poniedziałek, 18 lutego 2013

Aborcja

Aborcja i związane z nią problemy etyczne, moralne i społeczne

Kwestie moralne, kwestie prawne, kwestie społeczne. Wszystkie są ważne ale jedne ważniejsze od drugich. Z punktu widzenie etyki chrześcijańskiej najważniejsze jest moralne odniesienie grzechu aborcji i to jakie spustoszenie ona powoduje w człowieku, z punktu widzenia Konstytucji oczywiście najważniejsze czy karać za popełnienie aborcji, kogo karać i jak karać, zaś społeczne oddziaływanie aborcji to nie tylko kwestie dzietności, bo przecież aborcja może mieć miejsce a równocześnie może mieć miejsce większa od przeciętnej dzietność kobiet, ale przede wszystkim to jakie miejsce zajmie dziecko w tym społeczeństwie, jaką role będzie pełnić, czy podmiotu czy przedmiotu.

12/06/2014
Na ważnego bojownika o zycie wyrasta ostatnimi czasy profesor Chazan, dyrektor szpitala specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie.
Odmówił wykonania aborcji, nie skierował do inego lekarza ciężarnej kobiety, chwała mu za to.
Warto przy okazji wspomnieć, że prof Chazan, w początkach swojej kariery lekarza ginekologa, dokonał około 500 aborcji, być może teraz tak bardzo walczy o życie, aby zadośćuczynić dokonanym zbrodniom.

13/08/2014
Murzynka z plemienia Zulu, Mlambo Ngucka, która dopcjała się na wysokie stanowisko w ONZ, proponuje wprowadzenie aborcji, jako pomocy dla krajów, gdzie toczą sie konflikty wjenne, tego rodzaju pomoc miałaby ulżyć kobietom w strefach konfliktów zbrojnych.... Najbardziej oburzona jest Afryka, tym niemniej Afryka zapomina, że gdyby w ONZ nie było tylu Murzynów, to ustawodawstwo odnośnie Afryki było by dla tejże Afryki znacznie lepsze. Murzyn Murzynowi wilkiem, podobnie jak Polak w PE (na szczeście nie każdy).


Piątek, 13 września 2013 (02:08)
"Apel o uwolnienie z więzienia Mary Wagner, katoliczki skazanej za namawianie matek do rezygnacji z aborcji, skierowali wczoraj do premiera Kanady posłowie PiS: Arkadiusz Czartoryski, Jan Dziedziczak i Artur Górski.
38-letnia Kanadyjka została skazana ponad rok temu za to, że chodziła do centrów aborcyjnych w Toronto i napotkanym tam kobietom mówiła o skutkach zabijania poczętych dzieci, próbując nakłonić je do zmiany decyzji.
W uzasadnieniu wyroku sędzia S. Ford Clements podkreślił, że Mary Wagner nie respektuje prawa obowiązującego w Kanadzie i kieruje się „jakimś wyższym prawem”.
„Zarówno Pani, jak i Pani Bóg mylicie się. Nie możecie swoim postępowaniem dokładać dodatkowych cierpień innym ludziom” – usłyszała w sądzie. Wagner mogła wyjść na wolność za kaucją, jednak postanowiła, że teraz więzienie będzie miejscem, w którym chce głosić swoją wiarę i mówić o wartości życia. Odsiaduje wyrok w Vanier Center for Women w Milton (Ontario).
Taka sytuacja jest nie do zaakceptowania, toteż z całego świata do Kanady płyną protesty przeciwko uwięzieniu za obronę dzieci. Z inicjatywą w tej sprawie wystąpiło wczoraj trzech posłów PiS.
W liście do premiera Stephena Harpera zaznaczają, że jedyne „przestępstwo” skazanej miało polegać na tym, że zgodnie ze swoim sumieniem i wiarą pikietowała w sposób pokojowy przed prywatnym centrum aborcyjnym, broniąc w ten sposób życia niewinnych dzieci. Nie robiła nic więcej ponad to, że modliła się i rozmawiała z wchodzącymi tam kobietami. Według polskich posłów, przekonywanie matek, aby odstąpiły od zamiaru uśmiercenia poczętych dzieci, nie kwalifikuje się jako łamanie prawa. Przeciwnie, jest postawą wspaniałą, godną naśladowania. Pod apelem, przekazanym do wiadomości ambasadora Kanady w RP pani Alexandry Bugailiskis, podpisali się: Arkadiusz Czartoryski, Jan Dziedziczak i Artur Górski.

„Sędzia, który skazał Panią Wagner na więzienie, nie uznał jej racji moralnych, odrzucił argumenty sumienia, nie wziął pod uwagę dogmatów religii katolickiej, które ukształtowały jej poglądy. Stwierdził, że narażała ’pacjentki’ kliniki na dodatkowy stres. Tymczasem ta niezłomna kobieta, broniąc życia dzieci nienarodzonych, broniła zarazem fundamentów cywilizacji łacińskiej, tej cywilizacji, która ukształtowała także Kanadę” – przypominają w swoim liście parlamentarzyści.
„Jest dla nas – polskich posłów – niezrozumiałe, że w Kanadzie, kraju, dla którego ważna jest wolność, demokracja i pluralizm, są więźniowie sumienia. Wiemy, że zgodnie z obowiązującym w Kanadzie prawem można zabijać poczęte dzieci, ale nie możemy zrozumieć, dlaczego w wolnym kraju odmienny pogląd i jego publiczne wyrażanie są uważane za przestępstwo karane więzieniem. Jest to bardzo niesprawiedliwe i krzywdzące, szczególnie dla Pani Wagner, która daje świadectwo, że piękny kraj – Kanada nie musi podążać drogą cywilizacji śmierci” – czytamy dalej.
Na koniec przedstawiciele PiS zwracają się do premiera Harpera jako lidera Partii Konserwatywnej, aby podjął starania o uwolnienie Mary Wagner. „Mamy nadzieję, że wstawi się Pan za tą dzielną kobietą i podejmie działania, które przywrócą jej nie tylko wolność, ale także godność” – apelują polscy posłowie.
Ten list to nie jedyny wyraz wsparcia dla Kanadyjki. W ostatnim czasie w więzieniu odwiedził ją m.in. ks. kard. Oswald Gracias. Ten indyjski kardynał, który należy do grona ośmiu najbliższych współpracowników Papieża, powiedział po spotkaniu z Wagner, że jest pod wrażeniem jej ogromnej wiary, a zarazem prostoty i bijącego od niej pokoju.
Kardynał podziwia i popiera bezkompromisową obronę prawa do życia niewinnych dzieci, które same nie mają głosu. Przy okazji wizyty ks. kard. Graciasa, kapelan kanadyjskiego więzienia poinformował, że kilka kobiet postanowiło zrezygnować z planowanej aborcji. Zmieniły decyzję po tym, gdy dowiedziały się, że Mary Wagner za swoje wystąpienia na rzecz ochrony życia została skazana na więzienie."


Rozmowa z Tadeuszem Woźniakiem, posłem Solidarnej Polski.
Sobota, 28 września 2013

233 posłów opowiedziało się wczoraj przeciwko obywatelskiemu projektowi ustawy zakazującemu tzw. aborcji eugenicznej. Wynik głosowania zaskoczył Pana?
– Był to smutny dzień, a nawet dramatyczny, szczególnie dla dzieci chorych i niepełnosprawnych, a także dla ich rodziców. Wczorajsze głosownie nad obywatelskim projektem „Stop aborcji” pokazało, jaka siła rządzi w polskim Sejmie. Myślę, że tysiące Polaków miało nadzieję, iż reprezentujący ich w Sejmie posłowie przynajmniej pozwolą zająć się projektem sejmowym komisjom. Tych 233 posłów w żadnym stopniu nie odpowiedziało na apel ponad 450 tys. osób podpisujących się pod projektem ustawy. Nasuwa się pytanie: jaka jest cena sumienia, szczególnie posłów PO, którzy obnoszą się ze swoim katolicyzmem, a pozwalają sobie łamać sumienie za lepsze miejsce wyborcze czy silniejszą pozycję w partii?
Jako przewodniczący Parlamentarnego Zespołu na rzecz Katolickiej Nauki Społecznej zaapelowałem do wszystkich chrześcijan, a w szczególności do katolików obecnych na sali, aby zagłosowali zgodnie z nauką Kościoła. Podejmowaliśmy niezwykle istotną kwestię, ale niestety tempo pracy było ekspresowe.
Jestem przekonany, że wszyscy ludzie dobrej woli, a szczególnie katolicy będący na tyle świadomi i wrażliwi, nie dopuszczą, aby temat aborcji został wyparty z polskiego społeczeństwa i Sejmu. Pozostaje nadzieja, że po zmianie układu sił w polskim parlamencie uda się objąć ochroną wszystkie poczęte dzieci.
Debata poprzedzająca głosowanie nad obywatelskim projektem zakazującym aborcji była burzliwa...
– Skandaliczne było zachowanie marszałek Sejmu, która napominała pełnomocnika inicjatywy „Stop aborcji”. Ewa Kopacz zaapelowała, aby pani Godek nie używała słów, które mogą wywołać emocje. Chodziło o sformułowanie, że aborcja jest zabiciem dziecka.
W związku z tym podczas dyskusji mieliśmy się dostosować do języka lewaków i libertynów, którzy panicznie boją się prawdy o aborcji. My mamy za zadanie mówić otwarcie prawdę o niej. Ponadto dramatyczny jad, pozbawiony merytorycznych argumentów, sączył się ze strony posłów Ruchu Palikota i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nieprzyzwoite i wręcz wulgarne było wystąpienie wicemarszałek Wandy Nowickiej, która dopuściła się obrażania pani Godek, a nawet odmówiła kobiecości posłance opowiadającej się za obroną życia (Jadwidze Wiśniewskiej z PiS – przyp. red.).
Dyskurs sięgnął bruku, a zachowanie posłów lewicy było skandaliczne i rynsztokowe. Wierzę, że sejmowa Komisja Etyki będzie wyciągała konsekwencje za słowa, jakie wypowiadali dziś posłowie. Dzisiejsza dyskusja pokazała poziom, jaki reprezentują sobą niektórzy posłowie, a także ich stosunek do wyraźnego głosu społeczeństwa, które opowiada się za prawem do życia wszystkich poczętych dzieci. Przyznawany jest Order Uśmiechu na czele kapituły, którego stoi Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Moim zdaniem, ci, którzy głosowali przeciwko ustawie, powinni być „nagrodzeni” orderem „Niemego krzyku”.
Pragnę też wyrazić oburzenie, że zarówno pierwszego, jak i drugiego dnia dyskusji nieobecny był na sali posiedzeń rzecznik praw dziecka. Kiedy mowa jest o dzieciach nienarodzonych, które również podlegać powinny jego opiece (Art. 2 ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka stwierdza się, że dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności – przyp. red.) to on nie bierze udziału w debacie. Nie mówiliśmy o żadnych „embrionach”, ale o dzieciach, bo tak stanowi polskie prawo. Powinien on brać udział w debacie, by móc włączyć się w dyskusję, stanąć w obronie tych najbardziej bezbronnych.
Przez kilka miesięcy wolontariusze zbierali podpisy pod projektem. Dobrowolnie poświęcali swój czas, aby dotrzeć z prawdą o aborcji do coraz szerszego grona Polaków. Teraz okazuje się, że ich praca i głos tysięcy rodaków nie interesuje większości polskich posłów...
– Jestem pełen podziwu dla inicjatorów akcji „Stop aborcji” za to, że tak szybko udało im się zebrać ponad 450 tys. podpisów pod tym obywatelskim projektem. Nie znajduję słów uznania i wdzięczności dla pani Kai Urszuli Godek, która występowała na mównicy sejmowej w imieniu Komitetu Inicjatywy Ustawodawczej „Stop aborcji”.
Ze stoickim spokojem znosiła szyderstwo, obelgi, jakie w jej stronę były kierowane przez niektórych posłów. Podziwiam ją za ten spokój, za rzeczową i merytoryczną argumentację. Ta młoda kobieta stanęła przed Sejmem Rzeczpospolitej, aby przekonać posłów do tego, by odstąpiono od zabijania nienarodzonych dzieci.
Ona była głosem tysięcy obywateli żądających obrony życia ludzkiego i prawa do życia tych najsłabszych, których jedyną winą jest to, że stwierdzono u nich podejrzenie wady genetycznej. Pragnę zwrócić uwagę, że w naszym państwie zlikwidowana została kara śmierci. Tym samym darowano życie najbardziej niebezpiecznym przestępcom – oni mają prawo żyć. Z kolei nienarodzone dziecko, które jest chore – pozwalamy legalnie zabić w łonie matki.
Podczas wczorajszej dyskusji pani Kaja Godek wyjaśniła, że nie ma żadnego katalogu wad genetycznych, według których lekarze podejmowaliby decyzję o potrzebie dokonania aborcji...
– Nie ma katalogu schorzeń, nie ma katalogu wad genetycznych, które wyznaczałyby granicę dla pracy lekarzy. Teraz w każdym przypadku lekarz decyduje samodzielnie. Ministerstwo Zdrowia nie chce ujawnić, z jakimi wadami, czy chorobami dzieci poddawane są aborcji. Dane te dla resortu zdrowia są ściśle tajne. Wielokrotnie padały informacje o tym, że inicjatorzy projektu ustawy próbowali dowiedzieć się od Ministerstwa Zdrowia o skali zjawiska zabijania dzieci, u których podejrzewane są choroby genetyczne. Podkreślam, jest to jedynie podejrzenie choroby lub wady płodu.
Doskonałą definicję aborcji podała właśnie pani Godek, która zwróciła uwagę, iż jest to nic innego jak zabicie. Skoro rodzi się żyjący człowiek i przestaje żyć w wyniku ingerencji osób trzecich, to inaczej tego nazwać nie można. Zwolennicy aborcji nie mają prawa obrażać się w chwili, kiedy używane jest oczywiste stwierdzenie, że aborcja jest zabijaniem człowieka. To sformułowanie wynika także z polskiego prawa i logiki.

De Blasio współczesny Herod - Nowy burmistrz Nowego Jorku zapowiada zdecydowaną walkę z dziećmi nienarodzonymi.

opublikowano:07/11/13


Nowy Jork już dziś nazwany jest haniebną stolicą aborcji USA. Pod rządami nowego burmistrza, jeszcze radykalniejszego niż jego poprzednicy, sprzymierzeńca przemysłu aborcyjnego, sytuacja może się pogorszyć jeszcze bardziej. Bill de Blasio z Partii Demokratycznej, który wygrał wybory z miażdżącą przewagą 73 proc., zapowiada walką z centrami pomocy dla kobiet w ciąży i ekspansję nowych klinik aborcyjnych.

Miasto Nowy Jork ma jedne z najbardziej liberalnych praw aborcyjnych w Stanach Zjednoczonych. W efekcie 41 proc. wszystkich ciąż w mieście kończy się ich przerwaniem. Według pisma "New York Magazine" 10 proc. wszystkich aborcji w Stanach Zjednoczonych dokonuje się w Nowym Jorku, tu także dochodzi do 70 proc. aborcji w skali całego stanu Nowy Jork.

De Blasio tymczasem zapowiada intensyfikację wysiłków, na rzecz ułatwienia i rozwijania działalności placówkom aborcyjnym. Obiecuje wyszukać dla nich dzielnice, w których w wciąż nie ma centrów aborcyjnych, i na korzystnych warunkach umożliwić otwieranie tam nowych placówek. Jednocześnie zamierza rozprawić się z kierowanymi przez obrońców życia centrami pomocy dla kobiet w ciąży. Według polityka, który w młodości czerpał inspirację z ruchu komunistycznych sandinistów z Nikaragui, centra pomagające kobiecie urodzić dziecko, wspierające ją materialnie i szukające dla dziecka rodziców adopcyjnych, udają jedynie profesjonalne kliniki, gdyż nie oferują aborcji.

Zapowiada też więcej obowiązkowych szkoleń w zakresie aborcji, tak by nigdy w mieście nie brakowało medyków gotowych zabić dziecko w łonie matki. Chce także zadbać, by dzięki reformie ubezpieczeń zdrowotnych administracji Obamy, każdą kobietę było stać na aborcję.

De Blasio, określający siebie jak „demokratyczna socjalista” w okresie Zimnej Wojny chętnie podróżował do Związku Radzieckiego, spędził też z żoną miesiąc miodowy na Kubie, mimo obowiązującego Amerykanów zakazu odwiedzania tego kraju. Współpracował z, określaną jako katolicko-lewicowa, organizacją Quixote Center z Maryland, pomagającej m.in. nikaraguańskim komunistom.

Jest pierwszym od 20 lat politykiem Partii Demokratycznej, który będzie rządził Nowym Jorkiem. Choć miasto znane jest ze swych sympatii wobec tej partii, od dwóch dekad rządzili nim politycy republikańscy lub niezależni.



Dodane 19/11/2013

fot. sxc.hu

Wspieranie i finansowanie aborcji ze szczególnym uwzględnieniem spodziewających się narodzin dziecka nastolatek – sugeruje m.in. opublikowany niedawno raport Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA). Wśród innych zalecanych działań pojawiają się w dokumencie także postulaty wzmożenia nacisku na edukację seksualną wśród młodzieży oraz szerokiej promocji antykoncepcji.
Stojąca na czele UNFPA Dianne Stewart, wyjaśnia, że „nowe spojrzenie na zjawisko ciąż wśród nastolatek” miałoby polegać na „zburzeniu przeszkód ograniczających dostęp do informacji i usług w zakresie tzw. zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego. W rzeczywistości chodzi jej o nieograniczony dostęp do antykoncepcji i aborcji. Zdaniem autorów raportu poświęconego macierzyństwu wśród dorastającej młodzieży, w krajach rozwijających się każdego roku 7,3 mln dziewcząt w wieku poniżej 18 roku życia rodzi dzieci. 90 proc. tych z przypadków dotyczy młodych mężatek. Raport zaznacza, że zawierane tak wcześnie małżeństwa nie mogą być „satysfakcjonujące” dla nastolatków.
Receptą na to zjawisko, ma być, zdaniem autorów raportu, finansowanie z publicznych pieniędzy aborcji, antykoncepcji, która powinna być powszechnie dostępna dla nastolatków. Wśród sugestii pojawia się także ograniczenie praw rodziców wobec ich niepełnoletnich dzieci. Urzędnicy kolejny raz postulują uznanie aborcji za podstawowe prawo człowieka.
Wśród doradzających oenzetowskim specjalistom znaleźli się m.in. przedstawiciele Instytutu Guttmachera, związanego z organizacją czerpiącą ogromne zyski z aborcji – Międzynarodowa Federacja Planowanego Rodzicielstwa (IPPF).
Musimy mieć pewność, że edukacja seksualna odbywa się znacznie wcześniej, jeszcze w klasach szkoły podstawowej
– podkreśla Heather Boonstra z Instytutu Guttmachera.
Już w ubiegłorocznym raporcie UNFPA stwierdził, że tzw. antykoncepcja doraźna (pigułki wczesnoporonne „dzień po”), jest prawem człowieka. Organizacja uważa, że im więcej ludzi będzie stosować antykoncepcję, tym mniej będzie aborcji na świecie. Twierdzenie to jest, jak wskazują liczni naukowcy, całkowicie bezpodstawne, gdyż ze statystyk wynika, że większość kobiet, które dokonały aborcji wcześniej stosowały różnego rodzaju środki antykoncepcyjne. Ponadto dane jednoznacznie wskazują, że w krajach, w których antykoncepcja jest bardzo rozpowszechniona odnotowywany jest jednocześnie największy odsetek aborcji.
Niektórzy uczeni wskazują, że rozpowszechnianiu praktyki antykoncepcji towarzyszy zjawisko „banalizacji aborcji”, polegające na stępieniu moralnego poczucia nienaruszalności życia.


zdjecie
Digital Cat/CC2.0/Flickr

Share on twitter

Poniedziałek, 25 listopada 2013 (22:20)
Szwedzki rząd jest winny naruszenia Europejskiej Karty Społecznej, według zapisów której lekarze i studenci medycyny mają prawo do odmowy udziału w aborcji i niedyskryminacji z tego powodu - informuje portal Life Site News.
Federacja Katolickich Stowarzyszeń Rodzinnych, międzynarodowa organizacja pozarządowa zrzeszająca lekarzy i studentów medycyny, a także działaczy pro-life, wniosła do Rady Europy w marcu tego roku formalną skargę w tej sprawie. Jak podkreślili członkowie Federacji, rząd pozwolił, by osoby o poglądach pro-life były traktowane w sposób dyskryminujący. W większości przypadków pracownikom służby zdrowia, którzy sprzeciwiają się zabijaniu dzieci poczętych, mówiono, że „wybrali złą pracę, zły zawód lub niewłaściwy oddział″. Studentom grożono nawet, że odmowa może wiązać się z nieuzyskaniem dyplomu ukończenia medycyny.
Portal Life Site News przypomina, że sprawa stała się głośna po doniesieniach szwedzkich mediów w 2011 roku. Pracownicy służby zdrowia poinformowali wtedy media, że są przypadki, w których dzieci poddawane są tzw. późnej aborcji – po 18. tygodniu ciąży, nie umierają w czasie zabiegu, więc zostają pozostawione same sobie, by umarły. Czasem żyją nawet godzinę po zabiegu. Jedna pielęgniarka złożyła skargę do Krajowej Rady Zdrowia i Opieki Społecznej. „Czuję się okropnie, że pozwalamy zdolnym do życia dzieciom umierać na naszych oczach i nic nie możemy zrobić. W przeciwnym razie łamiemy prawo” – mówiła jedna z pielęgniarek cytowana przez portal.
NaszDziennik.plAborcja w Szwecji jest dostępna na żądanie do 18. tygodnia ciąży. Po tym czasie musi być udzielone pozwolenie na zabicie dziecka ze względu na „szczególne okoliczności" przez Krajową Radę Zdrowia i Opieki Społecznej. W 90 proc. jest ono udzielane, jeśli istnieją przesłanki wskazujące na niepełnosprawność dziecka.
 Aktualizacja 26 listopada 2013 (08:54)

A teraz zobaczmy co wyprawiają lewackie skurwysyny we Francji:

Szok! Francuska czterolatka ofiarą agresywnego ataku zwolenników aborcji. Dziewczynka otrzymała cios kamieniem na pokojowej manifestacji...

dodane 27/11/13


4-letnia dziewczynka została uderzona kamienieniem, gdy wraz z rodzicami brała udział w pokojowej manifestacji na ulicach francuskiego miasta Nancy. Podczas jednej z manifestacji zorganizowanych przez obrońców życia i rodziny z organizacji „SOS Tout-Petits” modlących się obrońców życia w Nancy zaatakowali lewaccy bojówkarze.
Do zdarzenia doszło 16 listopada br. Około 100 ekstremistów z organizacji La Horde, wznosząc rewolucyjne i antyfaszystowskie hasła wezwali, by uciszyć „katolickich fundamentalistów” odmawiających Różaniec. Ponad głowami policjantów, którzy tworzyli kordon ochronny, obrzucili oni obrońców życia kamieniami i innymi przedmiotami.
Dziewczynka, która modliła się wraz z rodzicami i trojgiem rodzeństwa otrzymała cios kamieniem w skroń. Krwawiąc i płacząc dziecko schroniło się pod płaszczem mamy. Ojciec rodziny odmówił osobistej eskorty policji, gdyż, jak podkreślał, nie ufa jej. Z tych samych powodów rodzina nie złożyła skargi w związku z incydentem.
Z okazji 27. rocznicy powstania ruchu „SOS Tout-Petits” w miniony weekend w całej Francji zorganizowano 30 podobnych demonstracji. W Paryżu nie pozwolono na pikietę obrońców życia przed jednym ze szpitali, gdzie dokonuje się większości aborcji w stolicy Francji.

Dodałem 07/01/2014
Lisweek przyzwyczaił nas do pukania w dół mułu w debacie publicznej. Nie kryjący się nawet z hipokryzją boss tabloidu, który rozdziera szaty, że ktoś w piaskownicy walnął go jego własną łopatką, oczywiście będzie przekonywał, że w tylko w ostry sposób wprowadza wydumaną przez jego idoli ( obecnych bo nie wiadomo jacy będą potem) wizję państwa. Jednak w przeciwieństwie do żałosnych okładek z talibami, „świrami z PiS” i prostackiego wizerunku dziecka z głową na wysokości krocza księdza, nowa okładka i tekst za nią idący jest przyprawia o dreszcz. Przepraszam za takie mocne słowa. Ostatnio naprawdę łatwiej mi jedynie szydzić z coraz bardziej karykaturalnych idoli lewicy ( od Dody do Hartmana). Ciężko jednak przejść obojętnie obok takiego nihilizmu.
W polskich gabinetach ginekologicznych strach powiedzieć: aborcja. Ginekolog zapisuje na karteczce adres i numer telefonu lekarza, który wykonuje zabiegi tuż za polską granicą. Kobieta przepisuje te dane, ginekolog karteczkę niszczy, żeby nie było dowodu, że pomógł. Oczywiście oficjalnie Polkom właściwie nie zdarzają się aborcje. Nieoficjalnie szacuje się, że przerywają 150 tysięcy ciąż rocznie. – Są wystraszone – mówi dr Janusz Rudziński, ginekolog, który wykonuje Polkom aborcje w niemieckiej klinice w Prenzlau, 50 km od Szczecina. Przyjeżdżają na ogół samochodami. Pociągiem to raczej tylko studentki. Na początku widać w nich przede wszystkim paniczny strach. Dopiero, później wychodzi złość. Złorzeczą na Kościół, na władze w Polsce, na dzikość swego kraju. – Dziki to najłagodniejsze z określeń – zaznacza dr Rudziński. – Padają naprawdę mocne słowa.
czytamy w tekście, którego bohaterowie ubolewają jak ciężko zabić w Polsce nienarodzonego człowieka ( czytaj: potencjalny byt według komunistki Bratkowskiej), i jak bardzo potrzeba zmienić prawo by umożliwić na legalną rzeź. Następnie czytamy, że ginekolog kilka lat temu przyjmował po 350 Polek rocznie. Teraz jest ich tysiąc. Ba, nie tylko przyjmowane są kobiety dojrzałe, ale również dzieci, które chcą zabić swoje dzieci nienarodzone. Opisywany ginekolog przyjmował nawet 14 -latki. Kto jeszcze przyjeżdża do pana doktora? Dziennikarki, aktorki, biznesmenki etc. Jednym słowem- cały lud w, nomen omen, pigułce.
Najpierw są umawiane na rozmowę z psychologiem. Później zabieg. Przyjeżdżają z rana, na czczo. Dostają pełne znieczulenie. Dwie, trzy minuty i już po. – Szybko, bezpiecznie. Oczywiście, gdyby był ktoś niewykwalifikowany, mogłoby się zdarzyć przebicie macicy, ale mnie się nigdy nie zdarzyło.
relacjonuje dr Rudziński. Przerwanie życia człowieka w najwcześniejszym stadium jego rozwoju jest nie tylko szybkie, ale też stosunkowo tanie. Z tekstu możemy wyczytać, że kosztuje jedyne 450 euro. Na Słowacji kosztuje to taniej. I jeszcze zapewniony jest dowóz! Przemysł? Ciekawe czy samochody są równie punktualne jak pociągi u innych zwolenników aborcji sprzed kilkudziesięciu lat.
Wielokrotnie pisałem o aborcji. Przelałem na papier i ekran komputera tysiące słów dowodzących, że nauka, logika i zdrowy rozsądek nakazuje uznać początek życia człowieka w momencie jego poczęcia. Trudno polemizować z faktami i dyskusja o tym czym aborcja jest zakończeniem życia ludzkiego powinna być już dawno zamknięta. Jeżeli przyjmujemy, że rozwój człowieka ma kilkanaście etapów i jednym z nich jest egzystencja w łonie matki, to jak można nazwać okładkę „Newsweeka”? Jak można traktować tekst, w którym ubolewa się ,że polskie prawo uniemożliwia legalne zabijanie ludzi w ich wczesnej fazie rozwoju? Jak byście potraktowali drodzy czytelnicy tekst mówiący, że trzeba znieść kary za kradzież bowiem Polacy i tak kradną? Abstrahuję już od tego, że statystyki dotyczące kobiet dokonujących aborcji nielegalnie są najprawdopodobniej wyssane z palca. Czy mam na to dowody? Nie, ale dokładnie taki proceder miał miejsce w USA. Autor „Niemego Krzyku”, a wcześniej lekarz odpowiedzialny za śmierć 75 tysięcy dzieci nienarodzonych, dr. Bernard Nathanson pisał o metodach walki o legalizację aborcji w USA. Jedną z nich było właśnie manipulowanie sondażami poparcia dla aborcji.
W 1968 roku wiedzieliśmy, że uczciwe przeprowadzenie wśród Amerykanów ankiety na temat przerywania ciąży oznaczałoby dla nas druzgocącą klęskę. Zdecydowaliśmy się więc działać inaczej: posługując się środkami masowego przekazu, rozpowszechnialiśmy wyniki przeprowadzanych przez nas rzekomo ankiet, twierdząc, że 50 lub 60 proc. Amerykanów chce legalizacji przerywania ciąży.”-
pisał Nathanson. Druga metoda polegała na zawyżaniu liczby nielegalnych aborcji.
Wiedzieliśmy również, że jeśli dostatecznie udramatyzujemy sytuację, wzbudzimy dość sympatii, aby sprzedać nasz program legalizacji sztucznych poronień. Dlatego sfałszowaliśmy dane na temat nielegalnych zabiegów przerywania ciąży wykonywanych każdego roku w USA. Mass mediom i opinii publicznej przekazywaliśmy informacje, że rocznie przeprowadza się w Stanach ok. miliona aborcji, chociaż wiedzieliśmy, że naprawdę jest ich ok. 100 tysięcy.”
pisał lekarz, który abortował również własne dzieci. Dopiero widok zachowania dziecka podczas „zabiegu” na wynalezionym dopiero USG zmienił życie czołowego amerykańskiego aborcjonisty, który resztę życia poświęcił na walkę z „prawem do własnego brzucha”.
Po Tomaszu Lisie i jego tabloidzie wiem dokładnie czego się spodziewać, i nawet nie będę rozdzierał szat z powodu jego polityki wyrażonej na kolejnej okładce. Nie zdecyduję się też na ocenianie kobiet, które podejmują tak potwornie trudną decyzję, i pewnie w najmniejszym wymiarze nie przypominają infantylnej gwiazdeczki genderyzmu ostatnich tygodni. Nie wiem natomiast co myśleć o „lekarzach”, którzy mimo USG czy trójwymiarowych zdjęć „płodów” nadal decydują się na ich abortowanie, a następne chwalenie się swoim czynem. Ich postawa najmocniej mnie przeraża i przyznam, że nie potrafię znaleźć dla niej żadnego wytłumaczenia. A może czyste zło nie ma żadnego racjonalnego wytłumaczenia?
Nikomu, nawet na żądanie, nie podam śmiercionośnej trucizny, ani nikomu nie będę jej doradzał, podobnie też nie dam nigdy niewieście środka na poronienie. W czystości i niewinności zachowam życie swoje i sztukę swoją.
mówi przysięga Hipokrates, która dziś jest jawnie cenzurowana."

zdjecie
www.pro-life.pl/-
Środa, 15 stycznia 2014 (19:59)
Aborcja selektywna to już nie tylko przerażająca tragedia, która ma miejsce w Chinach czy Indiach. Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne uznaje, że mordowanie nienarodzonych dzieci ze względu na płeć, która z jakichś powodów nie odpowiada matce, jest w pewnych przypadkach dopuszczalne. Prokuratorzy nie będą ścigać lekarzy za przeprowadzanie takich aborcji.
 Sprawa została nagłośniona po śledztwie dziennikarzy „Daily Telegraph”, którzy zdobyli dowody na to, że dwóch lekarzy przeprowadziło – zakazane do tej pory – aborcje ze względu na płeć dziecka. Przekazali je do prokuratury, jednak ta zrezygnowała z oskarżenia lekarzy.
Christian Legal Centre (Chrześcijańskie Centrum Prawne) wystąpiło do tamtejszej prokuratury generalnej o wyjaśnienie tej decyzji, podkreślając, że rezygnowanie z karania lekarzy za stosowanie takich praktyk jest niedopuszczalne.
Jak wyjaśnił cytowany przez „The Telegraph” Keir Starmer, szef prokuratury, według wytycznych Brytyjskiego Stowarzyszenia Medycznego, na których oparta była decyzja prokuratury, w pewnych przypadkach, jeżeli płeć dziecka wpływa negatywnie na psychikę matki, dopuszczalna jest aborcja selektywna. Co więcej, Starmer podkreślił, że obecne prawo dotyczące zabijania dzieci poczętych powinno być znowelizowane, a ściganie dwóch lekarzy przeprowadzających aborcje ze względu na płeć dziecka „nie jest w interesie publicznym”.
Oburzenie decyzją prokuratury wyraziło kilkunastu posłów z frakcji Torysów. David Burrowes, cytowany przez włoską stronę ProLife News, podkreślił, że decyzja o nieściganiu lekarzy jest błędna.
– Jestem rozczarowany, że prokuratora próbuje zastąpić polityków i parlament, orzekając, że postępowanie lekarzy nie powinno być ścigane – wyjaśnił. Tego samego zdania jest Andrea Williams, dyrektor Christian Legal Centre. – To jest sprzeczne z prawem. Parlament broni praw i prokuratura powinna robić to samo – stwierdził. – Wierzymy, że w państwie prawa dzieci nie powinny być zabijane tylko dlatego, że ktoś chce innego dziecka – dodał.
Postrzeganie przez prokuraturę generalną i przez Brytyjskie Stowarzyszenie Medyczne aborcji selektywnej w pewnych wypadkach jako dopuszczalnej stawia Wielką Brytanię obok Chin i Indii, w których barbarzyńska praktyka zabijania nienarodzonych dziewczynek tylko dlatego, że są dziewczynkami, jest powszechna i stosowana od dawna.

Brak komentarzy: