środa, 26 grudnia 2012

Język dysputy.

Nie chodzi mi o to aby unikać czegokolwiek, na przykład tzw. języka nienawiści lub dążyć do poprawności politycznej w dyspucie, a nade wszystko o to aby język był precyzyjny i budował pozytywne poczucie wspólnoty. A zatem nie do przyjęcia jest dla mnie nadużywanie, lub przyjmowanie za swoje pejoratywnych określeń nadawanych przez specjalistów od propagandy, propagatorów, dziennikarzy, publicystów i wszelkiej maści aktywistów rożnym grupom lub wielkim rzeszom ludzi, którzy utożsamiają się z szeroko pojętą prawicą lub wiarą. Do takich należy np. wzięte z języka anty-kibicowskiego słowo 'katol', 'moher' czy pisowiec.
Samo już używanie określenia katolik samodzielnie, lub wyłącznie  jest niewłaściwe, bowiem słowo które określa moją wiarę to chrześcijanin. Jestem chrześcijaninem przede wszystkim, zaś na drugim miejscu jestem katolikiem. Wierny mam być przede wszystkim Chrystusowi i to bezkrytycznie, do końca, a Kościołowi będąc wierny zachowam umiar, a kiedy Kościół pobłądzi napomnę jego hierarchów.
Katol niesie w sobie pejoratywny ładunek, tak jak kibol, ładunek agresji dla samej agresji, warcholstwa i chuligaństwa. Oczywiście publicystom używającym tych określeń wydaje się, że są dowcipni, że wyprzedzają ciosy oponentów, że kiedy siebie tak nazwą to wytrącą oręż z rok lewakom. Niestety mylą się, idą w złym kierunku, popełniają głupstwo, ponieważ nie tylko nie zabierają argumentów prześmiewcom ale je wzmacniają.
Ja nie czuję się katolem, tylko katolikiem, przynależę do Sanctam Catolicam Ecclesiam, kiedy idę na mecz jestem kibicem, na pewno nie kibolem, a moja matka gdyby nosiła moherowy beret czy moherową czapkę, nie będzie żadnym moherem, tylko panią Lilią Lipińską.
Nawet ta medialna akcja kibiców Legii, kiedy się wykazali oni się dowcipnym hasłem: 'Donald matole, twój rząd obalą kibole', wypisywane na transparentach z myślnikiem Donald ma Tole i wyśpiewywane chóralnie po kibicowsku, ostatecznie było błędem, choć na pewno scaliło to środowisko i upolityczniło, zatem mimo przegranej nie jest to porażka druzgocąca. Gdyby media były obiektywne takie akcje, z taką formą przekazu, były by właściwe, jednak tylko część mediów chciała i mogła przekazać relacje we właściwy sposób.

Brak komentarzy: