Bezpieczeństwo wewnętrzne nie jest tożsame z bezpieczeństwem zewnętrznym, co pokazała nasza historia, choćby II Rzeczpospolitej jak również Rzeczpospolitej Szlacheckiej, kiedy to Polaka była krajem bezpiecznym wewnętrznie, ale zagrożonym zewnętrznie. Tym niemniej bezpieczeństwo wewnętrzne jest podstawą bezpieczeństwa zewnętrznego, ponieważ jaki jest sens bronić niepodległości, kiedy w kraju nie ma możliwości bezpiecznego życia, kiedy państwo w którym się żyje wywołuje dezaprobatę, złość lub pogardę (to ostatnie głownie wśród tych którzy są beneficjentami tegoż).
Pokolenie Kolumbów wychowało się w niepodległej Polsce, gdzie swobody obywatelskie były na niebywale wysokim poziomie.
Kiedy giną funkcjonarusze publiczni w niewyjaśnionych okolicznościach, a wyjaśnienia sprowadzane są szybciej niż błyskawicznie do niepotrzebujących udowodnienia stwierdzeń, że to samobójstwo albo nieszcześliwy wypadek, opinia publiczna ma prawo czuć się zagrożona.
Logika wskazywałaby, że kiedy następuje dziwna zbieżność pomiędzy śmiercią młodego, zdrowego czlowieka a jego funkca państwową, iż powino byc prowadzone sledztwo zakładające powiązania pomiędzy tą śmiercią a jego zawodem, ale okazuje się że dla "naszych" funkcjonariuszy publicznych tak nie jest.
Stwierdzenie niewydolnści krażenia, zawału itp. będzie kompletna niedorzecznością, ale przecież kiedy najpierw jest teza a do niej dopasowywane są fakty, inaczej byc nie może.
Kiedy wybory wygra opozycja, być może zajmie się wyjaśnianiem spraw okołosmoleńskich, ale co to tego nie mona przecież mieć stu procentowej pewności, a jeśli zajmie się, a na to liczymy, to czy stopień ich zagmatwania - mataczenie odbywa się bowiem jeszcze przed wizyta policji na miejscu zdarzenia - pozwoli na znalezienie nie tylko wykonawców ale przede wszystkim zleceniodawców?
Stwierdzenie niewydolnści krażenia, zawału itp. będzie kompletna niedorzecznością, ale przecież kiedy najpierw jest teza a do niej dopasowywane są fakty, inaczej byc nie może.
Kiedy wybory wygra opozycja, być może zajmie się wyjaśnianiem spraw okołosmoleńskich, ale co to tego nie mona przecież mieć stu procentowej pewności, a jeśli zajmie się, a na to liczymy, to czy stopień ich zagmatwania - mataczenie odbywa się bowiem jeszcze przed wizyta policji na miejscu zdarzenia - pozwoli na znalezienie nie tylko wykonawców ale przede wszystkim zleceniodawców?
"Oficer, Marek K., znany był w Biurze jako „Koper”, miał opinię bardzo dobrego fachowca. Najistotniejsze jest jednak to, że major Marek K. miał dużą wiedzę na temat przygotowań wizyt w Smoleńsku 7 i 10 kwietnia 2010 roku. Jak ustalił „Nasz Dziennik”, pełnił wtedy funkcję szefa oddziału BOR, który zajmował się zapewnieniem bezpieczeństwa wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku i w Katyniu. Koordynując działanie grupy, miał więc duże rozeznanie co do szczegółów organizacji tych wizyt i ich zabezpieczenia. Marek K. zeznawał w tej sprawie w prokuraturze. Nadzorował też działania tej formacji związane z zabezpieczeniem technicznym i osobowym (zabezpieczenia podsłuchowe, pirotechniczne i sanitarno-epidemiologiczne) najważniejszych osób w państwie w czasie, gdy wybuchła tzw. afera podsłuchowa z ministrem spraw wewnętrznych w tle – à propos – ministrem nadzorującym działania BOR." ND
Major Marek K. zajmował się zabezpieczaniem wizyt w Smoleńsku, a to już potencjalnie stanowiło z niegopotencjalny cel, bowiem mógł wiedzieć więcej niż wie Zaspó Parlamentarny Antoniego Macierewicza. Wiadomo, że świadkowie często boją się zeznawać od razu, że po latach moga wnieść dużo do śledztwa, a nie jest tak, że zapominają, bowiem moga mieć nttki, nagrania, zapisy wideo. W takich sytuacjach jak ta, zamiecenie pod dywan jest dla tych, ktrózy mają w wprawie SMOLEŃSKA brudne sumienie, jest kwestią podstawową, bowiem w czesie sledztwa w prawie śmierci majora K., mogłby wyjść na jaw zapisy z jego komutera, zdysków wirtualnych, które zapewne miał - takowe gdyby kiedyś wyszły, moga być przypisane do anonimowego blogera, do zwolennika teorii spiskowej itp. będa bez znaczenia, co innego, kiedy autorem jest świadek.
Major Marek K. zajmował się zabezpieczaniem wizyt w Smoleńsku, a to już potencjalnie stanowiło z niegopotencjalny cel, bowiem mógł wiedzieć więcej niż wie Zaspó Parlamentarny Antoniego Macierewicza. Wiadomo, że świadkowie często boją się zeznawać od razu, że po latach moga wnieść dużo do śledztwa, a nie jest tak, że zapominają, bowiem moga mieć nttki, nagrania, zapisy wideo. W takich sytuacjach jak ta, zamiecenie pod dywan jest dla tych, ktrózy mają w wprawie SMOLEŃSKA brudne sumienie, jest kwestią podstawową, bowiem w czesie sledztwa w prawie śmierci majora K., mogłby wyjść na jaw zapisy z jego komutera, zdysków wirtualnych, które zapewne miał - takowe gdyby kiedyś wyszły, moga być przypisane do anonimowego blogera, do zwolennika teorii spiskowej itp. będa bez znaczenia, co innego, kiedy autorem jest świadek.
"Jak nieoficjalnie dowiedział się „Nasz Dziennik”, ciało mężczyzny było zakrwawione, ubrane, widoczne było poważne naruszenie twarzoczaszki. Około tygodnia przed śmiercią Marek K. miał wypadek – potrącił go samochód, przebywał w szpitalu, z którego wypisał się na własne żądanie.
Bardzo dziwne jest to, że BOR, po kolejnej śmierci swego funkcjonariusza, własciwie nie reaguje, wydaje jedynie lakoniczne oświadczenie, lub nie chce się wypowiadać. Jak to nie chce?
Nie potrafią chronić swoich szefów, siebie samych też, nie chca tez mówić? To za co biora pieniądze?
Za odpychanie starszych kobiet z chodnika?
Bardzo dziwne jest to, że BOR, po kolejnej śmierci swego funkcjonariusza, własciwie nie reaguje, wydaje jedynie lakoniczne oświadczenie, lub nie chce się wypowiadać. Jak to nie chce?
Nie potrafią chronić swoich szefów, siebie samych też, nie chca tez mówić? To za co biora pieniądze?
Za odpychanie starszych kobiet z chodnika?
Szefostwo BOR nie chce się w tej sprawie wypowiadać. – Nie udzielamy informacji w tej sprawie. Czekamy na ustalenia prokuratury i wyniki sekcji zwłok – ucina mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik tej formacji.
Zabezpieczeniem wizyt 7 i 10 kwietnia zajmowała się właśnie ta sama ekipa funkcjonariuszy BOR, która jednocześnie nadzorowała bezpieczeństwo VIP-ów na terenie kraju.
Można dużo napisać na temat braku kompetencji ówczesnego szefa BOR gen. Janickiego. Faktem jest, że śmierć majora K. to już kolejny przypadek nagłego zgonu funkcjonariusza Biura, który w pewnym zakresie zahacza o tragedię smoleńską. Przed trzema laty w Kazachstanie zmarł Adam A., pirotechnik BOR, który zajmował się sprawdzaniem rządowych tupolewów zarówno przed katastrofą, jak i po niej. Śmierć Adama A., po zawiadomieniu złożonym przez BOR, badała Prokuratura Okręgowa w Warszawie – stwierdzono, że pirotechnik został pobity. Śledczy orzekli jednak ostatecznie, że przyczyną śmierci była niewydolność serca."ND
Kiedy zamordowano Kennedy'ego kilkudziesięciu świadków, którzy mogliby coś wnieść do śledztwa, zginęło w niewyjaśnionych, często dziwacznych, okolicznościach, najczęściej śmiercią samobójczą, po czterech latach od śmierci Lecha Kaczyńskiego i jego współpasażerów, liczba osób powiązanych z wydarzeniami w ten czy innych sposób przekroczyła już 20 osób.
"Do myślenia daje też fakt, że oficer BOR ginie w niewyjaśnionych okolicznościach niedługo po tym, jak sąd nakazał prokuraturze wznowienie śledztwa dotyczącego organizacji lotów do Smoleńska." ND
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz