czwartek, 13 lutego 2014

Soczi, Czerkiesi i pułki petyhorskie


Olimpiada w Soczi to doskonała okazja, oprócz sledzenia zmagań sportowców, do poznania historii regionu, który jest gospodarzem igrzysk i przede wszystkim narodu, którego ojczyzną były te ziemie.
Generalnie każde wielkie mistrzostwa są okazją aby się zaprezentować światu. Podczas Euro 2012 Polska reklamował się jako kraj fajny i przyjazny, gdzie można się napić piwa, gdzie można posłuchać skocznego disco-polo, tylko trochę kibice piłkarscy popsuli tę sielankowo - chmielową atmosferę, przeszkadzając w pochodzie nacjonałów rosyjskich. 
Samobójstwo gen. Petelickiego przeszło bez echa.
A w Soczi bedzie podobnie, czyli promwane jest i będzie, nie to co Rosja ma najlepszego, nie historia regionu, ale to czego Putinowi się zachciewa, czyli wielkomocarstwowość i nawiązanie do czasów carskich.


Wojciech Kossak Czerkiesi

"W tym roku mija 150 lat od zakończenia wojny kaukaskiej, którą władze carskie toczyły przez ponad cztery dekady z północnokaukaskimi góralami. Dla Czerkiesów datą symboliczną jest 21 maja 1864 roku, kiedy w Krasnej Polanie ostatecznie złożyli broń przed Rosjanami. Przypieczętowało to rosyjski podbój Kaukazu. Dla tamtejszych ludów poddanie się było równoznaczne z wygnaniem i czystkami etnicznymi.
Tak też się stało. W wyniku wojny około 90 procent ludności autochtonicznej zginęło lub zostało przesiedlone na ziemie Imperium Osmańskiego. Liczba Czerkiesów żyjących obecnie w diasporze szacowana jest na pięć do siedmiu milionów. Największe skupiska znajdują się w Turcji, Syrii i Jordanii, a także w zachodniej Europie i Stanach Zjednoczonych. W Rosji Czerkiesi (sami nazywają siebie Adygami) zamieszkują trzy republiki północnego Kaukazu: Adygeę, Kabardyno-Bałkarię i Karaczajo-Czerkiesję. W sumie to jakieś 800 tysięcy osób. Spokrewnieni z Czerkiesami Abchazowie i Abazyni mają silne poczucie odrębności, ale jednocześnie często podkreśla się ich językowe i etniczne pokrewieństwo z pobratymcami zza gór. 
 Dwa płuca
Przebudzenie czerkieskiego nacjonalizmu wiąże się z abchasko-gruzińską wojną w latach dziewięćdziesiątych XX wieku. Wielu działaczy narodowych z kaukaskich republik Federacji Rosyjskiej brało w niej czynny udział, a przedstawiciele czerkieskiego ruchu narodowego z Kabardyno-Bałkarii – Musa Szanibow i Ibragim Jaganow – otrzymali nawet tytuły Bohaterów Abchazji.
Nacjonalizm czerkieski ma „dwa płuca”. Pierwszym jest diaspora, a drugim – ruch narodowy na samym Kaukazie Północnym. Oba „płuca” łączą wspólne cele: doprowadzenie do uznania ludobójstwa Czerkiesów w XIX wieku, utworzenie w ramach Federacji Rosyjskiej zjednoczonej Czerkiesji oraz repatriacja tak zwanych muhadżirów – rozproszonych po świecie potomków wygnańców. Działacze narodowi skupiają są wokół organizacji, takich jak Międzynarodowe Stowarzyszenie Czerkieskie czy Adyge Chase. Środowisk jest wiele, cel ten sam, jednak środki jego realizacji – różne.
Wzloty…
W ciągu ostatnich dwudziestu lat czerkieski nacjonalizm uległ dość poważnym przeobrażeniom i koniec końców się rozwinął. Protesty przeciwko organizacji olimpiady w Soczi to jedynie kolejna okazja do zamanifestowania kulturowej i narodowej odrębności oraz ogólnoczerkieskiej solidarności.
Poradzieckie nacjonalizmy w Rosji rozwijały się każdy na swój sposób. Na przykład Tatarzy z Kazania szybko porzucili plany o całkowitym oderwaniu się od Rosji, wybierając bardziej pragmatyczne rozwiązanie. Zadowolili się szeroką autonomią, zamiast walczyć o izolowaną enklawę. Inaczej postąpił Dżochar Dudajew, który jako jedyny lokalny przywódca wziął sobie do serca rady Borysa Jelcyna i chciał się przekonać, ile niepodległości jest w stanie udźwignąć.
Czerkieski ruch narodowy również był specyficzny. Od pierwszych dni niepodległej Rosji musiał stawić czoła poważnym trudnościom. Na skutek radzieckiej inżynierii narodowościowej Czerkiesi byli rozsiani po trzech republikach. Musieli w ten sposób uporać się z problemem, jak nie rozpłynąć się w wielonarodowościowym żywiole.
Różne wspomniane środowiska czerkieskie porozumiały się przede wszystkim co do jednego – należy umożliwić powrót do historycznej ojczyzny „muhadżirom”. Udało się to osiągnąć w znacznej mierze w przypadku Czerkiesów z Kosowa w 1999 roku oraz z Syrii w ciągu ostatnich miesięcy. Pomogła również niedawna liberalizacja prawa o nadaniu rosyjskiego obywatelstwa w przyspieszonym trybie. Nie wszystko okazało się jednak takie proste.
 …i upadki
Inaczej sprawa wygląda w przypadku dwóch pozostałych postulatów czerkieskich działaczy narodowych. Adygowie (a więc Czerkiesi) postulują, żeby poszczególne jednostki terytorialne w Federacji Rosyjskiej były przekazane poszczególnym narodom. Innymi słowy – jeden naród, jedno „województwo”, a w praktyce – walka o „województwo czerkieskie”.
Na chwilę obecną, wobec zakonserwowanych systemu administracyjnego i stosunków społeczno-politycznych w całym regionie, zjednoczona Czerkiesja wydaje się projektem całkowicie fantastycznym. Wśród rosyjskich elit panuje przekonanie, że Czerkiesi są z natury rosyjskimi poddanymi. Broniąc swojego stanowiska, przypominają historię Kuczenej (po chrzcie Marii), córki kabardyjskiego księcia Temiruka, wydanej za mąż za Iwana Groźnego w 1561 roku.
 Pozostawieni sami sobie
Jeśli chodzi o problem uznania ludobójstwa, to także nie zanosi się na to, żeby Kreml miał przychylić się do czerkieskich żądań. Rządy innych państw również prędko nie wstawią się za Czerkiesami, mimo że z większości historycznych opracowań wynika, że Rosjanie dążyli do całkowitej eksterminacji górali północno-zachodniego Kaukazu.
Tak czy inaczej, Kreml uznaje taki postulat za niepoważny. Symptomatyczna była zresztą wypowiedź szefowej telewizji Russia Today Margarity Simonjan, która w swoim programie Czto proischodit?strywializowała fakt, że na ulicach Stambułu i Nowego Jorku czerkieska diaspora protestuje przeciwko igrzyskom w Soczi. Szyderczy ton jej komentarza nie umknął uwadze rosyjskich Czerkiesów. Na Simonjan spadła fala krytyki ze strony działaczy narodowych i intelektualistów. Dziennikarka przepraszała potem urażonych na swoim blogu.
 W jedności siła
Protesty przeciwko organizacji olimpiady w Soczi pokazują jeszcze jedno zjawisko. Czerkiesi – zarówno żyjący na Kaukazie, jak i w diasporze – coraz częściej podkreślają swoją jedność, a nośnikiem idei narodowej są media elektroniczne. Internet odgrywa tutaj podobną rolę, jaką miał odegrać druk, wpływając na ukształtowanie i rozprzestrzenianie się nacjonalizmów europejskich. W każdym kraju, gdzie żyją Czerkiesi działają strony internetowe udostępniające książki, artykuły i raporty, które dotyczą historii, kultury i języka, a także spraw bieżących. Widać ich aktywność na forach i portalach społecznościowych. To wszystko sprzyja wytworzeniu poczucia wspólnoty między „rosyjskimi” Czerkiesami, a potomkami „muhadżirów” ze Stanów Zjednoczonych, zachodniej Europy, Turcji i krajów arabskich.
Sprzeciw wobec organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2014 roku jest jedynie przykładem procesu, jaki w ciągu ostatnich dwóch dekad zachodzi wśród ludności czerkieskiej. Demonstrując, pokazuje się jedność i solidarność. Udane akcje repatriacyjne dowodzą, że dzięki masowemu zaangażowaniu, czerkieski ruch narodowy tworzy nie tylko wirtualną wspólnotę, ale również jest w stanie doprowadzić do realizacji przynajmniej niektórych swoich postulatów."

Romuald Szeremietiew
Rozpoczynają się zimowe Igrzyska Olimpijskie. Ich gospodarzem jest położone na wybrzeżu Morza Czarnego miasto Soczi - największy letni (sic!) kurort Rosji. Ulegając manifestacyjnemu rozmachowi organizatorów, zapomina się o skrywanej smutnej tajemnicy tej ziemi skropionej krwią Czerkiesów…

Igrzyska w Soczi w zamiarze Kremla mają pokazać światu Rosję jako supermocarstwo, zdolne przeprowadzać wielkie przedsięwzięcia realizowane pod troskliwym i czujnym okiem prezydenta Putina. Wielkomocarstwowe zadęcie spowodowało, że igrzyska będą kosztowne. Jeden z zagranicznych obserwatorów zauważył, że Rosja w bardzo krótkim czasie wybudowała taką infrastrukturę, jaką w Alpach wznoszono przez 150 lat. Nic więc dziwnego, że koszt igrzysk opiewa na 1,8 tryliona rubli - co najmniej 50 mld dolarów, gdy np. letnia olimpiada w Pekinie w 2008 r. kosztowała „tylko” 40 mld dolarów, chociaż wiadomo, że olimpiady letnie z uwagi na liczbę uczestników i konkurencji sportowych muszą być dużo droższe od zimowych. Opozycja rosyjska podnosi, że lepiej byłoby wydać te ogromne środki na służbę zdrowia, oświatę lub poprawę bytu ludzi starszych. Pojawiają się też wątpliwości, czy obiekty sportowe mogące pomieścić 200 tys. widzów można będzie utrzymać po zakończeniu igrzysk, skoro Soczi ma nieco ponad 300 tys. mieszkańców. Znany analityk Timothy Ash zastanawiał się nawet na łamach „The Financial Times”, czy reżim Putinowski nie załamie się po zakończeniu igrzysk. Wskazywał na Grecję i RPA, gdzie po przeprowadzeniu wielkich imprez sportowych doszło do załamania systemu władzy m.in. za sprawą obciążeń finansowych, jakie te imprezy spowodowały.

Zagrabiona ziemia 

Tereny, na których Rosjanie urządzają olimpijskie zawody zamieszkiwali niegdyś Czerkiesi. Zajmowali się głównie pasterstwem, rolnictwem, hodowlą koni, handlem i rzemiosłem. Był to lud mężny, który przez lata bronił przed Rosją swej wolności. Do walki przygotowywano każdego Czerkiesa, od dziecka ucząc władania bronią, a także jazdy konnej. Walczyć na równi z mężczyznami potrafiły też słynące z urody Czerkieski. Przy tym Czerkiesi słynęli z gościnności, umiłowania poezji i muzyki, przywiązania do tradycji przodków. Wyróżniali się silnym poczuciem godności i honoru. Ich niezwykła odwaga, pogarda śmierci, a przede wszystkim umiłowanie wolności poruszały wyobraźnię. Ta wolność była wyzwaniem dla Rosji, która chciała opanować wybrzeża Morza Czarnego. Pierwsze starcia miały miejsce już za czasów cara Piotra I, a wojska carycy Katarzyny II dotarły na Kubań. Pragnienie zagarnięcia Kaukazu ujawniło się w pełni, gdy w 1801 r. car Aleksander I wcielił Gruzję do Imperium Rosyjskiego. Podobny los czekał Czerkiesów. Tląca się dotąd wojna pograniczna przybrała na sile.Wraz z naciskiem Rosjan, budowaniem sieci fortów i ekspedycjami za Kubań, rósł także opór Czerkiesów. W 1816 r. głównodowodzącym korpusem rosyjskim na Kaukazie został gen. Aleksiej Jermołow, który szybko zasłużył na miano „oprawcy ludów kaukaskich”.
Rozpoczęto wysiedlanie czerkieskich osiedli i osadzanie na ich miejscu rosyjskich kozaków. Odpowiedzią były ataki wojowników czerkieskich i niszczenie kozackich stanic. W 1827 r. Jermołowa zastąpił inny okrutnik gen. Iwan Paskiewicz, któremu car Mikołaj I rozkazał „raz na zawsze poskromić niepokornych górali”.
Po wygranej przez Rosję wojnie z Turcją w 1828 r. ziemie Czerkiesów zostały „oddane” Rosji. Ich mieszkańców nikt nie pytał o zdanie. Nastąpiła wówczas ofensywa rosyjska na czerkieskim wybrzeżu Morza Czarnego. Miejscowi wycofali się w góry, stawiając twardy opór. Wybijali mniejsze oddziały i garnizony rosyjskie, napadali na konwoje i transporty. Największe sukcesy osiągnęli w kampanii zimowo - wiosennej 1839-1840, atakując z powodzeniem i niszcząc większość wybudowanych umocnień rosyjskich. Prasa zachodnia informowała o znaczącej roli dezerterów z armii rosyjskiej Polaków walczących po stronie czerkieskiej. Mieli oni wskazywać słabe punkty w umocnieniach, a nawet dowodzić natarciami.
Mimo to Rosjanom udało się stworzyć sieć fortyfikacji wzdłuż brzegów Morza Czarnego. Odcięli walczących Czerkiesów nie tylko od pomocy z zewnątrz, ale także od zaopatrzenia. Pacyfikujące oddziały rosyjskie niszczyły uprawy i rekwirowały zwierzęta hodowlane. Epidemie i nieurodzaj doprowadziły do wybuchu głodu. Rosjanie wybijali całe osiedla, które uznawali za „niepokorne”. Tryb postępowania był zazwyczaj podobny - najpierw ostrzał artyleryjski, następnie natarcie piechoty i kawalerii likwidujące resztki oporu i mordowanie wszystkich mieszkańców, także kobiet i dzieci oraz spalenie resztek osiedla. Trwała krwawa rzeź - mówiono, iż „w rzekach nie woda płynęła, lecz krew”.
W 1860 r. gen. Nikołaj Jewdokimow stworzył plan wysiedlenia całego narodu czerkieskiego na bezludne stepy lub do Turcji. Plan zaakceptował car Aleksander II, dając pięć lat na jego wykonanie. Wojska rosyjskie wykonały go przed terminem, w 1864 r.


Zapomniane ludobójstwo 

Rosja 21 maja 1864 r. ogłosiła zakończenie wojen kaukaskich. Masakrowani Czerkiesi nie chcieli uznać się za poddanych Rosji. Za zachętą Turcji większość z nich wybrała emigrację. Wywózka rozpoczęła się 28 maja 1864 r. Rosjanie ładowali uchodźców na otwarte barkasy i małe łodzie, tak przepełnione, że wiele z nich wraz z ludźmi zatonęło. Deportowani masowo umierali z głodu i chorób. Nie znamy do dzisiaj dokładnej liczby ofiar tej rosyjskiej zbrodni. Niemiecki historyk Wulf Köpke mówi: „Podać konkretne liczby jest bardzo trudno, ale jaki był jego rozmiar, uświadomiłem sobie podczas rozmowy z Czerkiesami w Turcji, oni nie jedzą do dzisiaj ryb, ponieważ wielu z ich przodków utonęło w Morzu Czarnym, że na samo wspomnienie o tej tragedii nie zdołaliby się przemóc do przełknięcia chociażby ich kęsa.” Mówiono, że tak wiele trupów pływało w morzu, iż można było po nich przejść z rosyjskiego na turecki brzeg.
Historycy z czerkieskiej diaspory twierdzą, że w wyniku wojny i stosowanej przez Rosjan taktyki spalonej ziemi zginęło półtora miliona Czerkiesów, prawie dwa miliony zostało wygnanych do Turcji i na Bliski Wschód. Do połowy XIX wieku Czerkiesi byli najliczniejszym ludem zamieszkującym Kaukaz Północny. Po wojnie z Rosją Czerkiesja opustoszała. Na podbitych i opuszczonych terenach zaczęli się masowo osiedlać Rosjanie.

Współcześnie większość Czerkiesów mieszka poza Kaukazem, m.in. w Turcji 2 miliony, w Syrii 100 tys. w Jordanii 65 tys. w Izraelu 4000, Unii Europejskiej 40 tys. i w USA 9 tys. Na Kaukazie około 700 tys. Czerkiesów w trzech autonomicznych republikach, Adygei, Karaczajo-Czerkiesji i w Kabardo- Bałkarii. Kiedy komitet olimpijski przyznał Rosji prawo do zorganizowania igrzysk w Soczi, zaprotestowała czerkieska diaspora. W 145 rocznicę (21.05.2009) obchodzonej przez Czerkiesów popełnionej przez Rosję na ich narodzie zbrodni ludobójstwa do Berlina zjechali się emigranci z Niemiec, Włoch, USA, Izraela, Turcji, Holandii. Demonstranci domagali się uznania przez Rosję ludobójstwa na Czerkiesach oraz prawa do powrotu do ich ojczyzny zajętej przez Rosjan półtora wieku temu. Wykrzyczano: „Nie chcemy olimpiady w Soczi!”

Wspólny wróg 

W historii Polski możemy odnaleźć liczne związki polsko-czerkieskie. Jednym z nich jest jazda petyhorska. W wielu bitwach staczanych przez wojsko Rzeczypospolitej Obojga Narodów natrafimy na dzielnie walczące pułki petyhorskie. To wojsko miało kaukaski rodowód. W 1561 r. za sprawą jednego z Wiśniowieckich w Polsce zjawiła się grupa czerkieskich książąt poszukujących pomocy przeciwko Moskalom. Car Iwan uznał ich za zdrajców (?) i skazał na śmierć. Król Zygmunt August wszystkich przybyszów (książęta zjawili się ze znacznym oddziałem jazdy) wpisał do tzw. rejestrów, przyjął do składu wojsk Rzeczypospolitej. Tereny, z których oni pochodzili nazywano „Piatyhorje” (pięć gór) w odniesieniu do znajdującej się tam góry posiadającej pięć szczytów i stąd pojawiła się nazwa „Petyhorcy”. Za panowania Stefana Batorego formowano pułki jazdy „petyhorskiej”, które utrzymywały czerkieskie oblicze i charakter: zwyczaje, broń i taktykę walki. Była to jazda lekka, która nie korzystała z uzbrojenia ochronnego poza misiurką i karwaszami. W starciu z wrogiem używała szabel i kopii, według jednych źródeł identycznych jak husaria, według innych - nieco lżejszych. Polscy historycy wojskowości potwierdzają znaczący czerkieski wpływ na rozwój polskiej armii. Szczególnie dwaj książęta czerkiescy Solgien i Temruk Szymkowicze wykazali swe uzdolnienia dowódcze w czasie wojen z Moskwą i Turcją. Kronikarz zapisał: 13 kwietnia 1572, kiedy silna turecka armia zaatakowała siły polskie w Mołdawii, wszystkie polskie oddziały opuściły pole bitwy w panice, jedynie Temruk z jego petyhorskim pułkiem pozostał i walczył dopóki polskie oddziały nie przeformują się i nie wrócą, by zatrzymać Turków. 
Od dnia sformowania pierwszej jednostki każdego roku nowi wojownicy czerkiescy przybywali do Polski, aby podjąć służbę w pułkach petyhorskich. Po kilku latach stały się one integralną częścią armii Rzeczypospolitej. Potomkowie książąt i żołnierzy czerkieskich spolonizowali się, przyjęli katolicyzm, ale zachowali swój temperament i gotowość do walki, zwłaszcza przeciw ich śmiertelnym wrogom - Rosjanom. Kiedy ci zajęli Ukrainę, polscy Czerkiesi stracili wszystko. Na przełomie XVIII i XIX w do Polaków dotarły doniesienia o walkach Czerkiesów z carską Rosją. Trafiali na Kaukaz Polacy jeńcy z powstania kościuszkowskiego (także siłą wcieleni do armii carskiej żołnierze pułków litewskich i ukraińskich z 1792) i nieliczni podróżnicy. Z Czerkiesami w głównej mierze związana była działalność na tym obszarze księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Po klęsce Powstania Listopadowego w latach 1831-1834 na Kaukazie znalazło się ponad 9 tys. dawnych żołnierzy polskich przemocą wcielonych w szeregi rosyjskie. Obecność Polaków na Kaukazie była pierwszym czynnikiem, który zwrócił uwagę ówczesnej emigracji polskiej na Zachodzie na Kaukaz. Książe Czartoryski organizował dostawy zaopatrzenia dla walczących Czerkiesów. W ich walce brali udział polscy ochotnicy, w tym sformowany z Polaków oddział artylerii. Ostatni oddział polski opuścił rejon walk w 1864 r. Klęska Czerkiesów była też polską przegraną. Polacy mają zupełną ufność (zaufanie wśród Czerkiesów) bo wiedzą o nich, że równie nienawidzą Moskalów - informował Czartoryskiego powracający z Kaukazu współpracujący z Polakami sekretarz brytyjskiej królowej, James Hudson.

Soczi zostało założone w 1838 r. (nosiło początkowo nazwę Fort Aleksandria) i było garnizonem okupacyjnych wojsk rosyjskich na terytorium Czerkiesów. Zawody w Soczi Rosjanie podzielili na dwie części: „lodową” (łyżwy) w samym Soczi i „śniegową” biegi, zjazdy i skoki narciarskie, saneczkarstwo. Ta druga część odbędzie się na tzw. Krasnej Polanie, w dolinach której przed 150 laty obficie lała się czerkieska krew. Na demonstracji przed rosyjskim konsulatem w Turcji pytał jeden z jej uczestników: „Jak byście się czuli - jak czuliby się Rosjanie, gdyby sportowcy z całego świata przyjechali jeździć na nartach albo łyżwach na grobach ich przodków - i nawet nie wiedzieliby, że to robią?” 

Brak komentarzy: