydzi przewidywali, że otwarta walka ze społeczeństwem
nie może przynieść żadnych korzyści, starali się o pozory ugody. Byli przykładnymi,
lojalnymi, obiecującymi, wypełniali prawa państwowe, zachowując dla siebie odrębność co
do życia rodzinnego, religijnego i wszelkich ustaw wypływających z religji Mojżeszowej.
Polska zawsze na to udzielała swej zgody. Dlatego też, poczynając od średniowiecza, żydzi
nigdzie na świecie nie korzystali z takich swobód wewnętrznych, jakw Polsce. Tworzą
własne zarządy gmin, kahały, mają swoje sejmiki, na których zapadają uchwały
obowiązujące całe żydostwo. Zagarniają w swoje ręce handel; i społeczeństwo polskie
posuwa się w swym lojaliźmie dla obcych przybyszów tak daleko, że nic nie widzi w tem
niewłaściwego — owszem, tak się zachowuje względem żydów, jakby im było wdzięczne, że
nie potrzebuje odrywać się od roli, do której oddawna przywykło.
Pod wpływem tych swobód wewnętrznych wytwarza się specjalny typ żyda polskiego,
noszącego odrębny strój, odsuwającego się w życiu społecznem od ludności miejscowej,
niepoczuwa-jącego się nawet do przyswojenia sobie języka krajowego. Żydostwo samo
zamykające się w ghettach, robiło wrażenie, że go nic nie obchodzą potrzeby państwowe, że
nawet nie posiada żadnych aspiracyj poza materjalnemi, które potrzebne były do egzystencji.
Z ludnością krajową mieli tylko styczność o tyle, ile wymagały tego względy handlowe.
Nawet zdobywanie fortun przez żydów nie wzbudzało w społeczeństwie polskiem
podejrzliwości, że owe fortuny mogą być obrócone na walkę z rdzenną ludnością kraju. Jeżeli
niekiedy z przyczyn niepomiernego wzbogacania się klas żydowskich reagowała ludność
polska i domagała się od władz rządowych pewnych ograniczeń i kontroli, to pochodziło to
głównie z tego powodu, że żydzi po większej części dochodzili do bogactw drogą nielegalną,
np. przez lichwę, czy też monopolizowanie towarów i nakładanie dowolnych cen. Przeważnie
zapatrywano się u nas na żydów jako na bezdomnych wygnańców z obcych krajów, którzy
niczego więcej nie szukają u nas, jak tylko spokojnej gościny. Żywioł polski przeważnie
skupiał się na wsi i poświęcał się rolnictwu, do handlu się nie garnął, gdyż rola w zupełności
wystarczała na jego utrzymanie. Handel oddawał całkowicie w ręce przybyszów, którzy w
tym kierunku wykształcili się na zdolnych kupców, opanowując prawie zupełnie dziedzinę
handlu i zaludniając miasta polskie.
W Polsce bezustannie łudzono się nadzieją, że żydzi kiedyś przemienią się w Polaków i z
czasem znikną cechy odrębności rasowej. Pod wpływem tych przekonań udzielano żydom
rozległych swobód, które były dla nich niedostępne na zachodzie Europy. Nic też dziwnego,
że ściągało do nas żydostwo z zagranicy i tak prędko się powiększało, że masy żydowskie nie
mogły iść razem z postępem i oświatą. Wystarczy powołać się na dane historyczne: w roku
pierwszego rozbioru 1772 było w Polsce na 15 miljonów ludności polskiej — 500.000
żydów; w roku 1790 na 8 miljonów Polaków — 300.000 żydów. Księstwo Warszawskie w r.
1810 liczy 4,300.000 ludności polskiej, w tem 300.000 żydów i tak wciąż rośnie liczba
żydów, a dzisiaj wynosi 4,200.000, co stanowi blisko 14% ludności, podczas gdy największe
zażydzenie w innych krajach sięga 2 lub 3°/o. Należy jeszcze i to wziąść pod uwagę, co
wykazał dr. St. Michalski w swej broszurze »Walka o Polskę«, że w roku 1917 w Warszawie
rodziło się 136 dzieci żydowskich na 100 polskich. Zapewne i w dzisiejszych powojennych
czasach nie wiele się zmienił stosunek na korzyść zbiedzonej ludności polskiej. Masy naogół
pozostawały ciemne, lecz ta ciemnota, jak się później okazało, została wyzyskana dla
dążności żydowskich, które nie bacząc na ciemnotę, były rozwijane wśród tłumów i
przekazywane dla potomności głównie drogą talmudycznego kształcenia. Umysły
trzeźwiejsze wśród Polaków zdołały, dostrzedz, że te ciemne masy żydowskie, zarówno jak
żydzi zbogaceni i oświeceni, są nam naogół nieprzychylne, obłudne i działające na szkodę
Polski. Czy to weźmiemy jakąkolwiek gałąź handlu czy przemysłu, czy jakiekolwiek w ogóle
pole, na którem żyd stykał się ze społeczeństwem polskiem, łatwo było można zauważyć, że
oszukiwanie Polaków nie płynęło wyłącznie z chęci zbogacenia się, ale odgrywały tu także
rolę względy ideowe. I tak, gdy żyd szynkarz rozpajał chłopa polskiego, cieszył się nie tylko tem, że ciągnął zysk, ale także i tem, że owego chłopa prowadził do zguby moralnej. Temi
samemi pobudkami się kierował, gdy namawiał do nierządu, do wykroczeń przeciwko etyce
czy prawodawstwu religijnemu, czy też cywilnemu. W »Protokułach mędrców Sjonu« (w
polskiem wydaniu tytuł książki »Baczność«) sami żydzi do tego się przyznają. Par. 9-ty
»Protokułów« mówi: »My demoralizujemy, kusimy i znieprawiamy młodzież chrześcijańską
przez wychowanie i teorje fałszywe, złe dla nas — ale dobre dla niej«. Przedewszystkiem
żydzi starają się podkopać powagę kleru katolickiego. Paragraf 17-ty »Protokułów« mówi:
»Oddawna staramy się hańbić kler chrześcijański«, par. zaś 4-ty uczy: »Powinniśmy
podkopać i wyrwać wiarę w Boga i w duszę, a zastąpić to kalkulacją materjalną, to jest
materjalizmem«. W tym duchu działają dzisiaj rozgłośne i przez żydostwo całego świata
reklamowane teorje żyda A. Enszteina. Par. 17-ty »Protokułów« w dalszym ciągu objaśnia:
»Staramy się już oddawna zdyskredytować chrześcijański kler i zniweczyć ich misję. Wpływ
ich na lud zmniejsza się codzień. Swoboda sumienia dziś jest proklamowana wszędzie i jest
tylko kwestją czasu, kiedy nastąpi zupełny krach chrześcijaństwa. Zinnemi religjami łatwiej
sobie wtedy poradzimy«.
Takie stanowisko żyda podyktowane było etyką Talmudu, dążącego do walki z
chrzęścijaństwem. Chrześcijaństwo największego wroga posiada w Talmudzie, który, jak
wiadomo, jest podstawowem prawem i fundamentem wierzeń i całej etyki spółczesnego
żydostwa. Podnosił się przeciwko temu bunt ze strony tych jednostek, co pojmowały w
należytem świetle ową etykę talmudową. Domagano się ograniczeń względem żydów. Nigdy
jednak w ojczyźnie naszej ów sprzeciw nie pociągnął szerokich mas ludowych i nigdy też nie
doszło do takiej walki, jak w zachodnich krajach Europy, gdzie żydostwo było zmuszone
opuścić ziemię, której gościnności tak haniebnie nadużyło. Na wypadek takich zatargów szły
protesty, uniewinnienia, przyrzeczenia posłuszeństwa, a nawet przekupstwa ze strony żydów.
Władze państwowe prawie zawsze interweniowały, opinja społeczna się uspakajała i znowu
następował w naszych dziejach okres swobodnego rozwoju żydów.
Żydzi nauczeni smutnem doświadczeniem byli w swych występach przeciwko
chrześcijaństwu daleko ostrożniejsi i potrafili uśpić uwagę ogółu na bieg pracy występnej,
choć wewnętrznie nie przestawali się organizować, porastać w dobrobyt i szerzyć
uświadomienie o niepokonanej sile »talmudycznej więzi«.
Takie koleje i takie doświadczenia z żydami przeżywał naród polski aż do ruchów
wolnościowych, które nastały w naszym krajupo przegranej wojnie japońskiej w roku 1905.
Podówczas z jednej strony widniały widoki uzyskania swobód obywatelskich, a z drugiej
organizacje żydowskie w kierunku uświadomienia narodowego, jak np. sjonizm, tak dalece
wzrosły, iż żydzi nie wahali się wystąpić ze swojemi żądaniami na arenę życia publicznego.
Zażądali własnych posłów do Dumy, publicznie lekceważyli narodowe aspiracje polskie,
przechylając się na stronę silniejszego, to jest Rosjan. Znaną jest dzisiaj rzeczą z dokumentów
rządowych caratu, że żydzi w Królestwie za czasów premjera Goremykina robili propozycje
w Piotrogrodzie, by im oddano w ręce rusyfikację Polski 1).
(1 - Por. S t e f a n j a L a u d y n - C h r z a n o w s k a : Sprawa światowa: Żydzi,
Ludzkość, Polska. Poznań, 1923, str. 226.)
Gdy się to działo, szersze sfery społeczne zaczęły zapatrywać się we właściwem świetle na
sprawę żydowską. Ci, co do tego czasu jeszcze łudzili się nadzieją, ze żydzi oświadczą się za
Polakami, zmienili swoje zdanie. Zaczęli pisać przeciwko żydom Andrzej Niemojewski,
Aleksander Świętochowski i wielu innych, którzy do tego czasu trzymali stronę żydów. W
społeczeństwie wzrastało uświadomienie, że należy się bronić przed żydami, którzy działają i
będą działali przeciwko Polsce. Nie posiadając wolności, a tem samem i własnych rządów,
niemogliśmy się zdobyć w walce z żydami na nic innego, jak tylko na bojkot. Zaczęto
pomijać sklepy żydowskie, zakładano własne przedsiębiorstwa itd. Żydzi bardzo się ulękli
bojkotu. Spostrzegli, że jeszcze nie nadszedł czas do wystąpienia wyraźnie przeciwko Polsce,
więc starali się wszelkiemi siłami zmienić stanowisko zajęte względem nich przez Polaków.
Zaczęli składać winę na litwaków, to jest żydów rusyfikatorów, przybyłych z Rosji, sami zaś
przekonywali naiwnych, że pragną żyć w zgodzie z ludnością chrześcijańską, że bojkot
doprowadzi Polskę do ruiny itp. Co się zaś tyczy naszego stanowiska, to należy wyznać ze
smutkiem, że wznieciliśmy w sobie, jak w bardzo wielu innych ważnych wypadkach,
słomiany ogień. Bojkot uprawiała tylko inteligencja miejska, natomiast wielkich mas
ludowych nie mogły przeniknąć nowe hasła. Starano się tam oddziałać, lecz skutek pracy był
bardzo nikły. Z powodu braku należnej organizacji, zarówno jak i niedostatecznej ilości
polskich placówek handlowych i przemysłowych, bojkot ogromnie osłabł na sile. Ten tylko
odnieśliśmy zysk, że nieliczne jednostki ze strony Polaków, oddawszy się w okresie bojkotu
handlowi, pracowały nad rozwojem nowopowstałych placówek, dostarczając w ten sposób
żywych przykładów, że Polacy mogą się zajmować handlem i powinni rozwijać walkę o jego
zdobycie.
Tymczasem zbliżaliśmy się do wypadków, które miały wstrząsnąć starym światem i zmienić
jego oblicze. W roku 1914 wybuchła wojna europejska. Narody chrześcijańskie stanęły do
olbrzymich zapasów, a żyd stał zboku i cieszył się. Im wojna będzie dłuższa i straszniejsza,
tem lepiej dla żyda. On nigdy nie brał i nie bierze udziału w wojnie, którą prowadzą narody
chrześcijańskie. Pomimo to z każdej wojny w dwójnasób korzysta. Popierwsze jako handlarz
przystępuje do walczących i zgarnia złoto, a podrugie patrzy na wyniszczenie narodów
chrześcijańskich, nad którem sam zawsze pracował i pracuje. Spływa nań bogactwo i umacnia
się jego rola społeczna, ponieważ chrześcijanin wychodzi z wojny ze stratami. Paragraf 9-ty
»Protokułów« zaleca dla polityki podział narodów na jaknajwiększą liczbę partyj wałczących,
gdyż to oddaje je do dyspozycji żydów i napędza złoto do ich kieszeni.
Te dwie rzeczy spełniły się w niedawno minionej wojnie. Żydzi wzrośli niepomiernie w
bogactwo, nic nie tracąc w ludziach. Nadto narody chrześcijańskie wyszły z tej wojny
niezmiernie wyniszczone, przeto żydzi mogli śmielej stawiać swoje żądania. I w istocie takie
żądania postawili przedewszystkiem w stosunku do Polski, gdzie znajdują się w największem
skupieniu.
Jakież to żądania?
Są one tak wielkie, a jednocześnie tak zastraszające, że przenigdy wypełnić ich nie możemy,
gdyż wypełniając, musielibyśmy się wyrzec własnej ojczyzny.
Żydzi tak bardzo poczuli się na siłach, że już nie przyrzekają zgodnego pożycia, ani nie
zadawalniają się obywatelską wolnością, która ich nie krępuje w nabywaniu majętności,
zagarnianiu w swoje ręce handlu i przemysłu. Nie ! To ich nie zadawalnia. To wszystko, do
czego tak bardzo w ubiegłym wieku wyciągali ręce, przyrzekając, że niczego więcej nie
pragną — to wszystko nie zaspokoiło ich żądań. Domagali się całkowitych swobód
obywatelskich i otrzymali je. Traktatem Wersalskim otrzymali t. z w. »Prawa Mniejszości«.
Czy zdajemy sobie sprawę, co to są prawa mniejszości ? Przytoczmy choć niektóre z nich
wyjątki: 1. Polska niema prawa mieć żadnych wyborów, ani żadnych spisów i registracyj w
soboty. 2. Szabas żydów jest uznany przez prawo, a rząd i sądy powinny odpowiednio do tego
się zachować. 3. Żydzi nie mogą być przymuszani do żadnych działań, niezgodnych z ich
szabasem, ani też podlegać żadnym karom, mających związek ze święceniem dnia tego.
4.Polska zobowiązuje się w miastach i osadach, które mają znaczną liczbę obywateli
mówiących niepolskim językiem — postarać się i stworzyć szkoły elementarne, w których
dzieci tych mniejszóści uczyć się będą w ich własnym języku,5. Komitet edukacyjny,
wybrany przez gminy żydowskie, rozporządzać będzie sam funduszami, wyznaczonemi
odpowiednio z sum ogólnych dla szkół żydowskich w Polsce.
W rzeczywistości żydzi osiągnęli to, co mówi 9-ty paragraf »Protokułów«. Oto czytamy tam:
»W rzeczywistości niema już żadnych przeszkód przed nami. Nasz »Nad-rząd« ma tak
ulegalizowane stanowisko, iż może być nazwany »dyktaturą«. Na obecny stan świata
jesteśmy jego prawodawcami«.
Nie poprzestali jednak na nich. Były one tylko jednym ze stopni do podniesienia się wyżej. A
tym szczytem, do którego w cichości zawsze dążyli wytrwale, a dzisiaj dążą jawnie, jest
uznanie ich jako wolnego narodu. Wolny naród musi mieć własną ziemię, czyli ojczyznę. Na
taką ojczyznę wybrali sobie Polskę. A ponieważ żydzi są i pozostaną narodem obcym, przeto
Polska jest nie dla nas, tylko dla nich. Oni mają posiąść Polskę, a ponieważ my będziemy dla
nich obcymi, przeto zaczną nas usuwać z naszej ojczyzny. W razie otrzymania Polski na swą
narodową siedzibę, łatwo znajdą drogę do usunięcia nas. Będą wzrastali w bogactwo, jako że
i dzisiaj już są niezmiernie bogatymi, a my będziemy się staczali ku ubóstwu. Jako ubodzy,
musimy szukać zarobku poza granicami kraju,rozpocznie się więc emigracja. Ludność polska
z każdym rokiem zacznie się zmniejszać, natomiast oni będą się powiększali. Stosunek
procentowy będzie ulegał zmianie na ich korzyść.
Za lat kilkadziesiąt będą stanowili połowę ludności, a jeszcze po jednem pokoleniu większość
będzie po ich stronie i podówczas z nami koniec. Już żadnego ratunku nie będzie. Stracimy
wszystko. Ojczyzna nasza przemieni się na Judo polskę.
III.
Takie żądania żydzi postawili wyraźnie już u schyłku wojny i konsekwentnie a wytrwale dążą
do ich urzeczywistnienia. Jeżeli pochód ku szczytowi podzielimy na pewną liczbę
określonych odległości, to ze smutkiem musimy wyznać, że już kilka z nich zdobyli. Uzyskali
prawa »mniejszości«, stworzyli Ligę Narodów i rzeczywście uciekli się pod jej opiekę.
Zdobyli wszystkie prawa obywatelskie, nie wyrzekając się abolutnie niczego, co stanowi ich
odrębność i obcość. Naprawdę, czyż to nie wielkie już zdobycze ?
Czyż można wobec takich nastrojów traktować kwestję żydowską po akademicku? Czy
można, siedząc w spokoju przy biurku, pisać dzieła naukowe, gdy dach nad głową płonie ?
Nie. Należy krzyczeć na alarm. Należy budzić śpiących, a przed oczyma obojętnych
przedstawić w całej grozie niebezpieczeństwo. Należy wołać do głuchych i ukazywać im, jak
spychani są ku przepaści. Należy otworzyć oczy tym wielkim masom, niezdającym sobie
sprawy, że wypierani są z własnego domostwa, wciskani w kąt ubóstwa, a wreszcie i stamtąd
będą usunięci. Należy tworzyć armię ratunku, póki nań jeszcze środków starczy.
Periculum in mora - niebezpieczeństwo już nadchodzi. Pora się bronić!
Zacząłem tedy dzwonić na alarm. Ile mi sił starczy wołam: Nie chcemy krzywdy dla żydów.
Otworzyliśmy przed nimi gościnne bramy naszego domu i niczego nie szczędziliśmy im.
Nie zazdrościmy im obywatelstwa i wygód, ale nie możemy się zgodzić, aby nas miano
wyrzucić z własnego domu. Nie możemy się zgodzić, aby obcy przybysz nie uszanował
naszych praw i zaprowadzał swoje. Przenigdy nie zgodzimy się, aby nas pozbawiono
wolności. Bezustamie walczyliśmy z uciskiem. Wołaliśmy do Boga: Wolność, Ojczyznę racz
nam wrócić Panie! I to wołanie hartowało w nas duszę, stwarzało nieustraszone męstwo tak,
iż walczyliśmy z potęgimi tego świata. Wierzyliśmy, że Bóg był z nami i zwyciężaliśmy;
czyż teraz pozwolimy się pokonać ? „Rozweselimy się w zbawienia Twiem,a w imię Boga
naszego wielmożnymi się staniemy...Oni powiązani są i polegli, a myśmy powstali i
podniesieniśmy... Wysłuchaj nas w dzień, w który Cię wzywać będziemy“ (Psalm 19)
Wystąpiłem przeciwko żydom. Krzyczą i będą na mnie krzyczeć, ale nie lękam się tego
krzyku, gdyż spełniam moją powinność względem Matki-Ojczyzny. W kwietniu 1919 r.
ofiarowałem swoje usługi rządowi polskiemu, które miały polegać na badaniu planów
polityki żydowskiej w centrum, gdzie schodzą się dzisiaj wszystkie nici polityki sjonistycznej.
Tam odbywają się, a przynajmniej w swoim czasie odbywały się najważniejsze knowania,
skąd szły dyrektywy do Grinbaumów, Priłuckich, Thonów, Rosenblattów, itp., w jaki sposób
mają kierować polityką żydowską w Polsce i jak urzeczywistniać odwieczne plany dążeń
żydowskich. W Ministerjum spraw zagranicznych, dokąd się udałem, przyjął mnie pod nieobecność ministra p. Paderewskiego, szef biura p. O., zajmujący dzisiaj wysokie
stanowisko w misji zagranicznej. Ofertę moją zupełnie zlekceważono; dano mi po długiem
wyczekiwaniu odmowną odpowiedź na piśmie, którą umotywowano wprost śmiesznie.
Widziałem, że tą drogą nic nie zrobię. Przystąpiłem tedy do pracy i w początkach roku 1920
wydałem pierwszą książkę o żydach p. t. »Żydzi i kwestja żydowska«.
Praca w ciągu roku została zupełnie wyczerpana. Wydałem następnie kilka broszur o
charakterze popularnym, jak: »Dążenia żydów w dobie obecnej«, »Polityka żydowska«,
»Żargon żydowski«, »0 narodowy język żydów«, Żydzi a Polska«.
Książki te poszły w świat i robią swoje. Przygotowują opinię publiczną do zrozumienia
kwestji żydowskiej; a nam o nic więcej narazie chodzić nie powinno, jak tylko o poznanie
przez szerokie masy ludowe (inteligencja zaczyna się już orjentować) kwestji żydowskiej.
Gdy owe masy zrozumieją, na czem polega kwestja żydowska, rozpocznie się w całym kraju
praca odrodzeniowa. Musimy zdobyć w swoje ręce handel i przemysł, bo to gałąź naszej
rodzimej i narodowej pracy. Żydzi, jako plemię wędrowne, póki nie uzyskają swoich
własnych rządów, czyli póki nie stworzą Judeopolski, zaczną szukać dla siebie lepszych i
wygodniejszych placówek i podówczas rozpocznie się naprawdę odżydzanie kraju. Będziemy
szczęśliwymi, jeżeli doczekamy się takich warunków, jakie zostały wytworzone na polu
ekonomicznem w Poznańskiem w połowie ubiegłego wieku. Żydzi zaczęli się podówczas
wynosić z tej prowincji i cicho, rzec można, niepostrzeżenie dzielnica wielkopolska została
odżydzona.
IV.
Stwierdzamy ze smutkiem fakt, że w powołanej do wolnego życia Polsce nie mieliśmy
jeszcze rządu, któryby się należycie orjentował w kwestji żydowskiej, Mieliśmy już kilka
gabinetów, na fotelach ministerjalnych w ciągu czterech lat naszego życia wolnego zasiadało
przeszło 130 ludzi i nikt z nich nie posiadał należytego zrozumienia czem jest kwestja
żydowska. Ministrowie usposobieni narodowo zbliżali się do należytego ujęcia tej sprawy,
lecz im bliżsi byli celu, tem gwałtowniejsza przeciwko nim powstawała opozycja. Jak na
komendę wszystkie żywioły lewicowe, jakby inspirowane przez żydostwo swojskie i
międzynarodowe, podnosiły taki krzyk, że gabinet upadał i robił miejsce dla lewicy.
Charakterystyczną jest rzeczą, że lewica nie chce, czy też świadomie zapoznaje kwestję
żydowską. Im członkowie gabinetu idą bardziej na lewo, tem lepiej odpowiadają aspiracjom
żydowskim. Nic też dziwnego, że to »mocarstwo anonimowe« boi się rządów narodowych i
porusza wszystkie czynniki, jakiemi rozporządza u nas i zagranicą, aby narodowców nie
dopuścić do rządów. Lewica jest mu na rękę, zwłaszcza nasza lewica, która pod wpływem
atmosfery przesiąkniętej ideologją żydowską, myśli i czuje u nas bardziej po żydowsku,
aniżeli gdziekolwiek indziej zagranicą. — Straciliśmy nadzieję, aby odrodzenie opinji na tle
zachłanności żydowskiej rozpoczęło się u nas wśród tych sfer odgórnych, dla których
przystępne są teki ministerjalne. Musimy tedy szukać ratunku w sferach oddolnych, wśród
tych szerokich i ciemnych mas, wierząc, że gdy tam rozpocznie się odrodzenie, pójdzie wyżej
i wyłoni z siebie ludzi, co będą umieli ująć sprawę w swoje ręce. Musimy tedy nie ustawać w
pracy, musimy pisać i mówić, i wołać, że nieprzyjaciel dobija się do wrót naszych i przed
nami wytwarza się alternatywę: być albo nie być.
Mam moralne przekonanie, że wszelkie zacieranie śladów destrukcyjnej roboty na nic się nie
przyda. Żydzi w odkryciu przyłbicy postąpili tak daleko, że już dzisiaj nie ulega najmniejszej
wątpliwości, jakie są rzeczywiste plany ich polityki. Wejrzeliśmy za zasłonę
międzynarodowego sprzysiężenia żydowskiego i oczom naszym przedstawił się widok
okropny. »Protokuły mędrców Sjonu« nie są ukrywane w tajemnych skrytkach żydowskiej
mafji. Rozchodzą się one w setkach tysięcy egzemplarzy, wywołując zdziwienie, ale
jednocześnie i przerażenie na obu półkulach. Już dzisiaj nic ich zniszczyć nie potrafi.
Postanowienia mędrców zarysowały się w polityce zbyt dokładnie. Przykładem tego
dzisiejsza Rosja, wysiłki skomunizowania Węgier i nieustające sprzysiężenie przeciwko
Polsce, Fakty te będą stale wołać: niebezpieczeństwo żydowskie idzie; urzeczywistnianie
mesjańskich mrzonek przetopionych w etyce talmudowej szybkim krokiem zbliża się ku nam,
dlatego czuj duch, bo chrześcijaństwu wypisana jest walka na śmierć i życie.
Do czynu musimy wołać te szerokie sfery, z których dzisiaj, dzięki demokratycznym
ustrojom, wyłania się władza, których tchnieniem żyją sfery odgórne. Do czynu musimy
stanąć na zawołanie jak jeden mąż i uzbroić się w wytrwałość, bo walka nad ratunkiem
własnego domu będzie długa i ciężka. Nie znaliśmy duszy żydowskiej, zbyt pochopnie
wierzyliśmy przyrzeczeniom i byliśmy przekonani, że prawa obywatelskie, udzielone żydom,
w zupełności zaspokoją ich aspiracje. Tymczasem wbrew naszym oczekiwaniom, wszelkie
swobody i prawa zostały wyzyskane na naszą niekorzyść, zbudowano sobie z nich pomost, po
którym żydostwo pragnie dojść do władzy i do wydarcia nam ojcowizny. Musimy naprawiać
tedy błędy, jakie popełnili nasi ojcowie i jakie my popełnialiśmy do tego czasu. Dzisiaj już
nie można kierować się zdaniem: »jakoś to będzie«, ale musimy się chwycić czynu, którym
jest odżydzenie Polski, i uniknięcie w ten sposób niebezpieczeństwa, które samiśmy sobie
zgotowali. Do czynu nawołujemy wszystkich. Naszem hasłem powinno być zjednoczenie
narodowe, skupienie wszystkich sił do walki z wrogiem.
V.
Paragraf 5-ty »Protokułów« mówi o konieczności puszczenia w ruch wielu przeciwnych:
opinij, by one szerzyły jaknajwiększy zamęt. Nakazuje również operować słowami jak
najhojniej — nie czynami i tworzyć ferment i chaos. Par. 9-ty »Protokułów« twierdzi, że
socjalizm, monarchizm, komunizm, demagogja, anarchizm — wszystko jednakowo służy
żydom, niesie zamęt i podrywa autorytet rządu i władzy wszelkiej. Par. 5-ty »Protokułów«
stwierdza wszczepioną już głęboko przez żydów nienawiść ras, klas, religij, na co pracowali
oni od wieków, by niższe klasy chrześcijan, wiedzione przez żydów, uderzyły na wyższe
klasy chrześcijan i tępiły się wzajemnie, Owoce tego zaprzysiężenia oglądaliśmy wszyscy
podczas niedawno odbytych wyborów.
Wybory do drugiego Sejmu, odbyte dnia 5 listopada 1922 r., powinny skutecznie otworzyć
nam oczy, jakie są prawdziwe zamiary żydów względem państwa polskiego. Stworzyli oni
poważny blok tzw. mniejszości, który będzie nam wymierzał ciosy. Blok ów stanął pod
obcym sztandarem do walki z Polską, Stało się coś niesłychanego, coś takiego, czego nie da
się pomyśleć w odniesieniu do któregokolwiek z samodzielnych państw na świecie. Żydzi
utworzyli kilka grup wyborczych, ale w rzeczywistości nie jest to czem innem, jak tylko
mistyfikacją, obliczoną na uśpienie polskiej opinji publicznej. Chodziło o wykazanie na
zewnątrz, że w swych dążeniach są rozbici, a zatem nie stanowią poważnego
niebezpieczeństwa na polu aspiracyj politycznych. Rozdzielenie się na stronnictwa było tylko
zwykłym bluffem, bo w istocie rzeczy tworzyli tylko jedno wielkie stronnictwo, jeden obóz,
gotów w połączeniu z Niemcami, Rosjanami i Rusinami do walki z nami. Słynna 16-ka,
stojąca pod sztandarem obcokrajowości, skupiła prawie wszystkie głosy żydowskie, gdy
tymczasem inne stronnictwa otrzymały tylko nieznaczne ułamki, nie osłabiając całości
żydowskiej. Wystarczy wspomnieć, że wszystkie listy żydowskie poza 16-ką otrzymały w
głosowaniu do Senatu w całem państwie zaledwie 315 głosów. Stanęli tedy żydzi zwartą
masą do wyborów i nadspodziewanie przeprowadzili do Sejmu tak wielką liczbę głosów, bo
aż 90, a do Senatu 26; będą oni tedy w stanie paraliżować wszystkie poczynania, zmierzające
do odrodzenia kraju i utrwalenia państwowości. Grupa posłów żydowskich, akcentująca
wyraźnie swoje odrębne stanowisko narodowe, niewątpliwie okaże się organizacją zabójczą
dla prac sejmowych.
Jużeśmy stanęli w obliczu niezmiernie doniosłego faktu, że wielka obca grupa na arenie
sejmowej będzie niweczyła to wszystko, co ma być przedsiębrane dla utrwalenia naszego
niepodległego bytu. Czyż możemy z opuszczonemi rękoma patrzeć na to, co się dzieje ? Czyż
możemy zachować dalszą obojętność wobec zbierania się nad nami czarnej chmury,
zwiastującej straszliwą burzę ?
Timeo Danaos et dona ferentes. Bohaterska Troja bała się Danaów przynoszących dary.
Żydzi są tak pewni zwycięstwa, że już nie z darami przychodzą do nas, ale wystawiają groźny
obóz i nawołują publicznie do szyków bojowych. Nie ze słodkiemi słowami na ustach, jak
ongi bywało, przychodzą do nas, ale z groźbą i zapowiedzią ostrych walk całego żydostwa
rozproszonego po świecie, a tak dzisiaj silnego i tak bogatego, że liczą się z niem poważnie
wszystkie potęgi świata.
Żydzi wielokrotnie wysuwali w przeszłości swoje sjońskie plany, ale gra się nie udawała —
zostali pokonani. Chwycili się przeto innego środka. Postanowili umocnić swoje stanowisko
i konsekwentnie do tego dążyli. Przez dwa tysiące lat zbierali bogactwa i celu swego dopięli
w dwudziestem stuleciu. Wystąpili do czynnej walki z chrześcijaństwem, gdy 80%
obiegowego złota na świecie znalazło się w ich rękach. Stoczyli wiele potyczek w czasie
wojny światowej i po wojnie i odnieśli wiele sukcesów. Ośmieleni w swem powodzeniu, idą
dalej ku zwycięstwu. Walka Polski z żydami przypadła na okres, gdy czują się najsilniejsi. Z
nagromadzonem przez nich złotem liczy się cały świat; argumenty oparte na złocie najłatwiej
przekonują podobno i możnych tego świata. Skorzystali żydzi z tej siły i dzisiaj jesteśmy
świadkami, ile nam wyrządzili szkód od czasu, gdy rozpoczęli walkę nad urzeczywistnieniem
swoich planów na ziemiach historycznie polskich.
Czy ułożą się dzisiaj stosunki pomiędzy narodem polskim a żydami ? Niema nic realnego
dzisiaj w takiem pytaniu. Czy mogą się ułożyć stosunki pomiędzy ludźmi różniącymi się
pomiędzy sobą biegunowo ? Żydzi żądają Polski dla siebie, a czyż nam wolno jej się wyrzec ?
Nie pozwolimy sobie wydrzeć Ojczyzny, a zatem walka nieunikniona. Walka, rozgrywająca
się dzisiaj o stworzenie Judeopolski nie posiada analogji w żadnem innem państwie na
świecie, Ale też trzeba wiedzieć, że kwestja żydowska nie osiągnęła nigdzie takich
rozmiarów, jak u nas. Ziemia nasza została wybrana przez międzynarodowe żydostwo
dlatego, że u nas znajduje się największy odsetek żydów w porównaniu z najbardziej
zażydzonemi krajami i jeszcze dlatego, że naród polski w przeszłości stawiał najmniejszy
opór przed zalewem żydowskim, powzięli więc przywódcy wojującego żydostwa nadzieję, że
i na przyszłość opór nie będzie ani silnym, ani wytrwałym. Musi więc przeciwstawić się
żydostwu zbiorowa wola narodu polskiego. Zwyciężymy, gdy obudzi się duch i zrozumienie
niebezpieczeństwa żydowskiego wśród całego narodu.
VI.
Dla tych, którzyby jeszcze wątpili w prawdziwość tego groźnego ostrzeżenia, jakie dajemy
na tem miejscu, niechaj wybory do drugiego Sejmu dostarczą dowodów. Żydzi, jak już
wspomnieliśmy wyżej, zajęli wrogie względem nas stanowisko. Ich platformą jest walka o
zdobycie autonomji narodowej, czyli niepodległości narodowej, to znaczy utworzenia
własnego państwa w państwie. Te państwa musiałyby prowadzić walkę i oczywiście słabsze
musi być ostatecznie pokonane. A wykazaliśmy już, że żydzi z biegiem czasu mogą zdobyć
przewagę. Nie należy dodawać, że sami wierzą święcie we własne zwycięstwo. Bezpośrednio
po wyborach do Sejmu w dn. 5 listopada 1922 r, gazety żydowskie nie posiadały się z radości,
że blok mniejszości, stworzony przez żydów do walki z Polską, odniósł tak świetne
zwycięstwo. Żydzi spodziewali się co najwyżej zdobycia 24 mandatów, tymczasem osiągnęli
aż 54. To też gazeta żydowska «Nowiny» zaraz po wyborach pisała: «Ten szczęśliwy wynik
zawdzięcza żydostwo sobie, swojej dojrzałości politycznej i przykładnej wprost solidarności i
uniknięciu wszelkiego rozdwojenia, wszelkiego rozbicia».
Tak piszą żydowskie «Nowiny» — czytamy w «Rzeczypospolitej» (art. Ad.
Nowaczyńskiego, w dn. 11 /XI 22 wyd. por.) i są to istotnie nowiny, ciężkie nowiny dla
Polski. «Moment» żydowski (nr. 234) pisał po wyborach: «Od czasu kiedy Polska
zmartwychwstała, a myśmy zaczęli prowadzić walkę o swe prawa obywatelskie i narodowe,
już przyzwyczailiśmy naród polski do liczenia się z nami». Musimy się więc (czytamy w
artykule Nowaczyńskiego) i do tej brygady 38-miu w Sejmie przyzwyczaić. Ale musimy też
sobie zdać sprawę czem pod przewodem tych 38 mocarzy anonimów i mędrców Sjonu
polskiego będzie ten blok mniejszości narodowych posłów około 90 liczący. Czem bowiem
może stać się w delikatnem młodem organiźmie państwowem taki nowotwór szybko na
ogólno-światowych bakterjach rozkładu rosnący, tego przedsmak dał nam poseł-sjonista
Rosenblatt w«Lodzer Tagblatt», kiedy pisał: «Blok będzie posiadał wielkie znaczenie,
ponieważ zawsze swemi głosami przeważać będzie szalę na tę lub ową stronę.
Zwyczajnie mówiąc, znaczy to, że we wszystkich ważnych sprawach będzie się musiało
zwracać do tej grupy i dokładnie się informować o jej woli i zamiarach, a grupa ta w takich
okolicznościach będzie mogła stawiać żądania i dawać swe głosy temu, co najbardziej spełni
jej zadania. Można uważać taki stan rzeczy za nieetyczny, cyniczny, ale jednak tak jest».
Występuje tutaj osławiona etyka talmudowa : mniejsza o słuszność i prawdę, bylebyśmy tylko
wygrywali. A zresztą w stosunku do «gojów» Talmud nie nakazuje się liczyć ani z etyką, ani
z prawdą. My się jednak musimy liczyć z żydami, skoro «Najes Hajnt» pisał, że przez sojusz
Niemców, żydów i lewicy «uległy zburzeniu podstawy, na których dotychczas opierało się
nieograniczone samowładztwo narodowości polskiej w Polsce». Słuchajmy! Żydzi nie uznają
władztwa narodowości polskiej w Polsce.
Wyznanie niezmiernie znamienne.
Stworzenie bloku mniejszości do walki z Polską było krokiem tak niesłychanie śmiałym, było
tak cynicznem rzuceniem rękawicy przeciwnikowi, któremu do tego czasu żyd stale się
kłaniał i przyrzekał lojalność, że wywołało poważne zaniepokojenie wśród tych bardzo
nielicznych jednostek zasymilowanych żydów, aby owe wypowiedzenie walki nie okazało się
przedwczesnem i nie sprowadziło zgubnych skutków na całe polskie żydostwo. — Trzeźwy
ten głos umieszczony w przeddzień wyborów w «Kurjerze Warszawskim» (z dn. 4 listopada
1922 r.) jest bardzo znamienny. Przytaczamy go prawie w całości, w znacznej bowiem mierze
wyręczy nas w oskarżeniu żydów kojarzących blok mniejszości do walki z Polską.
Oto głos owych trzeźwych kilku jednostek.

MARTWE POMYSŁY.

Nastrojów, tendencji i układu sił wśród milionowych mas żydowskich w Polsce nie rozumie,
ocenić i ich wyzyskać nie umie na korzyść państwowości polskiej ani rząd, ani
społeczeństwo. Dowodów na to nie brak. Pan prezes ministrów wezwał niedawno do siebie
sędziwego rabina ortodoksyjnego Perlmutera i zwrócił mu uwagę na szkodliwość połączenia
się prawowiernych żydów z sjonistami, a tem samem z blokiem mniejszości narodowych.
Biuro prasowe pana premjera Nowaka natychmiast informowało prasę o tej konferencji i jej
wielkim sukcesie. Miał on polegać na tem, że rabin Perlmuter zwrócił się telegraficznie do
cadyka w Górze Kalwarji, ażeby pozyskać jego powagę i znaczenie dla sprawy odciągnięcia
pobożnych mas żydowskich od bloku mniejszościowego.
Jeśli taka miała być reakcja i akcja rządu, nie można nie wyrazić uznania dla łatwowierności
pana premjera. Przeciw realnej przeciwpaństwowej działalności zwartej partji sjonistycznej,
chwyta się p. Nowak martwych koncepcji z archiwów byłych c. k. namiestników galicyjskich
z czasów parlamentu wiedeńskiego.

KTO WINIEN?

Największa odpowiedzialność za stan dotychczasowy spada na kierujące dotychczas sfery
żydowskie. Posłowie żydzi wraz z przełożonymi kahałów, rabinami i wybitnymi działaczami
żydowskimi winni byli na tle rozumnego i lojalnego planu współżycia i współpracy ludności
chrześcijańskiej z żydowską wystąpić, jako aktywna całość, Taka organizacja byłaby przez
stały kontakt z rządem i sejmem to współżycie układała. Na tle tak pomyślanej stałej akcji
wzajemnego porozumienia i zrozumienia, można było także ułożyć i wykroić pewną liczbę
mandatów dla żydów i do sejmu wprowadzić zastęp lojalnej i zdrowo myślącej inteligencji i
kupiectwa żydowskiego.
Wszystkiego tego nie było i niema. Kilku żydów w sejmie posłowało bez szerszego
horyzontu myśli państwowej i bez własnej odpowiedzialności. Przełożeństwa gmin
żydowskich w Polsce przetrwały przejście rozdartych zaborów do własnego narodowego i
państwowego życia. Wegetują one dalej siłą bezładności i słomianą światoburczością
sjonistycznych mniejszości, które wyzyskują tę niemoc dla własnych haseł, obcych
większości ogółu żydowskiego. Typowym przykładem jest Kraków, gdzie urzędnikiem i
rabinem gminy postępowej jest dr Thon. Od 25 lat wygłasza on z kazalnicy mowy agitacyjnosjonistyczne,
nie kazania, a jego przełożeni nie usuwają go z urzędu. Milczą, a ich milczenie
jest cichą zgodą na polityczną agitację urzędnika, skierowaną przeciw interesom ludności
żydowskiej i polskiej.
Wszystkie te okoliczności wytworzyły teren, na którym bujnie zakwitnąć mogła koncepcja
garstki sjonistów : Blok mniejszości narodowych w Polsce pod egidą sjonistyczną.

BLOK.

Blok mniejszości narodowych nie jest zwykłem zszeregowaniem kilku politycznych partji,
celem skuteczniejszego urzeczywistnienia pewnych zamierzeń. Nie jest on luźnym tylko
związkiem o przejściowym charakterze wyborczym, bez głębszego znaczenia. To nie
chwilowa konjunktura. Blok jest w system ujętą organizacją narodowo-polityczną żydów,
niemców, ukraińców i białorusinów, powstałą z okazji wyborów o obliczu
przeciwnarodowem i przeciwpaństwowem wobec Polski. Jest on budową, wzniesioną na
dwóch głównych filarach: żydach, rozsianych, jako średnia warstwa po wszystkich miastach i
miasteczkach polskich — i niemcach, uważających się i uważanych przez państwo i naród
niemiecki za konia trojańskiego do rozbicia państwa polskiego od wewnątrz.
Teraz pytanie: Jak wygląda blok ze stanowiska polskiego i ze stanowiska zrzeszonych w
Bloku grup narodowościowych?
Blok jest wrogiem państwa polskiego, wrogiem groźnym i niebezpiecznym. Dowodów na to
nie brak.

RAZEM Z HAKATĄ.

Do Bloku należą niemcy z dawnego zaboru pruskiego. Niemcy ci, jako napływowa ludność,
kolonizowana przez rząd pruski i hakatę po miastach i wsiach, są już w założeniu swem
ekspozyturami państwa i narodu niemieckiego. Naród niemiecki zaś uważa Pólskę za
«Saisonstaat» (sezonowe państwo), a rewindykowane ziemie zaborcze za tymczasowo przez
Polskę okupowane. Niemcy od niepamiętnych czasów są zaciętymi wrogami narodu
polskiego. Duch krzyżaków niezmieniony przechodził czasy Fryderyka, Bismarka i hakaty i
żyje dziś w narodzie niemieckim niezniszczalną siłą dziedziczności. Testamentem Piotra
Wielkiego dla rosjan jest panslawizm i zabór Konstantynopola, testamentem krzyżaków po
wieki jest wygubienie polaków i zabór ziem polskich. Historja niemieckiej okupacji jest
probierzem tej niezłomnej woli krzyżackiej. Ona też od czasu klęski w ostatniej wojnie knuje
wielkie zamiary rewanżu. W kalkulacji tego rewanżu, jedną z poważnych pozycji są niemcy
w Polsce, którzy orjentują się na Berlin. Dowodem — waga i znaczenie, jakie przywiązują do
blokowej koncepcji Grynbaumów i Thonów, kierujące sfery państwa niemieckiego i
niemiecka prasa. Niemiec to bezpośredni wróg, nie znający pardonu.

SJONIŚCI

Sjoniści dotychczas stawiali trudności polskiej polityce wewnętrznej, za granicą podkopywali
powagę państwa polskiego pośrednią, nieuchwytną, podziemną robotą. Ale sjonistyczną akcję
w Polsce możnaby było przy dobrej woli i wzajemnem zaufaniu, uważać za część problemu
niewątpliwie istniejącej i trudnej do rozwiązania kwestji żydowskiej, jako integralnej części
wewnętrznej polityki państwa. Powiadamy: Przy dobrej woli i wzajemnem zaufaniu.
Przy głębszem zastanowieniu i obecnie okazuje się, że o dobrej woli, ani o zaufaniu mowy
być nie może. Wymagają one bowiem świadomego w swych celach działania,
wyrządzającego drugiej stronie szkody, nie godzącego w jego żywotne interesy, opartego
także o jakieś minimum wspólnych spraw życiowych. Sjoniści autoramentu palestyńskiego i
kulturalnej pracy wśród żydów, nie mieliby z pewnością w Polsce powodu do uskarżania się
na swój los, jak nie mieli dotychczas do tego powodu we Francji, Włoszech, Anglji, Belgji,
Niemczech lub w Ameryce.
Z całą jednak stanowczością, dyktowaną rozsądkiem, bronić się będzie naród i państwowość
polska przed sjonizmem, jako hasłem politycznem i wewnętrznem, przed organizowaniem w
państwie polskiem nowego typu państwa bez-terytorjalnego żydowskiego, obejmującego i
przenikającego swą budową całe państwo polskie, bo istniejącego wszędzie, gdzie żydzi po
całej Polsce są rozsiani. Samobójstwa naród polski nie popełni, postępuje i postępować będzie
tak, jakby wszystkie cywilizowane narody świata, postępowały w analogicznym przypadku.
W sytuacji tak pojętej, wszelkie porozumienie jest wyłączone, a tem samem wszelka dyskusja
na temat dobrej woli lub wzajemnego zaufania. Wszelkie występowanie w sprawach państwa
polskiego z trybuny sjonizmu, nosi z góry na sobie piętno przeciwpaństwowego poczynania,
bo założenie jest przeciwpaństwowe.
Cały naród polski odczuwał też i odczuwa zdrowym swym instynktem to sjonistyczne
niebezpieczeństwo i zwraca się do sjonistów, jako swych wrogów, innych sjonistów w Polsce
nie widać.
Ta partja sjonistyczna, utworzyła blok mniejszości narodowych i, nie licząc się z nikim i z
niczem, zbratała się z niemcami. Tu sjonizm z Grynbaumami i Thonami na czele, wkroczył z
okresu prób i dorywczych potyczek na arenę otwartej walki, w jednym szeregu, ręka w rękę z
niemcami. Od tej chwili sjonizm — to jawny wróg Polski, tak samo zacięty jak niemcy, tak
samo jak oni nie przebierający w środkach. Sjonizm jest o tyle jeszcze niebezpieczniejszy, że
pozyskawszy dla siebie wszystkich lub większość żydów w Polsce, staje się wrogiem,
rozsianym po całym terenie państwa, wskutek tego nieuchwytnym, nie podległym kontroli,
wszechobecnym, bo także od stuleci wplecionym w całokształt życia gospodarczego i
kulturalnego w Polsce. To wróg nie tak głośny, jednak równie groźny, a może groźniejszy od
niemców, żyjących przeważnie w skupieniu, na pewnie ściśle ograniczonym szmacie ziemi.
Blok, jako twór żydów-sjonbtów, jest dla Polski jawnym dowodem istnienia wielkiego
wewnętrznego wroga i niebezpieczeństwa jego obecnych i przyszłych kombinacji i koncepcji.
Bez względu jednak na to, czy Blok odpowie nadziejom jego twórców, czy też nie, dla
Polski i dla Polaków jest i pozostanie on probierzem istoty walczącego sjonizmu. — Obecnie
interesuje nas stosunek tego sjonizmu, jako partjido ogółu żydów w Polsce i pytanie, czy
żydzi pójdą za tą partją i jakie mogą być skutki takiej otwartej wojny, wypowiedzianej przez
wszystkich żydów narodowi polskiemu.
Sjoniści głoszą, że połączyły się z nimi masy prawowiernych, konserwatywnych żydów z
całej Polski, organizacja warszawskich kupców i kupców z różnych miast i miasteczek.

ORTODOKSI I KUPCY.

Rzeczywiście figurują na żydowskich listach Bloku kandydaci ortodoksyjnej organizacji
«Schlome Emuneh Izrael», wielkiego związku, który do niedawna stał na stanowisku
polskiego żydostwa, zapewniał o swej lojalności i państwowych uczuciach i zwalczał sjonizm
bardzo ostro słowem i pismem ze stanowiska swych wierzeń religijnych i przekonań
politycznych. Czy to jest zmiana frontu, czy to mandatomanja kilku chasydzkich
karjerowiczów, czy też za tą organizacją masy jednak nie pójdą — na to odpowie nam
najbliższa przyszłość. Dziś już można powiedzieć, że wskutek już wytworzonych faktów,
znajdują się one w opresji. Z jednej bowiem strony ich wielka organizacja urzędowo jest w
Bloku mniejszości, z drugiej kierujące dotychczas sfery żydowskie nie przeciwstawiły się
Blokowi i pozostawiły pole sjonistycznym bojownikom. Nie ma więc kandydatów
żydowskich lub brak jest poważnych, serjo pomyślanych, są tylko kandydaci pochodzenia
sjonistyczno-blokowego.
Wielkie zdziwienie wywołuje fakt, że żydowski «Związek kupców» w Warszawie, wywiesił
chorągiew Bloku. Tego można było najmniej się spodziewać. Widocznie dla pp. Truskera i
Wiślickiego ważniejsze są ich mandaty za wszelką cenę, niż sprawa polska, niż interesy i
przyszłość kupców żydowskich, niż współżycie i współpraca kupców żydowskich i
chrześcijańskich. Mieli ci panowie odwagę ratowania Nalewek w niejednem
«niebezpieczeństwie», zabrakło im, gdy interesy kupców, jak i innych stanów, dobro narodu i
państwa wymaga pomocy i walki przeciw wrogowi sjonistyczno-niemieckiemu. Hasło
rzucone przez centralę kupców żydowskich, pod wodzą tych panów, idzie na całe państwo.
Kupcy żydowscy nie zdają sobie sprawy z tego, że ich przywódcy, pozbawieni zresztą
wszelkiego zmysłu politycznego, a podszyci tylko osobistą ambicją, najsromotniej zdradzili
ich interesy i na szwank wystawili ich przyszłość. Poza tem w Warszawie, Łodzi, Lublinie,
Krakowie, Lwowie itd,, sjoniści zasiadają w wydziałach żydowskich stowarzyszeń
kupieckich i robią wybory do Bloku. Ci panowie jedną ręką dają pieniądze na «Nowy
Dziennik» lub «Chwilę», hojnie sypią pieniędzmi na fundusze dla Bloku, drugą ręką
zagarniają stanowiska w instytucjach polskich, zasiadają w izbach handlowych, radach
finansowych, kolejowych, komisjach podatkowych. Ci właśnie panowie, jako kupcy i
przemysłowcy najwięcej i najskuteczniej pracują wśród żydów dla Bloku, bo rozporządzają
wpływami, znaczeniem i pieniędzmi.

SKUTKI.

Niebezpieczeństwo jest tedy wielkie. Pozostaje pomyśleć o skutkach. Zwycięstwo idei
sjonistyczno-blokowej z masowym udziałem żydów jest jednoznaczne z kopaniem i
pogłębieniem przepaści między ludnością chrześcijańską a żydowską, z wytworzeniem i
umocnieniem dwu wrogich sobie obozów. Walka na całej linji obejmuje z natury rzeczy
wszystkie dziedziny życia politycznego, gospodarczego i socjalnego. Nikt nigdzie w
społeczeństwie polskiern nie będzie mógł się zwracać z najmniejszą bodaj dozą zaufania do
jakichkolwiek przedstawicieli żydowskich interesów lub potrzeb. Z natury rzeczy cała
atmosfera będzie zatruta i wytworzyć się może położenie bez wyjścia. Bez wyjścia dla żydów
w całem państwie.
Sjoniści tym sposobem dostarczają antysemickiemu ruchowi dobrze wyostrzonej broni, bo
dowodów przeciw żydom, jasnych haseł do łatwej i szybkiej propagandy. Zdrowy rozsądek
powinien żydom polskim podyktować odpowiedź na następujące pytania z za granic Polski:
Co robiliby francuzi, gdyby żydzi francuscy łączyli się z mniejszością niemiecką w Alzacji i
Lotaryngji, co czyniliby anglicy, gdyby całość żydów angielskich popierała Irlandję, co
bułgarzy, gdyby bułgarscy żydzi szli z grekami lub serbami, co ru-muni w analogicznym
przypadku ? Gniew tych narodów niewątpliwie zwróciłby się całą siłą nienawiści przeciw
żydom nie dlatego, że są żydami, lecz dlatego, że są wrogami.
W Polsce żyją cztery miljony żydów. Interesy tych miljonów ludzi z natury rzeczy płynąć
muszą z interesami ludności polskiej. Żydzi tym swym interesom nie mogą nadawać
kierunków odmiennych, szkodliwych i wrogich interesom całego narodu polskiego. Sjoniści
chcą rzeczy niemożliwych, niewykonalnych i myślą, że wywalczą je wojną na śmierć i życie.
Tę walkę przegrają i przegrać muszą, a z nimi razem i szeroki ogół żydowski. Żydzi bowiem,
jak inni obywatele państwa, mają równy udział w prawach, o ile równy biorą udział w
obowiązkach. Nie mogą pretendować do praw i przywilejów wyjątkowych, w dodatku
szkodliwych i niszczących naród dwudziestomiljonowy. A jeśli sjoniści gwałtem chcą te
uprzywilejowania wymusić, gwałt ten odeprze cały zjednoczony naród polski...
Ta garstka utworzyła Blok mniejszości narodowych w Polsce. Ona też prowadzi żydów do
walki i zguby.
VII.
«Gwałt ten odeprze cały naród polski». Zamach na całość Polski jest wielkim i niesłychanym
gwałtem ze strony tej wielkiej masy żydowskiej tak krajowej, jak i międzynarodowej.
Zamach ten prowadzi do walki, ale jednocześnie i do zguby żydostwa. Tak piszą sami
rozważniejsi żydzi, szkoda, niestety, że tak nieliczni. Czyż należy jeszcze dalej zastanawiać
się, dlaczego nawołujemy do walki z żydostwem, czy raczej do obrony wobec zalewu
żydowskiego ? Fakty mówią same za siebie. Bądźmy czujni, bo nieprzyjaciel uruchomił
wszystkie siły przeciwko nam. Nadszedł czas, głoszą sjoniści, do walki z Polską. Musimy
usunąć «gojów» z ich ziemi. Jak niegdyś wódz Jozue usunął Chananejczyków z ich
rodzinnego Chanaan. Ziemia Lechów należy się nam. Tutaj założymy nowy Sjon, tutaj
okażemy swoją potęgę i zmusimy gojów i akumów, że złotej gwieździe Dawida kłaniać się
będą. Warunki zmusiły nas do założenia «mocarstwa anonimowego», nasi wodzowie są
również anonimowi, ale tak zawsze nie będzie. Nadszedł czas, że nasze ideały przyoblekają
się w czyn. Pokonany przez Hadrjana Bar Kochba odżył w naszych sercach; wyprostował
ramię, ujął w prawicę łuk i naciągnął go. Rozpoczęła się walka tu, gdzie jesteśmy najsilniejsi i
gdzie mamy najlepsze widoki wygrania. Ziemia polska, to nasz nowy Sjon!
Słysz narodzie polski! Izrael przygarnięty przez ciebie, gdy go zewsząd wypędzano, znalazł
przytułek i obronę przed zagładą. Podejmowałeś go gościnnie, wierząc, że uczynisz zeń
obywateli polkich. Wielokrotnie spostrzegałeś zawód w swoich nadziejach, ale zawsze
darowałeś winy, wierząc w poprawę. Otwierałeś przed nim swoje skarby i brałeś go za
powiernika swoich myśli.
Ochraniałeś go przed zemstą, choć była zasłużoną!
W dni smutku i w dni chwały wyciągałeś ku niemu swe ramiona, bo miałeś go za
współuczestnika własnych ideałów.
Nie wglądałeś w narodową dziedzinę pracy, to jest handlu i przemysłu, boś mówił: niechaj ją
obejmą, wszak oni nasi!
My i oni to Polska, dlaczegóż mamy stanowić przedział pomiędzy sobą a nimi!
Kupowałeś od nich i wzbogacałeś ich, będąc przekonanym, że ich skarby, to skarby Polski.
Nawet, gdy pogardzano twoim językiemi rozwijano szpetny żargon, zapożyczony od
odwiecznych wrogów Polski, jeszcześ w tem nie widział nic złego, jeszcze nie zrodziły się w
twej duszy podejrzenia.
Wymawiali się od służby publicznej i to cię jeszcze nie przekonywało o ich obcości.
Bratali się bezustannie z wrogami i to cię bolało, ale gdy nastała odmiana czasu, wszystkie
krzywdy puszczałeś w niepamięć.
Dawałeś im w swoim gościnnym domu lepsze warunki, aniżeli własnym dzieciom, a jednak
serca ich nie pozyskałeś!
Zezwalałeś im na tworzenie odzielnej społeczności, nie przypuszczając, że coraz więcej
oddalają się od ciebie!
Miłe ci było ich kłanianie się, a nie wiedziałeś, że w duszy ci złorzeczą!
Ostrzegał cię już w 16 wieku Zachód przed niebezpieczeństwem żydowskiem, ale ty w nic nie
wierzyłeś!
Ostrzegali cię twoi wielcy mężowie, poczynając od Długosza, a kończąc na Staszicu, i to
cię jeszcze nie przekonało.
Nastały rozbiory Polski i wierzyłeś, że wspólny ból skojarzy twoje serca z sercem jego i
nastąpi zgoda i braterstwo święte !
W czasie niewoli niezliczone knowania żydowskie krwawiły twoje serce, ale i tym razem
jeszcześ im przebaczył.
Pod koniec niewoli kilku zasłużonych ludzi (Jeleński, Jeske-Choiński, Niemojewski)
podniosłoalarm, że zbliża się niebezpieczeństwo, obmyślone i przygotowane przez żydów, i
w twojem sercu zaczęło się rodzić zwątpienie azali nie poszły na marne wszystkie wysiłki,
zmierzające bez upodobnienia sobie żydów.
Wybuchła wojna światowa i ukryte plany żydów zaczęły wydobywać się na powierzchnie. Na
widok ich ogarniało cię zdumienie, ale jednocześnie i przerażenie.
Skończyła się wojna i wszystkie twoje nadzieje na spolszczenie żydów sczezły jak mgła
poranna w promieniach słońca.
Odwalono kamień grobowy i powiedziano do Polski: zbudź się do życia, aliści na całym
świecie ozwał się głos żydowski: Polska nie warta życia!
Gdy jednak kajdany niewoli usunięto i Polska rzekła : Jam wolna ! — Żydzi podnieśli na
całym świecie sprzeciw przeciwko niepodległości Polski.
W prasie żydowskiej oczerniano nas o pogromy, których wcale nie było.
W kinematografach w Ameryce wyświetlano obrazy, przedstawiające niesłychane pogromy
żydostwa w Polsce; — obrazy te oczywiście były zdradliwie przez żydów inscenizowane.
Gdy Polska zażądała pożyczki w Ameryce, przedstawiciel żydostwa amerykańskiego
Fishman wystąpił w «New Jork Globe» z dn, 20 października 1920 r. z oświadczeniem, że
żydostwo na świecie nie dopuści do tej pożyczki. (The polish Government will soon make an
attempt to daise dollars 50,000,000 in the United States. Amerikan Jewry must see to it that
the Polish loan drive fails). — Rząd polski zamierza wkrótce zaciągnąć w Stanach
Zjednoczonych 50,000,000 dolarów. Żydostwo amerykańskie powinno sobie postawić za cel,
aby ta pożyczka nie doszła do skutku).
Moglibyśmy ułożyć z tych oskarżeń, popartych faktami, tom wielki, ale poprzestajemy na
tem, cośmy powiedzieli.
Narodzie polski! Izrael, że użyję słów Pisma św.: «roztywszy, stłuściawszy, napęczniawszy»,
na ziemi Polskiej, wystąpił przeciwko niej, aby ją zniszczyć.
Czy potrzeba jeszcze więcej oskarżeń, jeszcze więcej dowodów, aby przed twojemi oczyma
namalować obraz niebezpieczeństwa żydowskiego?
Czy potrzebuję jeszcze dalej tłomaczyć się, dlaczego występuję przeciwko żydom?
Żydzi postanowili nam odebrać Polskę. Idziemy przeto wszyscy na szaniec i rozpoczniemy
walkę o «być albo nie być«.
Strategiczne plany i metodę walki, podałem w innych moich pracach."





JULIAN TUWIM

1944, sierpień, Londyn

MY, ŻYDZI POLSCY...

Matce w Polsce lub najukochańszemu Jej cieniowi.



"...I od razu słyszę pytanie: "Skąd to MY?" Pytanie w pewnym stopniu
uzasadnione. Zadają mi je Żydzi, którym zawsze tłumaczyłem, że jestem
Polakiem, a teraz zadadzą mi je Polacy, dla których w znakomitej
większości jestem i będę Żydem. Oto odpowiedź dla jednych i drugich.

Jestem Polakiem, bo mi się tak podoba. To moja ściśle prywatna sprawa,
z której nikomu nie mam zamiaru zdawać relacji, ani wyjaśniać jej,
tłumaczyć, uzasadniać. Nie dzielę Polaków na "rodowitych" i
"nierodowitych", pozostawiając to rodowitym i nierodowitym rasistom,
rodzimym i nierodzimym hitlerowcom.

Dzielę Polaków jak Żydów i jak inne narody, na mądrych i głupich,
uczciwych i złodziei, inteligentnych i tępych, interesujących i
nudnych, krzywdzonych i krzywdzących, gentlemenów i nie-gentlemenów
itd.

Dzielę też Polaków na faszystów i kontrfaszystów. Te dwa obozy nie są,
oczywiście, Jednolite, każdy z nich mieni się odcieniami barw o
rozmaitym zgęszczeniu. Ale linia podziału na pewno istnieje, a wkrótce
da się całkiem wyraźnie przeprowadzić. Odcienie zostaną odcieniami,
lecz barwa samej linii zjaskrawieje i pogłębi się w zdecydowany
sposób.

Mógłbym powiedzieć, że w płaszczyźnie politycznej dzielę Polaków na
antysemitów i antyfaszystów. Bo faszyzm to zawsze antysemityzm.
Antysemityzm jest międzynarodowym językiem faszystów.

II

Gdyby jednak przyszło do uzasadnienia swej narodowości, a raczej
narodowego poczucia, to jestem Polakiem dla najprostszych, niemal
prymitywnych powodów przeważnie racjonalnych, częściowo
irracjonalnych, ale bez "mistycznej" przyprawy. Być Polakiem - to ani
zaszczyt, ani chluba, ani przywilej. To samo jest z oddychaniem. Nie
spotkałem jeszcze człowieka, który jest dumny z tego, że oddycha.

Polak - bo się w Polsce urodziłem, wzrosłem, wychowałem, nauczyłem, bo
w Polsce byłem szczęśliwy i nieszczęśliwy, bo z wygnania chcę
koniecznie wrócić do Polski, choćby mi gdzie indziej rajskie rozkosze
zapewniono.

Polak - bo dla czułego przesądu, którego żadną racją ani logiką nie
potrafię wytłumaczyć, pragnę, aby mnie po śmierci wchłonęła i wessała
ziemia polska, nie żadna inna.

Polak - bo mi tak w domu rodzicielskim po polsku powiedziano; bo mnie
tam polską mową od niemowlęctwa karmiono; bo mnie matka nauczyła
polskich wierszy i piosenek; bo gdy przyszedł pierwszy wstrząs poezji,
to wyładował się polskimi słowami; bo to, co w życiu stało się
najważniejsze - twórczość poetycka - jest nie do pomyślenia w żadnym
innym języku, choćbym nim jak najbieglej mówił.

Polak - bo po polsku spowiadałem się z niepokojów pierwszej miłości i
po polsku bełkotałem o Jej szczęściu i burzach.

Polak dlatego także, że brzoza i wierzba są mi bliższe niż palma i
cyprus, a Mickiewicz i Chopin drożsi, niż Szekspir i Beethoven. Drożsi
dla powodów, których znowu żadną racją nie potrafię uzasadnić.

Polak - bo przejąłem od Polaków pewną ilość ich wad narodowych. Polak
- bo moja nienawiść dla faszystów polskich Jest większa, niż faszystów
innych narodowości. I uważam to za bardzo poważną cechę mojej
polskości.

Ale przede wszystkim - Polak dlatego, że mi się tak podoba.

III

Na to słyszę głosy: "Dobrze. Ale Jeżeli Polak, to w takim razie
dlaczego "My, ŻYDZI"? Służę odpowiedzią: Z POWODU KRWI. - "Więc
rasizm?!" -Nie. Wcale nie rasizm. Wprost przeciwnie.

Dwojaka jest krew: ta w żyłach i ta z żył. Pierwsza jest sokiem
cielesnym, więc badanie Jej należy do fizjologów. Kto tej krwi
przypisuje jakieś inne, poza organicznymi, specjalne właściwości i
tajemnicze moce, ten, jak to widzimy, w konsekwencji obraca miasta w
zgliszcza, wyrzyna miliony ludzi i wreszcie, jak to zobaczymy,
sprowadza rzeź na własny swój szczep.

Druga krew - to ta właśnie, którą ów herszt międzynarodowego faszyzmu
wytacza z ludzkości, aby zadokumentować tryumf własnej juchy nad moją
juchą - krew niewinnie pomordowanych milionów ludzi, krew nie ukryta w
arteriach, lecz krew ujawniona. Takiej powodzi męczeńskiej krwi nie
było jeszcze Jak świat światem, a krew Żydów (nie "krew żydowska")
najszerszymi, i najgłębszymi płynie strumieniami. Zczerniałe jej
potoki zlewają się już w burzliwą, pienistą rzekę - I W TYM OTO NOWYM
JORDANIE PRZYJMUJĘ CHRZEST NAD CHRZĘSTY:

KRWAWE, GORĄCE, MĘCZENNICZE BRATERSTWO Z ŻYDAMI.

Przyjmijcie mnie. Bracia, do tej zaszczytnej wspólnoty Niewinnie
Przelanej Krwi. Do tej gminy, do tego kościoła chcę od dziś należeć.

Ta RANGA - ranga Żyda Doloris Causa - niechaj będzie udzielona
polskiemu poecie przez naród, który go wydał. Nie za żadne zasługi, bo
Ich przed wami nie mam. Będę to uważał za awans i najwyższą nagrodę za
tych parę wierszy polskich, które może mnie przeżyją i pamięć o
których związana będzie z moim imieniem - imieniem Żyda polskiego.

IV

Na opaskach, Jakie nosiliście w ghetcie, wymalowana była gwiazda
Dawida. Wierzę w taką przyszłą Polskę, w której ta gwiazda, ta z
opasek, stanie się jednym z najwyższych odznaczeń, udzielanych
najwaleczniejszym żołnierzom i oficerom polskim. Będą ją oni z dumą
nosili na piersi obok dawnego Virtuti Militari. Będzie i Krzyż Ghetta
- nazwa głęboko symboliczna. Będzie Order Żółtej Łaty -
zaszczytniejszy niż niejedno dotychczasowe świecidło. I będzie w
Warszawie, i w każdym innym mieście polskim, pozostawiony, utrwalony i
konserwowany jakiś fragment ghetta w niezmienionej postaci, tak jak go
zastaniemy, w całej zgrozie zgliszcz i zniszczenia. Otoczymy ten
zabytek hańby naszych wrogów, a chwały naszych umęczonych bohaterów
łańcuchami, odlanymi ze zdobytych hitlerowskich armat, i świeże, żywe
kwiaty będziemy co dzień wplatać między żelazne ogniwa, aby po wieczne
czasy świeża i żywa pozostała pamięć przyszłych pokoleń o
zmasakrowanym narodzie, i na znak, że zawsze żywy i świeży jest nasz
ból po nim.

Kościołowi narodowych pamiątek przybędzie jeszcze jedna. Będziemy tam
prowadzić dzieci i opowiadać o najpotworniejszym w dziejach świata
męczeństwie ludzi. W centrum tego pomnika, którego tragizm uwydatnią
otaczające go nowoczesne, da Bóg, Szklane Domy odbudowanego miasta,
płonąć będzie nigdy nie gasnący ogień. Przechodnie będą zdejmować
przed nim kapelusz.

A kto chrześcijanin - przeżegna się znakiem krzyża... Więc z dumą, z
żałobną dumą będziemy nosić tę rangę, wszystkie inne zaćmiewającą -
rangę Żyda Polskiego - my, cudem i przypadkiem pozostali przy życiu. Z
dumą? Powiedzmy raczej: ze skruchą i żrącym wstydem. Bo przypadła nam
ona za waszą mękę, za waszą chwałę. Odkupiciele!

...Więc może nie "My, Żydzi Polscy", ale "My, Widma, my. Cienie
pomordowanych braci naszych, Żydów Polskich"...

V

My Żydzi Polscy... My, wiecznie żywi - to znaczy ci, którzy zginęli w
ghettach i obozach, i my widma - to znaczy ci, którzy zza mórz i
oceanów wrócimy do kraju i będziemy straszyć wśród ruin swymi w
całości zachowanymi cielskami i upiornością niby to zachowanych dusz.

My, prawda grobów, i my złuda istnienia, my, miliony trupów i
kilkanaście, może kilkadziesiąt tysięcy niby nietrupów; my,
nieskończenie wielka bratnia mogiła; my, kirkut, jakiego dzieje nie
widziały i nie zobaczą.

My, poduszeni w komorach gazowych i przetopieni na mydło, którym nie
zmyje się ani śladów naszej krwi, ani piętna grzechów świata wobec
nas.

My, których mózgi tryskały na ściany naszych nędzarskich mieszkanek i
na mury, pod którymi nas masowo rozstrzeliwano - tylko za to, że
jesteśmy Żydami.

My, Golgota, na której mógłby stanąć nieprzebyty las krzyżów. My,
którzyśmy dwa tysiące lat temu dali ludzkości jednego niewinnie przez
Imperium Romanum zamordowanego Syna Człowieczego - i wystarczyło tej
jednej śmierci, aby się stal Bogiem. Jaka religia urośnie z milionów
śmierci, tortur, poniżeń i rozkrzyżowanych w ostatniej rozpaczy
ramion?

My, Szlojmy, Srule, Mośki, parchy, bejlisy, gudłaje-my, których imiona
i przezwiska prześcigną w dostojności brzemienia wszelkich Achillesów,
Chrobrych i Ryszardów o Lwich Sercach.

My, znowu w katakumbach - w "bunkrach" pod brukiem Warszawy, człapiący
w smrodzie ścieków, ku zdziwieniu naszych kompanów - szczurów.

My, z karabinami na barykadach, śród ruin naszych bombardowanych z
powietrza domostw; my, żołnierze wolności i honoru...

"Jojne, idź na wojnę!" Poszedł, szanowni panowie, i zginął za Polskę..

My, którym "twierdzą był każdy próg" każdego walącego się na nas domu.

My, Żydzi polscy, dziczejący w lasach, karmiący przerażone nasze
dzieci korzonkami i trawą, my pełzający, czołgający się, nastroszeni,
z jakąś cudem zdobytą lub za grube pieniądze wybłaganą, staroświecką
dwururką...

My, Hiobowie, my. Nioby, my na pokucie po setkach tysięcy naszych
żydowskich Urszulek...

My, głębokie doły potrzaskanych, pomiażdżonych kości i poskręcanych,
pręgami pokrytych zwłok.

My-krzyk bólu! Krzyk tak przeciągły, że go najdalsze wieki usłyszą.
My, Wycie, my Chór, zawodzący mogilne El mole rachmim, którego
stulecie będzie stuleciu przekazywać.

My, najwspanialsza w dziejach kupa krwawego nawozu, którym użyźniliśmy
Polskę, aby tym, co nas przeżyją, lepiej smakował chleb wolności.

My, makabryczny rezerwat, my, ostatni Mohikanie, niedobitki rzezi,
które jakiś nowy Barnum może obwozić po świecie, obwieszczając na
pstrych plakatach: "Niesłychane widowisko! The biggest sensation in
the world! Żydzi polscy-żywi i prawdziwi!" My, Gabinet Okropności,
Schreckenskammer, Chambre des Tortures! "Osoby nerwowe upraszane są o
opuszczenie sali!"

My nad rzekami zamorskich krain siedzący i płaczący. Jak ongi nad
rzekami Babilonu. Po całym okręgu świata płacze Rachel dzieci swoje,
aleć ich niemasz! Nad rzeką Hudson, nad Tamizą, nad Eufratem, Nilem,
Gangesem i Jordanem błąkamy siew rozproszeniu naszym, wołając: "Wisło!
Wisło! Wisło! Matko rodzona! Szara Wisło, nie od brzasku różowa, ale
od krwi!"

My, którzy nawet grobów dzieci naszych i matek nie odnajdziemy- tak
się warstwami poukładają, tak się na całą ojczyznę wszerz rozpostrą w
jedno pogrzebanie! I nie będzie upatrzonego miejsca, żebyś mógł na nim
kwiaty położyć, ale, jak siewca ziarno, będziesz je szerokim rozmachem
rąk rozrzucał. Może przypadkiem trafisz.

My Żydzi polscy... My, legenda krwią i łzami ociekająca. Kto wie, czy
Jej nie trzeba będzie pisać biblijnymi wersetami: "Oby rylcem żelaznym
i ołowiem na wieczną pamiątkę wydrążona była" (Hiob XIX, 24). My,
apokaliptyczne stadium dziejów. My, Jeremiaszowe Treny:

..."Leży na ziemi po ulicach dziecię i starzec, panny moje i
młodzieńcy moi polegli od miecza; pobiłeś ich w dzień zapalczywości
twojej, pomordowałeś ich a nie sfolgowałeś..."

..."Wrzucili do dołu żywot mój, a przywalili mnie kamieniem. Wezbrały
wody nad głową moją i rzekłem: Jużci po mnie!... Wzywam imienia Twego,
o Panie, z dołu bardzo głębokiego... Widzisz, o Panie bezprawie, które
mi się dzieje, osądźże sprawę moją... Oddajże im nagrodę Panie, według
sprawy rąk ich! Dajże im zatwardziałe serce i przekleństwo swe na
nich! Goń ich w zapalczywości, a zgładź ich, aby nie byli pod niebem
Twoim, o Panie!" (Treny Jeremiaszowe, III).

Nad Europą stoi olbrzymi i wciąż rosnący widmowy Kościotrup. W jego
pustych oczodołach świeci ogień niebezpiecznego gniewu, a palce
zacisnęły się w kościstą pięść. I On, nasz Wódz i Dyktator, będzie nam
dyktował prawa nasze i żądania."




http://www.zydzipolscy.pl/


zdjecie
arch./-
Nasz Dziennik

Środa, 20 listopada 2013
"Z ks. prof. Pawłem Rytel-Andrianikiem z Jerozolimy rozmawia Sławomir Jagodziński

W Toruniu powstaje Kaplica Pamięci, w której na ścianach wypisane zostaną imiona i nazwiska Polaków ratujących Żydów. Jak przebiegają prace nad przygotowaniem tej listy?

– Kaplica Pamięci będzie się mieściła w dolnym kościele budującej się świątyni pw. Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i błogosławionego Jana Pawła II. Do tej pory było ok. 10 tys. połączeń telefonicznych w sprawie składania świadectw i zgłaszania nazwisk do tej Kaplicy. Zebrane zaś dotąd materiały dotyczą ponad 12 tys. Polaków, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów.

Jak są weryfikowane i sprawdzane te wszystkie dane?

– Weryfikacja danych odbywa się w oparciu o takie same standardy jak w Yad Vashem, z pewną tylko różnicą wymagającą jeszcze więcej pracy badawczej. Mianowicie, tytuł Sprawiedliwy wśród Narodów Świata jest zasadniczo nadawany na wniosek osoby uratowanej pochodzenia żydowskiego. W przypadku zaś Kaplicy Pamięci przyjmowane są wnioski zarówno Żydów, jak i Polaków. W związku z tym badania są prowadzone na dwóch płaszczyznach. Jedna płaszczyzna to informacje ze strony żydowskiej, a druga – to świadectwa i dokumenty ze strony polskiej oraz wszelkie inne dostępne materiały (w tym dokumenty niemieckie). W ten sposób te dwie płaszczyzny badań naukowych wzajemnie się uzupełniają.

Czasami słyszy się krytykę różnych form upamiętnienia Polaków ratujących Żydów. A jak jest to odbierane w Izraelu?

– Podczas pięciu lat pobytu w Izraelu nie spotkałem Żyda ocalonego z holokaustu, który byłby przeciwny upamiętnieniu Polaków, którzy go uratowali. To właśnie Żydzi już 50 lat temu podjęli inicjatywę odznaczania medalem Sprawiedliwy wśród Narodów Świata osób, które okazały im bezinteresowną pomoc podczas holokaustu. Szczególnie zapadło mi w pamięci zdanie pani prof. Ruth z Hajfy, która w jednym z e-maili pisze: „Nigdy nie wyrazimy dość wdzięczności tym, którzy ocalili nam życie”. Taka jest tendencja w Izraelu. Warto w tym miejscu przypomnieć, że w Yad Vashem w Jerozolimie są wypisane nazwiska ponad 24 tys. osób, które bezinteresownie ratowały ludność żydowską, w tym ponad 6300 Polaków. Osoby, które nie mogą udać się osobiście do Yad Vashem, będą mogły zobaczyć te same nazwiska w Kaplicy Pamięci w Toruniu. Wielu odnajdzie tam swoją rodzinę i znajomych, a nawet siebie.

Jaka jest różnica między Kaplicą Pamięci a innymi pomnikami?

– Słowo „pomnik” wywodzi się od staropolskiego czasownika „pomnieć” – „pamiętać”. Tak więc zadaniem pomnika jest upamiętniać. Nazwa „Kaplica Pamięci” odnosi się zarówno do słowa „pamiętać”, jak i do wyrazu „kaplica”, czyli miejsca modlitwy. Jest więc ona miejscem pamięci i modlitwy w intencji wszystkich, którzy oddali życie lub je ryzykowali dla ratowania drugiego człowieka. Z tego też powodu w Kaplicy Pamięci będzie napis z Ewangelii wg św. Jana: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich” (J 15, 13)."

Byli liczni Polacy, którzy z narażeniem własnego zycia, chronili Żydów podczas okupacji hitlerowskiej, wśród wielu polskich rodzin, jedną z najznamienitszych jest rodzina Ulmów:

Środa, 20 listopada 2013 (10:25)
W Markowej na Podkarpaciu zostanie dziś wmurowany kamień węgielny pod budowę Muzeum Polaków Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów. Kamień pobłogosławił Ojciec Święty Franciszek podczas audiencji w Watykanie.
Uroczystości o godz. 14.00 rozpocznie Msza św. w kościele parafialnym pw. św. Doroty w Markowej, której będzie przewodniczył metropolita przemyski ks. abp Józef Michalik.
Po Eucharystii w fundamenty powstającego muzeum zostanie wmurowany kamień węgielny pobłogosławiony przez Papieża Franciszka. W audiencji na placu Świętego Piotra uczestniczył Bogdan Romaniuk, jeden z pomysłodawców muzeum, obecnie członek Zarządu Województwa Podkarpackiego.
W rozmowie z portalem NaszDziennik.pl mówi o wielkim zainteresowaniu Papieża, który z uwagą słuchał słów o bohaterstwie rodziny Józefa i Wiktorii Ulmów oraz o inicjatywie upamiętnienia ich heroizmu w formie muzeum.
– Papież położył rękę na kamieniu węgielnym. Trzymał ją, z zainteresowaniem słuchając historii Ulmów i idei budowy muzeum. Potem pobłogosławił kamień węgielny – relacjonuje Bogdan Romaniuk.
Była to odpowiedź Papieża Franciszka na apel, z jakim do Ojca Świętego zwrócili się przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski ks. abp Józef Michalik i marszałek województwa podkarpackiego Władysław Ortyl.
– Myślę, że  to muzeum doskonale wpisuje się we wcześniejszy apel Papieża Franciszka podczas modlitwy „Anioł Pański”, kiedy Ojciec Święty mówił o budowaniu relacji między chrześcijaństwem a judaizmem. Mam nadzieję, że muzeum zbudowane na faktach heroicznych postaw, kiedy już powstanie, będzie budować te relacje i postawi tamę niesprawiedliwym opiniom o rzekomym polskim antysemityzmie – podkreśla Bogdan Romaniuk.
Decyzję o budowie w Markowej Muzeum Polaków Ratujących Żydów na Podkarpaciu im. Rodziny Ulmów podjął w 2008 r. Sejmik Województwa Podkarpackiego. Muzeum, którego budowa już się rozpoczęła, upamiętni rodzinę Józefa i Wiktorii Ulmów, która została rozstrzelana przez hitlerowców w 1944 r. za ukrywanie ośmiorga osób z dwóch żydowskich rodzin: Szalów i Goldmanów.
Ulmowie, których proces beatyfikacyjny jest w toku, są synonimem wszystkich Polaków, którzy zginęli za pomoc Żydom. Zostali uhonorowani przez izraelski Instytut Pamięci Yad Vashem medalem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W 2004 r. w Markowej odsłonięto pomnik przypominający ich bohaterstwo.
Muzeum w Markowej będzie pierwszą placówką w Polsce upamiętniającą Polaków ratujących Żydów podczas II wojny światowej.
Rok 2014 decyzją radnych Sejmiku Województwa Podkarpackiego będzie Rokiem Rodziny Ulmów na Podkarpaciu.                         
Mariusz Kamieniecki
NaszDziennik.pl 



Bardzo ciekawa opinia Dory Kacnelson na temat polskich granic:

kresy– Dr hab. Dora Kacnelson, wybitny filolog i historyk, nieżyjąca już polska Żydówka, która większość życia spędziła w ZSRR, twierdziła, że w momencie rozpadu Związku Radzieckiego istniała możliwość powrotu do Polski: Lwowa, Grodna, Stanisławowa, a nawet Tarnopola.
DR JAN CIECHANOWICZ: – Miałem zaszczyt znać i wielokrotnie prowadzić długie rozmowy z panią Dorą Kacnelson. Nie znałem nikogo bardziej ideowego, propolskiego, szlachetnego, mądrego i rzetelnego. Jeżeli publicznie stawiała taką tezę, to jest oczywiste, że musiała mieć ku temu podstawy. Gdy w latach 1989-1990 odgórnie i z premedytacją Związek Radziecki był demontowany przez ekipę Gorbaczowa i KGB, wiele rzeczy było możliwych i wiele się wydarzyło. Nie tylko szereg narodów odzyskało niepodległość, ale też powstały liczne drobne republiki autonomiczne, jak żydowska w składzie Federacji Rosyjskiej czy Gagauzja w składzie Mołdawii. Niestety, żywot większości z nich był bardzo krótki.

Brak komentarzy: