czwartek, 7 sierpnia 2014

W obliczu wspólnego wroga

Czwartek, 7 sierpnia 2014


W obliczu wspólnego wroga, jakim jest Rosja, tylko Polska za prezydentury Lecha Kaczyńskiego zachowywała się pregmatycznie i rozsądnie (mimo przecwności na wewnętrznej scenie politycznej gdzie oszaleli lewacy, burzyli się i oburzali na jego "antyrosyjskość"). Teraz żaden z krajów naszego "bloku" nie zachowuje się z sensem, oczywiście Polska - pod postacią polskigo rządu również - ale co wyprawia Litwa to przechodzi wszelkie granice - Litwini zachowują się jakby byli odurzeni narkotykami, na co oni liczą, dlaczego drażnią Polskę i prześladują naszych rokaków u siebie?



"Na Litwie nie kończą się prześladowania Polaków za używanie języka ojczystego. Na początku roku Bolesław Daszkiewicz, były już dyrektor administracji rejonu solecznickiego, zapłacił ok. 11,5 tys. euro kary za polskie nazwy ulic na prywatnych domach mieszkańców tego terenu.
Prawdopodobnie kilkakrotnie większą karę będzie musiał zapłacić również Józef Rybak, następca Daszkiewicza na dyrektorskim stanowisku. Wielotysięczna kara grozi też Lucynie Kotłowskiej, dyrektor administracji rejonu wileńskiego, za to samo „wykroczenie”, jakim jest polska tablica na polskim domu – podaje portal Kurier Wileński.
Proceder trwa od września 2008 roku, od tego czasu Daszkiewicz usłyszał trzy orzeczenia sądu i złożył wiele apelacji, niestety bez skutku odwoławczego. W końcu dostał ponad 40 tys. litów (ok. 11,5 tys. euro) kary za nie wykonywanie orzeczenia nakazującego usunięcie z polskich domów tablic z polskimi nazwami ulic i pozostawienie jedynie nazw litewskich. Bolesław Daszkiewicz karę zapłacił. W tym roku przeszedł na emeryturę.
Od tamtego czasu komornicy policzyli i naliczyli sobie po 1 tys. litów za każdy dzień zwłoki. Suma do zapłacenia przez Rybaka wyszła im odpowiednio — około 400 oraz 200 tys. litów. 
Ostateczną decyzję w tej sprawie solecznicki sąd ma podjąć 26 sierpnia. Sąd ma też orzec o zmniejszeniu kary grzywny wobec solecznickiego administratora, uwzględniając, że w czasie trwania procesów wiele polskich tablic zostało jednak zdjętych. O to prosił obrońca dyrektora, a solecznicka komorniczka nie wyraziła sprzeciwu.
Zmniejszeniu kary sprzeciwia się natomiast przedstawiciel rządu na powiat wileński Audrius Skaistys. Od lat kontynuuje on zapoczątkowaną w 2008 roku przez jego poprzednika Jurgisa Jurkevičiusa krucjatę przeciwko polskim nazwom ulic na Wileńszczyźnie, jak też nadawaniu im imion wybitnych Polaków (Jurkevičius skarżył w sądzie decyzję lokalnych władz o nadaniu jednej z ulic im. Juliana Tuwima).
Przedstawicielstwo rządu na powiat wileński domaga się w sądzie usunięcia wszystkich polskich nazw ulic. Odpowiedzialność za to spada na dyrektorów administracji samorządów lokalnych — wileńskiego i solecznickiego. Ich administratorzy — Daszkiewicz i Kotłowska — podporządkowali się orzeczeniom, toteż polskie tablice zostały usunięte z publicznych budynków.
Na to nie zgodzili się jednak właściciele posesji prywatnych. Co więcej, od czasu prześladowań ze strony władz centralnych na polskich domach na Wileńszczyźnie pojawiło się ich znacznie więcej. Szefowie administracji tłumaczą, że nie mają pełnomocnictw ani też mechanizmów prawnych do zmuszenia prywatnych właścicieli do usunięcia polskich tablic. Nie występują oni w procesie nawet jako strona trzecia, a orzeczenia sądowe dotyczą wyłącznie administracji samorządów.
Dyrektorzy administracji nie palą się do walki z polskością również z powodów moralnych, bo podobnie jak większość mieszkańców Wileńszczyzny oni również są Polakami. Obejmując przed dwoma miesiącami stanowisko dyrektora, Józef Rybak zapewnił, że „na pewno nie będzie walczył z językiem ojczystym” – informuje portal Kurier Wileński."




Ale, pomimo ich ogłupienia w walce z językiem polskim w przestrzeni publicznej, wcale nie zamierzają, w razie napaści Rosji, sami się bronić, nie liczą chyba też poważnie na Zachód, a liczą na....? Oczywiście na Polskę!


"O wystosowanie oficjalnego zapytania do marszałka Senatu RP Bogdana Borusewicza w sprawie jego „spekulacji dotyczących realizacji zobowiązań Polski wobec Litwy jako kraju członkowskiego ” zwróciła się do  Dalii Grybauskaitė, przewodniczącej Sejmu Lorety  i premiera Algirdasa Butkevičiusa grupa litewskich posłów.
 Bogdan  w wywiadzie dla zagranicznych dziennikarzy krytykował lidera Akcji Wyborczej Polaków na Litwie z powodu wpięcia gieorgijewskiej wstążki, kojarzonej ze stronnikami Rosji na Ukrainie, zapewnił o kontynuowaniu przez Polskę „bardzo dużego nacisku na Litwę” oraz oskarżał pierwszego i obecnego przywódców państwa o napięcie w stosunkach dwustronnych. B.  miał także powiedzieć, że „w razie zagrożenia, niech Szwedzi bronią Litwy, my się wcale nie będziemy pchali. Zobaczymy, czy obronią” – napisali w liście litewscy parlamentarzyści.
„Oświadczenie, że Polska nie podejmie się obrony Litwy i zobaczy, czy obronią ją inni sojusznicy, jest absolutnie niezgodne z zobowiązaniami Polski wobec NATO, wśród których najważniejsze przewiduje obronę państw NATO w przypadku zbrojnej agresji. Taka wypowiedź, jeżeli rzeczywiście padła i nie została wypaczona przez media, może być traktowana jako bezpośredni szantaż wobec Litwy, negowanie zobowiązań międzynarodowych, a tym samym ma znaczący wpływ na pogorszenie stosunków dwustronnych” – czytamy we wniosku posłów.
List do przywódców państwa podpisali posłowie na sejm Rima Baškienė, Stasys Brundza, Vida Marija Čigriejienė, Arimantas Dumčius, Povilas Gylys, Petras , Sergejus Jovaiša, Vytautas, Rytas Kupčinskas, Kazimieras Kuzminskas, Algirdas Vaclovas Patackas, Paulius Saudargas, Valentinas Stundys, Valdas Vasiliauskas, Povilas Urbšys."

Brak komentarzy: