Dzieci i kobiety z rękami do góry...siłą yciągnięcie z piwnic.
O godzinie 10.00 zawyły syreny w Warszawie, kolejna rocznica wybuchu powstania w Getcie, וואַרשעווער געטאָ־אויפֿשטאַנד; warszewer geto-ojfsztand), można powiedzieć wybuchu powstania Żydów w Getcie. Sierpień, to wybuch Powstania Warszawskiego, tego dużego, bardzo znaczącego i obejmującego wszystkich mieszkańców, ale jednak już po likwidacji Getta, czyli miasta już tylko z resztkami żydostwa.
Zdumiewa mnie to rozdzielanie obywateli, bo mimo, że do Getta zagonieni byli też Żydzi z innych krajów, to jednak większość spędzonych do Warszawskiego Getta Żydów, to byli obywatele polscy.
Przed wybuchem Powstania (żydowskie siły porządkowe):
Ciekawy, w sensie bardzo niepoprawnym politycznie, artykuł z Naszego Dziennika:
"W Wielki Poniedziałek 1943 r. rozpoczął się zbrojny opór Żydów w getcie warszawskim, nazwany później powstaniem. Nie miał szans powodzenia, miał znaczenie moralne. Główną siłę stanowili Żydzi – byli oficerowie i żołnierze Wojska Polskiego, zwłaszcza ci z Żydowskiego Związku Wojskowego.
Opór wspierało czynnie Polskie Państwo Podziemne. W ramach akcji „Getto” Armia Krajowa dostarczyła duże ilości broni, a od 19 kwietnia do połowy maja 1943 r. przeprowadziła szereg akcji mających na celu wyprowadzenie Żydów z getta. Atakowano niemieckie placówki i patrole wokół getta, niektórzy Polacy walczyli w samej dzielnicy żydowskiej. Na placu Muranowskim Żydzi wywiesili dwie flagi: biało-czerwoną i niebiesko-białą. Himmler nakazał ich zniszczenie: „To coś więcej niż armata”!
W okresie stalinowskim komuniści pochodzenia żydowskiego zafałszowali obraz oporu, zasługi wyłącznie przypisując lewicowej Żydowskiej Organizacji Bojowej i jej przywódcom, m.in. Markowi Edelmanowi. Koncentrowano się nie na tym, co w historii polsko-żydowskiej było dobre, lecz na tym, co złe. Polak szmalcownik – tak; Polak ratujący Żydów – nie. Dziś powrócono do tej antypolskiej propagandy. Do załgania obrazu przyczynił się Czesław Miłosz wierszem „Campo di Fiori”: biedni Żydzi umierają w getcie, a za murem Polacy bawią się na karuzeli! Tym kłamstwem molestuje się dziś w szkołach polskie dzieci.
W getcie zginęło kilkudziesięciu Niemców. W Powstaniu Warszawskim około 10 tysięcy. Monumentalny pomnik bohaterów getta postawiono w roku 1948. Kameralny pomnik Małego Powstańca w roku 1983. Za granicą dezinformowano opinię publiczną, że Powstanie Warszawskie to właśnie opór w getcie. Prezydent Niemiec był o tym przekonany jeszcze w latach 90!
Pamiętajmy o bohaterach getta i o wspierających ich Polakach. Mieliśmy wspólnych wrogów. Dziś wielu udaje, że nie wie, jak się nazywali, więc mówią o nich „naziści”."
Powstanie w Getcie Warszawskim.
Odseparowani od reszty świata.
Powstanie Getta Warszawskiego
Gdy w 1933 roku Adolf Hitler
obejmował urząd kanclerza, niewielu Niemców spodziewało się, iż
wydarzenie to pociągnie za sobą tak zgubne skutki. Szybko okazało się,
jak wyglądają prawdziwe zamiary orędowników nazistowskiej ideologii.
Naród niemiecki dobrowolnie zgodził się oddać w ręce człowieka, który w
późniejszym czasie bez mrugnięcia okiem decydował o życiu i śmierci
tysięcy ludzi. Bez skrupułów. Bez cienia litości. Ideologia nazistowska
zakładała bowiem ścisłą segregację rasową narodów europejskich,
układając je w swoistej hierarchii czystości krwi. Na najniższym
szczeblu w tej drabinie znalazł się naród żydowski, uznawany przez
Niemców za nieczysty i najbardziej oddalony od rasy aryjskiej -
niemieckiej, która stała się w tym czasie wyznacznikiem czystości krwi.
Skrajna nietolerancja względem Żydów przejawiała się jeszcze przed
wojną. Wybuch światowego konfliktu był apogeum prześladowań, które teraz
następowały wręcz lawinowo. Eksterminacja i terror na masową skalę
doprowadziły do załgady znacznej części narodu żydowskiego, a ten przez
większą część czasu umierał bez walki. Niemcy brutalnie rozprawili się
ze swoimi głównymi wrogami rasowymi, realizując program nakreślony
niegdyś przez Hitlera i Alfreda Rosenberga.
Izolacja Żydów, a następnie ludobójstwo w niemieckim przekonaniu
służyły wyższemu celowi - podporządkowaniu Europy "rasie panów", jak
sami siebie zwykli zwać. Naród żydowski w końcu jednak obudził się z
letargu i postanowił dogorywać z bronią w ręku, czego wyrazem były
kolejne zrywy powstańcze, z których najważniejszym okazało się być
powstanie w Getcie Warszawskim.
Jeszcze w trakcie trwania kampanii wrześniowej Niemcy nakreślili główne cele polityki realizowanej na zagrabionych polskich terytoriach. Jak się okazało, głównymi jej wyznacznikami były terror i eksterminacja zamieszkujących II RP nacji. Szczególne miejsce w tej operacji przypadło w udziale Żydom. Ziemie przyłączone do Rzeszy szybko i brutalnie germanizowano. Opornych pozbywano się, eksmitując ich do Generalnego Gubernatorstwa utworzonego z ziem Polski Centralnej, w tym Warszawy oraz Krakowa. Stosowano zbiorową odpowiedzialność, a Polaków wykorzystywano jako tanią siłę roboczą. Latem 1940 roku, już po podbiciu Francji, Niemcy przystąpili do kolejnego etapu zbrodniczej działalności. Okupant wzmógł prześladowania, wykorzystując układ sił na światowej scenie politycznej, gdy oczy całego świata zwrócone były raczej na Europę Zachodnią niż okupowaną Polskę. Mimo iż w chwili kapitulacji Warszawy hitlerowcy zobowiązali się do przestrzegania praw ludności żydowskiej, to właśnie ta nacja szybko stała się najbardziej zagrożoną agresywnymi posunięciami nazistów. Wprawdzie ustawy norymberskie z 1935 roku wprowadzono w Polsce dopiero w 1943 roku, jednakże w praktyce status ludności żydowskiej był równy temu, co uwidoczniło się w Niemczech. Okupant zdecydował się na koncentrację ludności żydowskiej na terenie Generalnego Gubernatorstwa, co umożliwiało szybsze i efektywniejsze wykorzystanie siły roboczej Żydów, a następnie ich eksterminację. Stąd też rozpoczęto budowanie wyizolowanych dzielnic. Już 21 września 1939 roku Reinhard Heydrich nakazał skupienie ludności żydowskiej na terenie największych polskich miast. Co więcej, przymus zamieszkiwania wydzielonych stref obejmował wszystkich, którzy w odległości trzech pokoleń mieli choć jednego Żyda w rodzinie. Paradoksalnie więc nawet osoby nie uznające się za Żydów i nieświadome swojego pochodzenia otrzymywały taki status od okupanta. Budowa gett ruszyła w październiku 1939 roku. W październiku roku następnego przystąpiono do podobnej praktyki w Warszawie, gdzie planowano utworzyć największe tego typu skupisko ludności żydowskiej. 2 października szef dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer podpisał rozporządzenie, które normowało powstanie dzielnicy żydowskiej oraz charakter i wygląd obszaru. Objęło ono 4,5% powierzchni stolicy, w sumie 2,6 km2 powierzchni. Mimo niewielkiego obszaru, stłoczono tam aż 37% ludności Warszawy, co łącznie dawało sumę blisko 445 tys. ludzi. Wszystko to spowodowało ogromne zagęszczenie mieszkańców, którzy zmuszeni byli do zamieszkiwania średnio 8-10 osób w jednym pomieszczeniu. Granice getta przebiegały ulicami: Wielka, Bagno, pl. Grzybowski, Rynkowa, Zimna, Elektoralna, pl. Bankowy, Tłomackie, Przejazd, Ogród Krasińskich, Freta, Sapieżyńska, Konwiktorska, Stawki, Okopowa, Towarowa, Srebrna i Złota. Wkrótce jednak obszar ten Niemcy pomniejszyli i robili to stopniowo aż do likwidacji getta. Warunki mieszkalne wewnątrz enklawy były fatalne. Brak było niezbędnych środków do życia, o co zadbali Niemcy, skutecznie utrudniając kontakt ze światem poza murami. W środku wyodrębniono dwie części nazywane dużym i małym gettem, które łączył ze sobą wiadukt silnie obstawiony przez niemieckie straże. Niemcy absolutnie podporządkowali się rozkazowi nieprzepuszczania nikogo poza obręb murów. W praktyce oznaczało to wyrok dla żyjących wewnątrz getta, którym brakowało żywności, ubrań czy medykamentów. Choć kwitł handel na czarnym rynku, a ludność Polska starała się nieść pomoc pomimo zakazów, do lutego 1943 roku zanotowano już 96 tys. zgonów. Warunki sanitarne były fatalne, a ciała niejednokrotnie rozkładały się bezpośrednio na ulicach, co w połączeniu z brudem i masą ludzi koczujących przed budynkami sprawiało iście piekielne wrażenie. Dantejskie sceny rozgrywały się także podczas prób ucieczki z ogrodzonego obszaru, co Niemcy karali śmiercią. Wewnątrz, w celu maskowania sztuczności życia, powołano żydowską administrację i służby mundurowe. Tzw. Judenraty i Ordnunsdienst sprawowały władzę pod kontrolą Niemców, nierzadko wykazując się równą okupanckiej brutalnością. Nie brakowało też prawdziwych bohaterów, którzy z narażeniem życia nieśli pomocy bardziej potrzebującym mieszkańcom getta. Żydzi opuszczający getto w niemieckich transportach zdawali się wierzyć, iż poza murami czeka ich lepszy los. Jakże się mylili, nie przypuszczając nawet, iż wyjście z getta było drogą przez mękę, prowadzącą do śmierci.
Jeszcze w trakcie trwania kampanii wrześniowej Niemcy nakreślili główne cele polityki realizowanej na zagrabionych polskich terytoriach. Jak się okazało, głównymi jej wyznacznikami były terror i eksterminacja zamieszkujących II RP nacji. Szczególne miejsce w tej operacji przypadło w udziale Żydom. Ziemie przyłączone do Rzeszy szybko i brutalnie germanizowano. Opornych pozbywano się, eksmitując ich do Generalnego Gubernatorstwa utworzonego z ziem Polski Centralnej, w tym Warszawy oraz Krakowa. Stosowano zbiorową odpowiedzialność, a Polaków wykorzystywano jako tanią siłę roboczą. Latem 1940 roku, już po podbiciu Francji, Niemcy przystąpili do kolejnego etapu zbrodniczej działalności. Okupant wzmógł prześladowania, wykorzystując układ sił na światowej scenie politycznej, gdy oczy całego świata zwrócone były raczej na Europę Zachodnią niż okupowaną Polskę. Mimo iż w chwili kapitulacji Warszawy hitlerowcy zobowiązali się do przestrzegania praw ludności żydowskiej, to właśnie ta nacja szybko stała się najbardziej zagrożoną agresywnymi posunięciami nazistów. Wprawdzie ustawy norymberskie z 1935 roku wprowadzono w Polsce dopiero w 1943 roku, jednakże w praktyce status ludności żydowskiej był równy temu, co uwidoczniło się w Niemczech. Okupant zdecydował się na koncentrację ludności żydowskiej na terenie Generalnego Gubernatorstwa, co umożliwiało szybsze i efektywniejsze wykorzystanie siły roboczej Żydów, a następnie ich eksterminację. Stąd też rozpoczęto budowanie wyizolowanych dzielnic. Już 21 września 1939 roku Reinhard Heydrich nakazał skupienie ludności żydowskiej na terenie największych polskich miast. Co więcej, przymus zamieszkiwania wydzielonych stref obejmował wszystkich, którzy w odległości trzech pokoleń mieli choć jednego Żyda w rodzinie. Paradoksalnie więc nawet osoby nie uznające się za Żydów i nieświadome swojego pochodzenia otrzymywały taki status od okupanta. Budowa gett ruszyła w październiku 1939 roku. W październiku roku następnego przystąpiono do podobnej praktyki w Warszawie, gdzie planowano utworzyć największe tego typu skupisko ludności żydowskiej. 2 października szef dystryktu warszawskiego Ludwig Fischer podpisał rozporządzenie, które normowało powstanie dzielnicy żydowskiej oraz charakter i wygląd obszaru. Objęło ono 4,5% powierzchni stolicy, w sumie 2,6 km2 powierzchni. Mimo niewielkiego obszaru, stłoczono tam aż 37% ludności Warszawy, co łącznie dawało sumę blisko 445 tys. ludzi. Wszystko to spowodowało ogromne zagęszczenie mieszkańców, którzy zmuszeni byli do zamieszkiwania średnio 8-10 osób w jednym pomieszczeniu. Granice getta przebiegały ulicami: Wielka, Bagno, pl. Grzybowski, Rynkowa, Zimna, Elektoralna, pl. Bankowy, Tłomackie, Przejazd, Ogród Krasińskich, Freta, Sapieżyńska, Konwiktorska, Stawki, Okopowa, Towarowa, Srebrna i Złota. Wkrótce jednak obszar ten Niemcy pomniejszyli i robili to stopniowo aż do likwidacji getta. Warunki mieszkalne wewnątrz enklawy były fatalne. Brak było niezbędnych środków do życia, o co zadbali Niemcy, skutecznie utrudniając kontakt ze światem poza murami. W środku wyodrębniono dwie części nazywane dużym i małym gettem, które łączył ze sobą wiadukt silnie obstawiony przez niemieckie straże. Niemcy absolutnie podporządkowali się rozkazowi nieprzepuszczania nikogo poza obręb murów. W praktyce oznaczało to wyrok dla żyjących wewnątrz getta, którym brakowało żywności, ubrań czy medykamentów. Choć kwitł handel na czarnym rynku, a ludność Polska starała się nieść pomoc pomimo zakazów, do lutego 1943 roku zanotowano już 96 tys. zgonów. Warunki sanitarne były fatalne, a ciała niejednokrotnie rozkładały się bezpośrednio na ulicach, co w połączeniu z brudem i masą ludzi koczujących przed budynkami sprawiało iście piekielne wrażenie. Dantejskie sceny rozgrywały się także podczas prób ucieczki z ogrodzonego obszaru, co Niemcy karali śmiercią. Wewnątrz, w celu maskowania sztuczności życia, powołano żydowską administrację i służby mundurowe. Tzw. Judenraty i Ordnunsdienst sprawowały władzę pod kontrolą Niemców, nierzadko wykazując się równą okupanckiej brutalnością. Nie brakowało też prawdziwych bohaterów, którzy z narażeniem życia nieśli pomocy bardziej potrzebującym mieszkańcom getta. Żydzi opuszczający getto w niemieckich transportach zdawali się wierzyć, iż poza murami czeka ich lepszy los. Jakże się mylili, nie przypuszczając nawet, iż wyjście z getta było drogą przez mękę, prowadzącą do śmierci.
Ostateczne rozwiązanie
Likwidacja.
Na przełomie 1940 i 1941 roku nasiliła się polityka zamykania Żydów w
gettach. Naród żydowski nie zdawał sobie wtedy sprawy, jak wielkie
niebezpieczeństwo mu grozi. Nie podejrzewano wtedy, iż Hitler może
posunąć się do ludobójstwa na taką skalę. Dlatego też Żydzi nie
buntowali się przeciwko przymusowi zamieszkiwania w gettach, choć
warunki tam stale ulegały pogorszeniu. Przy okazji przenosin Niemcy
grabili ich z mienia, zabierając co bardziej wartościowe rzeczy.
Rekwirowano także żydowskie nieruchomości, a mienie ruchome przesyłano
do Rzeszy. Ci, którzy zorientowali się w zbrodniczej polityce
hitlerowskiej, decydowali się na ucieczkę lub ukrycie. Niestety, mimo
ofiarnej pomocy Polaków (blisko 50% obdarowanych zaszczytnym tytułem
Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata to obywatele Polski), możliwość
szukania schronienia była znikoma. Żydzi wyróżniali się bowiem
charakterystycznymi rysami oraz stylem bycia - brody, pejsy oraz
elementy ubioru. Co więcej, najczęściej skupieni byli w gminach
żydowskich zarządzanych przez wstecznych współwyznawców, którzy zalecali
podporządkowanie się niemieckich rozkazom. W ten oto sposób Żydzi
dobrowolnie oddawali się jurysdykcji okupanta, nie zdając sobie sprawy z
konsekwencji tych kroków. Ci, którzy zamieszkiwali Getto Warszawskie
także z optymizmem patrzyli w przyszłość. Dopiero 26 listopada 1940 roku
obszar ten został odgrodzony trzymetrowym murem, a do sierpnia 1941
roku Niemcy umożliwiali sporadyczne kontakty handlowe między Żydami i
Polakami. Historyk Emanuel Ringelblum, zamordowany przez Gestapo w marcu
1944 roku), notował w swoim dzienniku, iż chrześcijanie - Polacy
ofiarnie ruszyli do pomocy mniejszości żydowskiej, dostarczając
chociażby artykuły żywnościowe, w tym chleb. W tym czasie Getto
Warszawskie miało juz poważnie ograniczony obszar w stosunku do
początkowego, co w połączeniu z rosnącą liczbą mieszkańców dodatkowo
pogarszało warunki ponujące wewnątrz. Fischer zapowiedział: "Żydzi będą
ginęli z głodu i nędzy, a z kwestii żydowskiej pozostanie cmentarz". To
właśnie owa "kwestia żydowska" stała się głównym tematem rozmów
toczonych przez najwyższych hitlerowskich dygnitarzy na konferencji w
podberlińskim Wannsee 20 stycznia 1942 roku. Spotkaniu przewodniczył Reinhard Heydrichzlikwidowany później przez czeskie podziemie. W konferencji uczestniczyli:
Dr Josef Bühler
Adolf Eichmann
Dr Roland Freisler
Reinhard Heydrich
Otto Hofmann
Dr Gerhard Klopfer
Wilhelm Kritzinger
Dr Rudolf Lange
Dr Georg Leibbrandt
Martin Luther
Dr Alfred Meyer
Heinrich Müller
Erich Neumann
Dr Eberhard Schöngarth
Dr Wilhelm Stuckart
W praktyce obrady dotyczyły masowego ludobójstwa, które zniszczyłoby naród żydowski. "Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" określone terminem Endlösung der Judenfrage było początkiem bestialskiej polityki uśmiercania Żydów. Konferencja w Wannsee stała się impulsem do takiego działania, choć jej postanowienia nie miały mocy wiążącej bez wyraźnych rozkazów Adolfa Hitlera. Wkrótce jednak przystąpiono do realizacji tych założeń, wykorzystując obozy koncentracyjne, gdzie lokowano tysiące więźniów. W praktyce eksterminację rozpoczęto nieco wcześniej, choć nie prowadzono jej jeszcze na masową skalę. W celu szybkiego uśmiercania więźniów zastosowano specjalne komory gazowe, które zastąpiły powolne i mało efektywne rozstrzeliwanie. Endlösung prowadzono także w Getcie Warszawskim. Od lipca 1942 roku prowadzono akcję likwidacyjną getta, wysyłając kolejne transporty do obozów zagłady, szczególnie Treblinki. Śmiertelność w gettach w tym czasie bardzo wzrosła. Spowodowane to było pogarszającymi się warunkami oraz obostrzeniami strony niemieckiej. 17 czerwca 1941 roku gubernator Fischer zagroził grzywną i więzieniem Polakom udzielającym wsparcia ludności żydowskiej. Z kolei 15 października Hans Frank wydał rozporządzenie: "Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczona im dzielnicę - podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim Żydom świadomie dają kryjówkę". Wszystko to spowodowało zniechęcenie ludności do podejmowania działań mających na celu ratowanie Żydów, choć wciąż nie brakowało i takich, którzy ryzykowali własne życie, pomagając innym. Żydzi wciąż jednak nie decydowali się na podjęcie walki na większą skalę. Starszyzna przeciwna byla rozlewowi krwi, wierząc, iż lepszy efekt przyniesie modlitwa. Z twierdzeniem tym spotykamy się w relacjach Filipa Friedmana, który mówi: "Ortodoksyjni Żydzi nie wierzyli, by było możliwe albo nawet pożądane przeciwstawiać się zbrodniom Niemców w inny sposób. Wierzyli, że odmówienie psalmu będzie miało lepsze skutek na bieg wypadków, jak zabicie Niemca - niekoniecznie natychmiast, ale w nieskończonym biegu wzajemnych stosunków między Stwórcą a jego tworem". Zupełnie inne zdanie na temat walki miał Adolf Berman, który w ostatnich miesiąch przed likwidacją Getta Warszawskiego kierował podziemnym ruchem oporu. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż kolejne deportacje mają swój koniec w obozach śmierci, a Żydom grozi fizyczna zagłada, jeśli nie zdecydują się przeciwdziałać. Niestety, stosunek sił i środków niemieckich i żydowskich był zdecydowanie niekorzystny dla wyznawców judaizmu. Prawdopodobnie w tym czasie tylko młodzież świadoma była zagrożenia, decydując się na konspirację i przygotowania do walki. Nie brakowało i takich, którzy trzeźwo oceniali szansę powstańczego zrywu i uznawali walkę za nonsens i najkrótszą drogę do grobu. Jak już mówiliśmy, 22 lipca rozpoczęto likwidację getta. Na kilka dni wcześniej wewnątrz obszaru zapanował grobowy nastrój. Żydzi spodziewali się zagrożenia. Niemcy podsycali pesymistyczne nastroje kolejnymi aresztowaniami. Mimo wszystko udało się im zmylić Żydów co do prawdziwych zamierzeń deportacji z getta. Pełnomocnik do spraw przesiedleń Hermann Hoefle zażądał od przewodniczącego Judenratu Adama Czerniakowa codziennych kontyngentów obejmujących 6000 ludzi. Żydom pozostawiono dowolność doboru. Wysiedleni mieli prawo do zabrania 15-kilogramowego bagażu, kosztowności i żywności na trzy dni, co sprawiało wrażenie przenosin do bardziej humanitarnych warunków. Czerniakow zdawał sobie sprawę z prawdziwych założeń akcji i w konsekwencji popełnił samobójstwo, nie godząc się na podobne postępowanie. Na miejsce wywózki przeznaczono plac przeładunkowy Umschlagplatz przy ul. Stawki. W późniejszym czasie władze Warszawy upamiętniły to miejsce pomnikiem. Kolejne transporty zmniejszały zaludnienie w Getcie Warszawskim, rozwiewając złudzenia nawet największych optymistów, którzy wciąż liczyli na oswobodzenie spod brutalnej hegemonii niemieckiej. Jerzy Śląski opisuje sytuację na Umschlagplatz słowami: "Ludzie nawołują się wzajemnie, ktoś krzyczy, żeby uciekać, bo wiozą ich nie do pracy, lecz na śmierć. Przed wagonami zamieszanie. Niektórzy nie chcą do nich wsiadać. Tłum poganiany pałkami gettowymi policjantów napiera. Atletycznie zbudowany mężczyzna w długich lśniących butach bije pejczem tak, że ci, których dosięgnie, padają. To były bokser Mieczysław Szmerling, oficer żydowskiej policji, komendant placu przeładunkowego. Niektórzy próbują pertraktować z policjantami, ściskając w rękach banknoty, biżuterię, złote dziesięciorublówki. Wrzeszczą Niemcy, ujadają ich psy. Jest 5 sierpnia 1942 roku".
Dr Josef Bühler
Adolf Eichmann
Dr Roland Freisler
Reinhard Heydrich
Otto Hofmann
Dr Gerhard Klopfer
Wilhelm Kritzinger
Dr Rudolf Lange
Dr Georg Leibbrandt
Martin Luther
Dr Alfred Meyer
Heinrich Müller
Erich Neumann
Dr Eberhard Schöngarth
Dr Wilhelm Stuckart
W praktyce obrady dotyczyły masowego ludobójstwa, które zniszczyłoby naród żydowski. "Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" określone terminem Endlösung der Judenfrage było początkiem bestialskiej polityki uśmiercania Żydów. Konferencja w Wannsee stała się impulsem do takiego działania, choć jej postanowienia nie miały mocy wiążącej bez wyraźnych rozkazów Adolfa Hitlera. Wkrótce jednak przystąpiono do realizacji tych założeń, wykorzystując obozy koncentracyjne, gdzie lokowano tysiące więźniów. W praktyce eksterminację rozpoczęto nieco wcześniej, choć nie prowadzono jej jeszcze na masową skalę. W celu szybkiego uśmiercania więźniów zastosowano specjalne komory gazowe, które zastąpiły powolne i mało efektywne rozstrzeliwanie. Endlösung prowadzono także w Getcie Warszawskim. Od lipca 1942 roku prowadzono akcję likwidacyjną getta, wysyłając kolejne transporty do obozów zagłady, szczególnie Treblinki. Śmiertelność w gettach w tym czasie bardzo wzrosła. Spowodowane to było pogarszającymi się warunkami oraz obostrzeniami strony niemieckiej. 17 czerwca 1941 roku gubernator Fischer zagroził grzywną i więzieniem Polakom udzielającym wsparcia ludności żydowskiej. Z kolei 15 października Hans Frank wydał rozporządzenie: "Żydzi, którzy bez upoważnienia opuszczają wyznaczona im dzielnicę - podlegają karze śmierci. Tej samej karze podlegają osoby, które takim Żydom świadomie dają kryjówkę". Wszystko to spowodowało zniechęcenie ludności do podejmowania działań mających na celu ratowanie Żydów, choć wciąż nie brakowało i takich, którzy ryzykowali własne życie, pomagając innym. Żydzi wciąż jednak nie decydowali się na podjęcie walki na większą skalę. Starszyzna przeciwna byla rozlewowi krwi, wierząc, iż lepszy efekt przyniesie modlitwa. Z twierdzeniem tym spotykamy się w relacjach Filipa Friedmana, który mówi: "Ortodoksyjni Żydzi nie wierzyli, by było możliwe albo nawet pożądane przeciwstawiać się zbrodniom Niemców w inny sposób. Wierzyli, że odmówienie psalmu będzie miało lepsze skutek na bieg wypadków, jak zabicie Niemca - niekoniecznie natychmiast, ale w nieskończonym biegu wzajemnych stosunków między Stwórcą a jego tworem". Zupełnie inne zdanie na temat walki miał Adolf Berman, który w ostatnich miesiąch przed likwidacją Getta Warszawskiego kierował podziemnym ruchem oporu. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż kolejne deportacje mają swój koniec w obozach śmierci, a Żydom grozi fizyczna zagłada, jeśli nie zdecydują się przeciwdziałać. Niestety, stosunek sił i środków niemieckich i żydowskich był zdecydowanie niekorzystny dla wyznawców judaizmu. Prawdopodobnie w tym czasie tylko młodzież świadoma była zagrożenia, decydując się na konspirację i przygotowania do walki. Nie brakowało i takich, którzy trzeźwo oceniali szansę powstańczego zrywu i uznawali walkę za nonsens i najkrótszą drogę do grobu. Jak już mówiliśmy, 22 lipca rozpoczęto likwidację getta. Na kilka dni wcześniej wewnątrz obszaru zapanował grobowy nastrój. Żydzi spodziewali się zagrożenia. Niemcy podsycali pesymistyczne nastroje kolejnymi aresztowaniami. Mimo wszystko udało się im zmylić Żydów co do prawdziwych zamierzeń deportacji z getta. Pełnomocnik do spraw przesiedleń Hermann Hoefle zażądał od przewodniczącego Judenratu Adama Czerniakowa codziennych kontyngentów obejmujących 6000 ludzi. Żydom pozostawiono dowolność doboru. Wysiedleni mieli prawo do zabrania 15-kilogramowego bagażu, kosztowności i żywności na trzy dni, co sprawiało wrażenie przenosin do bardziej humanitarnych warunków. Czerniakow zdawał sobie sprawę z prawdziwych założeń akcji i w konsekwencji popełnił samobójstwo, nie godząc się na podobne postępowanie. Na miejsce wywózki przeznaczono plac przeładunkowy Umschlagplatz przy ul. Stawki. W późniejszym czasie władze Warszawy upamiętniły to miejsce pomnikiem. Kolejne transporty zmniejszały zaludnienie w Getcie Warszawskim, rozwiewając złudzenia nawet największych optymistów, którzy wciąż liczyli na oswobodzenie spod brutalnej hegemonii niemieckiej. Jerzy Śląski opisuje sytuację na Umschlagplatz słowami: "Ludzie nawołują się wzajemnie, ktoś krzyczy, żeby uciekać, bo wiozą ich nie do pracy, lecz na śmierć. Przed wagonami zamieszanie. Niektórzy nie chcą do nich wsiadać. Tłum poganiany pałkami gettowymi policjantów napiera. Atletycznie zbudowany mężczyzna w długich lśniących butach bije pejczem tak, że ci, których dosięgnie, padają. To były bokser Mieczysław Szmerling, oficer żydowskiej policji, komendant placu przeładunkowego. Niektórzy próbują pertraktować z policjantami, ściskając w rękach banknoty, biżuterię, złote dziesięciorublówki. Wrzeszczą Niemcy, ujadają ich psy. Jest 5 sierpnia 1942 roku".
Zanim ruszono do boju
Plan Getta Warszawskiego.
Nie do końca wiadomo, co tak naprawdę było zamiarem Judenratów, które
godziły się na współpracę z Niemcami. Działania, które podejmowali
przywódcy żydowscy najczęściej nie sprzyjały ich narodowi, choć w
mniemaniu Rad Żydowskich były jedyną drogą ratunku dla zagrożonej nacji.
Akcja masowego mordowania Żydów opatrzona kryptonimem "Einsatz
Reinhard" rozpoczęła się jeszcze w 1941 roku i trudno było nie zauważyć,
iż naród żydowski szybko ulega eksterminacji niemieckiej. W samym
okresie od 22 lipca do 21 września 1942 roku, jak szacują Marek
Arczyński i Wiesław Balcerak ("Kryptonim Żegota"), 300 tys. mieszkańców
warszawskiego getta zostało uśmierconych w Treblince. Zdumiewającym jest
zatem fakt bezczynności Żydów w chwili ich zupełnej zagłady. Adolf
Berman wyjaśniał to: "Uporczywie nie dopuszczano myśli, że hitleryzm
dąży do zupełnego unicestwienia Żydów, że również Żydom w Warszawie
grozi fizyczna zagłada. Nie wierzono, aby Niemcy mogli się zdobyć na
wymordowanie blisko 400 000 ludzi". Jak się później okazało, liczba
pomordowanych sięgnąć miała kilku milionów. Polityka niemiecka spotkała
się z silnym odzewem ze strony działaczy polskich. Polacy zdali sobie
bowiem sprawę z tego, że Żydzi w bardzo krótkim czasie mogą zostać
wyniszczeni. I dlatego należało wyrzec się uprzedzeń i narosłych
antagonizmów i podjąć się pracy na rzecz wspólnego dobra. "Biuletyn
Informacyjny" Armii Krajowej
przestrzegał i wzywał do udzielenia pomocy ukrywającym się Żydom.
Kierownictwo Walki Podziemnej wydało w dnhiu 17 września 1942 roku
oficjalną notę, w której oprotestowało, w imieniu narodu polskiego,
zbrodnię dokonaną na Żydach. W praktyce system eksterminacji stosowany w
Polsce był najostrzejszą formą represji, jakich dopuszczali się Niemcy w
Europie. Okazało się jednak, iż obostrzenia i groźby pod adresem
pomagających Żydom nie przyniosły wymiernego efektu. Właściwie na
współpracę z okupantem decydowały się jednostki słabe bądź zdeprawowane,
szukające zysku w cudzym nieszczęściu. Akcję pomocy zakrojoną na
szeroką skalę prowadził chociażby Wydział Opieki i Zdrowia, umożliwiając
Żydom ukrywanie się wśród ludności polskiej i zapewniając im niezbędne
ku temu warunki. Polityka okupanta zmobilizowała także Polskie
Podziemie. Szczególne zaangażowanie w niesienie pomocy Żydom wykazywały
grupy lewicowe, a później powiązane z Polską Partią Robotniczą.
Ogromnego wysiłku podjął się także obóz związany z Rządem RP na Emigracji.
We wrześniu 1942 roku utworzony został Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom
działający przy Delegaturze Rządu na Kraj. Jego przewodniczącą została
Zofia Kossak. Delegatura szybko postanowiła rozwinąć działalność,
widząc, iż wróg przystępuje do ostatecznej likwidacji gett i obozów.
Dlatego też jesienią trwały rozmowy inicjujące powstanie jednolitej
organizacji pomocy ludności żydowskiej. Wreszcie w grudniu 1942 roku do
życia powołana została Rada Pomocy Żydom opatrzona kryptonimem "Żegota".
W jej skład weszły przedstawicielstwa ówczesnych najsilniejszych
stronnictw politycznych Polskiego Podziemia, a przewodniczącym mianowano
Juliana Grobelnego z PPS-WRN. Rada Pomocy Żydom działała w ścisłej
konspiracji. Oczywiście, także w łonie "Żegoty" nie uniknięto
aresztowań, ale były to najczęściej przypadkowe akcje zaborcy - łapanki
uliczne czy akcje powiązane z działalnością członków RPŻ na polu
politycznym. Działalność "Żegoty" opierała się na niesieniu ogólnej
pomocy ludności żydowskiej - od opieki nad dziećmi i zapewnianiu im
ochrony, poprzez dostarczanie fałszywych dokumentów czy zapasów broni do
getta, aż po informowanie Zachodu o tragedii narodu żydowskiego, czemu
alianci czesto nie dawali posłuchu, mimo alarmujących doniesień z
różnych stron Europy. Rada powołała kilka referatów, które zajmowały się
poszczególnymi zagadnieniami pomocy. I tak powstały referaty
legalizacyjny, finansowy, mieszkaniowy, antyszantażowy, propagandowy,
dziecięcy, do spraw prowincji a w późniejszym czasie także lekarski i
odzieżowy. Warto przy tym wspomnieć, iż dzięki akcjom "Żegoty" wydano
Żydom około 50-60 tys. fałszywych dokumentów. Oddział dziecięcy
prowadzony przez Irenę Sendlerową miał pod opieką aż 2500 dzieci, które
uratowano z warszwskiego getta. Ponadto współpracy z RPŻ podjęły się
zakony marianów i urszulanek, wydające fałszywe metryki chrztu, a także
organizacje działające w Polskim Podziemiu, jak chociażby Armia Krajowa, Armia Ludowa, Bataliony Chłopskie
czy Bund, który aktywnie wspierał żydowski ruch oporu na ziemiach
okupowanych. "Żegota" uzyskiwała także silne wsparcie finansowe, które
rosło wprost proporcjonalnie do jej rozwoju i długości działania.
Szacuje się, iż latem 1944 roku kierownictwo RPŻ miało do dyspozycji aż 4
mln złotych miesięcznie, co w dużej mierze zawdzięczało pieniądzom
przysyłanym zza granicy. Warto też przyjrzeć się dokładniej innej
organizacji powstałej w okupowanej Polsce. Żydowska Organizacja Bojowa,
bo o niej mowa, utworzona została 28 lipca 1942 roku na terenie Getta
Warszawskiego jako próba zbrojnego oporu Żydów więzionych w tej
odizolowanej dzielnicy. W skład oddziałów bojowych ŻOB weszły
najbardziej liczące się ugrupowania żydowskie, a dowódcą został Mordechaj Anielewicz z Haszomer Hacair. Obok warszawskiego oddziału ŻOB posiadała także organy w innych miastach Generalnego Gubernatorstwa. Dzięki pomocy Polskiego Podziemia Żydzi zdobywali niezbędną broń oraz amunicję przemycaną na teren getta przez żołnierzy Armii Krajowej i Gwardii Ludowej.
W tym względzie zarówno obóz londyński, jak i związany z Moskwą uznały
ŻOB jako legalną zbrojną organizację żydowską. ŻOB prężnie działała za
murami getta, mimo ograniczonych możliwości. Prowadzono budowę bunkrów
obronnych, zdobywano broń, przeprowadzano także akcje likwidacyjne
konfidentów i kolaborantów. Obok ŻOB na terenie getta działał także
Żydowski Związek Wojskowy utworzony przez byłych oficerów Wojska
Polskiego żydowskiego pochodzenia jeszcze w listopadzie 1939 roku. ŻZW
prowadził współpracę z Polskim Podziemiem, de facto podlegając Związkowi Walki Zbrojnej, a później Armii Krajowej.
Tuz przed wybuchem powstania w getcie nawiązano współpracę z Żydowską
Organizacją Bojową, dokonując poziału stref obronnych i ustalając
taktykę współdziałania. Dowódcą ŻZW był prawdopodobnie Dawid Wdowiński,
jednak dużą rolę odgrywał w nim nim również Mieczysław Apfelbaum.
Szacuje się, iż w przeddzień wybuchu powstania w getcie liczebność
bojowników ŻZW sięgała ponad 500 ludzi, jednakże niewykluczone jest
także silne wsparcie ochotnicze, które podniosło stan osobowy
organizacji do blisko 1500 żołnierzy. Ich uzbrojenie pozostawiało wiele
do życzenia. Posiadali oni, według prawdopodobnych danych, 3 ciężkie
karabiny maszynowe, 4 RKM-y i 1 LKM, a także 150 pistoletów i około 1000
granatów. ŻOB dysponowała w tym czasie 500 ludźmi, na których
przypadało około 500 sztuk pistoletów, każdy z 10-15 nabojami. Dodatkowo
mieli oni do dyspozycji ponad 2000 granatów ręcznych, z których część
pochodziła z produkcji "domowej". Mieli również 2000 butelek
zapalających, także własnej produkcji. Żydowska Organizacja Bojowa
podzieliła getto na trzy sektory, w których zamierzała nawiązać kontakt
bojowy z nieprzyjacielem. Rzeczywistość zweryfikowała zamiary
bojowników, a getto ostatecznie podzielono na dwa rejony operowania ŻOB i
ŻZW. W ostatnich miesiącach przed zrywem bojowym niezwykle ważną
operacją było dostarczenie zapasów broni. Poczetne miejsce w tej akcji
zajmuje Armia Krajowa,
która zgodziła się współpracować z Żydami, nierzadko narażając na
szwank życie własnych żołnierzy. Jesienią rozpoczęto szeroko zakrojoną,
na miarę możliwości, operacją przerzutową. Punktem przerzutowym było
mieszkanie przy Krakowskim Przedmieściu 4 m. 11, skąd wysyłano za mury
spore ilości broni. Za operację odpowiedzialność wziął Korpus
Bezpieczeństwa działający w ramach AK. 18 stycznia 1943 roku, w chwili
wzmożenia represji niemieckich w Warszawie (i ostrej łapanki na terenie
getta) ŻOB chwyciła za broń, wzywając do walki mieszkańców enklawy.
"Żydzi! Okupant przystępuje do drugiego aktu naszej zagłady. Nie idźcie
bezwolnie na śmierć... Brońcie się... W walce macie możliwość ratunku...
Walczcie...". Ten dramatyczny apel nie pozostał bez odzewu. Gdy Niemcy
wkroczyli do getta, napotkali silny opór, co zmusiło ich do zaniechania
planów. Do kolejnej tego typu akcji, tym razem ostatecznej, okupant
przystąpił niemalże dokładnie w trzy miesiące później.
Walka
Mordechaj Anielewicz.
"Podczas wtargnięcia po raz pierwszy do getta udało się Żydom i polskim bandytom przez zaatakowanie przygotowanym zawczasu ogniem odeprzeć rzucone do walki siły łącznie z czołgami i samochodami pancernymi. Przy drugim natarciu, około godz. 8, rzuciłem przez wyznaczone szlaki siły podzielone na małe grupy w celu przetrząśnięcia całego getta. Mimo ponownego zaatakowania ogniem udało się teraz systematycznie przeszukać całe kompleksy budynków. Przeciwnik został zmuszony do wycofania się z dachów i wyżej położonych punktów oporu do piwnic, bunkrów i kanałów. Ażeby przeszkodzić ucieczce do kanałów, sieć kanalizacyjna pod żydowską dzielnicą mieszkaniową została niezwłocznie zalana wodą, co jednak okazało się przeważnie iluzoryczne na wskutek wysadzenia przez Żydów w powietrze zaworów. Wieczorem pierwszego dnia napotkano większy opór, który jednak specjalnej jednostce bojowej udało się prędko złamać. W toku dalszej akcji udało się wyprzeć Żydów z urządzonych przez nich gniazd oporu, kryjówek strzeleckich itp. i w ciągu 20 i 21 kwietnia tak opanować większą część tzw. reszty getta, że nie mogło już być mowy o znaczniejszym oporze na terenie tego kompleksu budynków.
Główna grupa bojowa Żydów, przemieszana z polskimi bandytami, wycofała się już w ciągu pierwszego czy też drugiego dnia na tzw. plac Muranowski. Tam została zasilona przez większą liczbę polskich bandytów. Planem jej było utrzymanie się wszelkimi sposobami w getcie, ażeby przeszkodzić wtargnięciu z naszej strony. Na jednym z betonowych budynków wywieszono flagi żydowską i polską jako wezwanie do walki przeciwko nam".
Pierwszego dnia walk po południu burza rozpętała się w pobliżu Muranowskiej. ŻZW doskonale wykorzystała warunki tego miejsca, dziesiątkując nacierających Niemców i niszcząc czołg. Z kolei wieczorem polskim saperom udało się zrobić wyłom przy Bonifraterskiej i zasilić szeregi walczących. Następnego dnia Niemcy ponownie wkraczają na teren getta. Udaje im się zlikwidować 9 broniących się zaciekle bunkrów. Kolejni Żydzi zostają pojmani. Wysokie straty niemieckie wymusiły na nich zmianę taktyki. W kolejnych dniach koncentrują się oni na podpalaniu poszczególnych domów. Spalani żywcem Żydzi niejednokrotnie decydują się na samobójczą śmierć. 22 kwietnia zaciekła batalia toczy się o ulicę Muranowską i Miłą. Następnego dnia wydana zostaje wspominana już przez nas odezwa dowództwa żydowskiego: "Toczy się walka o Waszą i naszą wolność. O Wasz i nasz – ludzki, społeczny i narodowy – honor i godność. Pomścimy zbrodnie Oświęcimia, Treblinki, Bełżca, Majdanka. Niech żyje braterstwo broni i krwi walczącej Polski!". Z kolei Stroop dzieli swoje oddziały i decyduje się na odcięcie dopływu energii elektrycznej. Popołudniowy atak Niemców nie przyniosi spodziewanego efektu, czego przyczyną jest szaleńczy opór bojowników żydowskich. Rankiem następnego dnia natarcie jest kontynuowane, a obrońcy już niemal w całości gromadzą się w pobudowanych przezornie bunkrach. 27 kwietnia Stroop wspomina jako bardzo pracowity. Na uwagę zasługuje bohaterski czyn Dawida Hochberga, który własnym ciałem osłonił bunkier, aby umożliwić przedostanie się pozostałym bojownikom pod huraganowym ogniem Niemców. Polska prasa, "Dzień Warszawy" nr 44, informuje:
"Wielkie szopy Tebensa, zatrudniające około 10 tysięcy ludzi, poddały się. Poddali się również pracownicy Werterfassung. Niemcy obiecali im, że zostaną przewiezieni do obozów w Trawnikach i w Poniatowie. Według otrzymanych przez nas informacji, z około 20 tysięcy wywiezionych do Lublina Żydów, zaledwie mała garstka doczekała się spełnienia niemieckiej obietnicy.
Wczoraj zaatakowali Niemcy szop Hoffmana [ul. Nowolipki 51a]. Najdzielniej bronią się szczotkarze w palącym się od kilku dni gmachu.
W płonącym ghetto rozgrywają się dantejskie sceny. Matki wyrzucają dzieci z okien palących się domów. Nie ma gdzie uciec z ognia, chyba tylko pod kule wroga. Straszliwy swąd palących się ciał opada jak zmora na całe miasto. Nocą rozpalają się nad Warszawą krwawe łuny..."
Od 1 maja trwają walki o bunkier przy ul. Franciszkańskiej 30, gdzie do 3 maja Niemcom udaje się zdobyć żydowskie magazyny żywnościowe. Wciąż trwają systematyczne przeszukiwania kolejnych sektorów getta połączone z podpalaniem. Prasa polska cały czas donosi o zaciętym boju w Getcie Warszawskim. 5 maja odzywa się także obóz londyński. Premier Władysław Sikorski w kolejnej już audycji radiowej wzywa Polaków do udzielenia jak największej pomocy walczącym Żydom. Dzień później Niemcy przystępują do niszczenia Wielkiej Synagogi na ul. Tłomackie. Bojownicy zaczynają wątpić w sens dalszego oporu. Oczekują wsparcia z aryjskiej strefy Warszawy. Część decyduje się na próbę przebicia kanałami. Niektórym się udaje, inni czynią to bezskutecznie. Nadchodzi 8 maja. Niemcy decydują się na zliwkidowanie bunkra przy Miłej 18, gdzie znajduje się dowództwo Żydowskiej Organizacji Bojowej. Wobec niemożności ucieczki Mordechaj Anielewicz i kilku innych bojowników popełniają samobójstwo. Części jednak udaje się wydostać z bunkra i dotrzeć na ul. Franciszkańską. W nastepnych dniach opór wygasa. Ostatni żołnierze próbują dramtycznego przebicia się z getta na stronę aryjską. 9 maja 40 ludziom udaje się ta sztuka i wkrótce znajdują schronienie u żołnierzy Armii Krajowej. 13 maja dramat rozgrywa się w Londynie. Przedstawiciel Bundu Szmul Zygielbojm dokonuje samospalenia na znak protestu przeciwko likwidacji getta. W środku pozostawił rodzinę. Wcześniej pisze list do przedstawicieli władz polskich na uchodźstwie. 16 maja rozgrywa się ostatni akt dramatu. Niemcy wysadzają w powietrze Wielką Synagogę, co symbolicznie daje kres zbrojnemu zrywowi ludności żydowskiej w getcie. Jürgen Stroop po raz kolejny raportuje (co ciekawe, jego raport ozdobiony jest bogato zdjęciami): "Postanowiłem zakończyć Grossaktion 16 maja 1943 r. o godzinie 20 minut 15. Piękną klamrą oficjalnego zamknięcia Wielkiej Akcji było wysadzenie w powietrze Wielkiej Synagogi przy ulicy Tłomackie". W jego raporcie czytamy także o stratach, jakie szacunkowo miały ponieść obie strony. Stroop podawał w raporcie przesłanym do Heinricha Himmlera, iż zginęło 13 000 Żydów. Pisał także o ujęciu dalszych 49 000. Wśród strat własnych generał major wymienia 16 zabitych i 87 rannych. Wiemy jednak, iż dane te zostały mocno zaniżone, ponieważ w rzeczywistości Żydom i Polakom udało się zabić lub ranić nawet do 300 ludzi, choć sami szacowali sukcesy na znacznie wyższe. Ponadto wojska hitlerowskie utraciły jeden czołg i dwa samochody pancerne. Getto przestało istnieć...
Dyplomaci
Koniec walki.
Wielokrotnie o sytuacji na ziemiach polskich informowani byli dyplomaci
zachodni. Nie mieli oni jednak możliwości interwencji zbrojnej na
ziemiach polskich. Wiązało się to z nieciekawą sytuacją na froncie, jaka
zaistniała w latach 1941-43. Siły III Rzeszy wciąż górowały nad
alianckimi, co powodowało, iż niemożliwym było zmuszenie Niemców do
czegokolwiek natarciem na froncie. Sprzymierzonym pozostawała zatem
droga dyplomatyczna. Referaty informacyjne i propagandowe polskich
organizacji podziemnych wielokrotnie wysyłały sygnały za pośrednictwem
Londynu. 3 maja 1941 roku Rząd Polski na Emigracji
wystosował specjalną notę do sojuszników zachodnich, w której określono
rozmiar zbrodni niemieckich na polskich ziemiach. Szczególne miejsce w
tym referacie zajęła sprawa żydowska, a dokumenty przetłumaczono na
kilka języków, aby ułatwić komunikację. Niestety, nie dotarto do sumień
polityków angielskich, którzy nie zdecydowali się na przeprowadzenie
operacji odwetowej. Strona polska sugerowała nawet użycie sił bombowych
RAF-u w celu dokonania nalotów na szereg celów zarówno w Niemczech, jak i
krajach okupowanych, jednak alianci nie chcieli przystać na taką
ewentualność, tłumacząc to czynem niegodnym dla alianckich sił
powietrznych. Kontrowersje wokół tematu nalotów odwetowych trwały od
poczatku wojny. Brytyjczycy wielokrotnie wykazywali się w tym temacie
przesadną słabością, początkowo nie dostrzegając nawet szansy odwetu za
bestialskie bombardowania Londynu czy Coventry. 9 czerwca 1942 roku na antenie radia BBC premier Władysław Sikorski
wezwał aliantów do pociągnięcia do odpowiedzialności zbrodniarzy
hitlerowskich. Jego apel nie miał jednak siły przebicia. Podobnie rzecz
się miała z notami wicepremiera Stanisława Mikołajczyka,
który 27 listopada tego samego roku zauważył ogrom problemów okupowanej
ojczyzny, ze szczególnym zwróceniem uwagi na kwestię mordowania
ludności żydowskiej i polskiej. Zaprzeczył także doniesieniom, jakoby
naród polski współpracował w tym celu (likwidacji Żydów ) z Niemcami.
Wreszcie, 17 grudnia 1942 roku, Narody Zjednoczone zareagowały na
niepokojące wieści z kontynentalnej części Europy. W specjalnej nocie
przywódcy Wielkiej Brytanii, USA i ZSRR wyrazili oburzenie polityką
niemiecką (paradoksalnie w Związku Sowieckim eksterminacja była
porównywalna). Stwierdzono także: "Raz jeszcze uroczyście stwierdzają
[Narody Zjednoczone], iż odpowiedzialni za te zbrodnie nie ujdą kary, i
zwracają się o podjęcie środków prowadzących do praktycznej realizacji
tego celu". Interweniował także wysłannik Polskiego Podziemia Jan
Karski, który przed wyjazdem z Warszawy do Londynu spotkał się z
przedstawicielami żydowskiego podziemia, w tym przywódcą Bundu. Ogółem
jednak zachodnie noty, protesty i dokumenty miały niewielkie znaczenie.
Oprócz wymowy moralnej tak naprawdę niczego nie zmieniały w statusie
Żydów przebywających pod okupacją niemiecką. Bestialska brunatna
okupacja trwała nadal w najlepsze i nie było tego w stanie zmienić żadne
niemrawe memorandum Narodów Zjednoczonych. Dlatego też, widząc, iż
śmierć milionów Żydów może zostać zapomniana, organizacje podziemne
zdecydowały się na szaleńczy zryw, którego punktem kulminacyjnym było
powstanie w Getcie Warszawskim. Opór zbrojny Żydów wbudził
zainteresowanie całego świata, ale i za tym nie poszły adekwatne do
czynu ludności żydowskiej kroki. USA i Wielka Brytania po raz kolejny
zdobyły się zaledwie na noty, a samoloty sowieckie podczas
strategicznych bombardowań omijały teren getta. Prasa polska,
raportująca na bieżąco o wynikach walki w getcie, musiała zdobyć się na
smutne podsumowanie akcji. W dniu 20 maja 1943 roku czytelnicy
"Gwardzisty" mogli dowiedzieć się chociażby:
"Bohaterscy bojownicy z ghetta warszawskiego przejdą do historii walk wyzwoleńczych jako przykład nieustraszonej odwagi i męstwa".
Miał rację biuletyn wydawany przez Gwardię Ludową. Żydzi walczący w getcie faktycznie przeszli do historii, a dzisiaj ich wysiłek pozostaje jedną z najpiękniejszych i najbardziej bohaterskich kart tego narodu. Umęczonego, jak żaden inny w trakcie sześciu lat trwania II wojny Światowej.
"Bohaterscy bojownicy z ghetta warszawskiego przejdą do historii walk wyzwoleńczych jako przykład nieustraszonej odwagi i męstwa".
Miał rację biuletyn wydawany przez Gwardię Ludową. Żydzi walczący w getcie faktycznie przeszli do historii, a dzisiaj ich wysiłek pozostaje jedną z najpiękniejszych i najbardziej bohaterskich kart tego narodu. Umęczonego, jak żaden inny w trakcie sześciu lat trwania II wojny Światowej.
"Former Minister of Defense and Foreign Minister Professor Moshe
Arens visited the Jewish village of Shdema in Gush Etzion on Friday,
and told a new version of the story of the Warsaw Ghetto Uprising.
The event was organized by Women In Green (Nashim B'Yarok), a grassroots organization which involves women in efforts to maintain the security of Judea and Samaria's Jewish residents.
Arens started off by referring to how difficult it is for most Jews
in Israel to comprehend the reality in those days, when Jews were being
led to the furnaces, allegedly without resistance.
He then spoke about the meeting between representatives of the Jewish
communities in Kibbutz Yagur with Zivia Lubetkin, who had escaped from
Europe and arrived in the Land of Israel, and who then told them of the
Uprising in Warsaw.
“Zivia Lubetkin spoke Hebrew fluently and told of the Warsaw Ghetto
Uprising to the hundreds of participants, who were eager to hear of the
Jewish fighters. But the story she told was only one half of the
story,” claims Arens.
“Two organizations took part in the fighting during the Warsaw Ghetto
Uprising: the well known organization which is studied in Israeli
schools, the ŻOB (Żydowska Organizacja Bojowa, Jewish Combat
Organization), led by Mordechai Anielewicz, an organization which
included all the Left-Zionist organizations, and the other
organization," Arens explained, "and the ŻZW (Żydowski Związek Wojskowy,
Jewish Military Union), led by Beitar members and Jabotinsky’s
disciples, some of them Irgun members who established operational
cells."
Arens pauses to deal with the the question of the lack of Jewish
resistance to the murders and massacres that were committed against
them. “People felt isolated, without an organization or military, facing
the strongest army in the world," Arens said.
"People were concerned for their families. At the same time, the
Germans planted the idea among the Jews that not all of them would be
killed, that those who worked in their factories and operated for their
police force and the Judenrat would survive, along with their families.
There was a general feeling that resistance would bring devastation down
upon them all”.
Arens notes that the mass murder of European Jewry began in the
summer of 1941. “Before then, the ghettos were created and many Jews
died in them from diseases and epidemics. Murders were committed, but it
wasn’t mass murder yet," he explains. "When the German army invaded
Russia and the Ukraine, special units were established with the purpose
of the targeted mass murder of Jews by shooting."
Arens then explains information not widely known about the uprising.
"In Paneriai, a neighborhood of Vilnius, 30,000 people were murdered,
and that is where the first Partisan organization was established, the
unified organization that included everyone. At its head stood a
Communist and his Beitar and Ha’Sho’mer Ha’Tza’ir lieutenants."
"Their first operation was sending 4 youths to Warsaw, no easy task
under the German regime, with the objective of informing the people of
Warsaw that the Jews were being murdered. The greatest concern was that the information wasn’t getting through."
Yet it turns out that despite the efforts to alert and warn the
people, no one heeded the warnings. “The 4 youths arrived in Warsaw and
told of the murder of Jews in Vilnius and the establishment of a
resistance movement and that ‘you can expect the same thing. You have
time to organize a resistance and fight’," Arens recounted.
But, "Warsaw Jewry refused to believe it. They thought that as things
stood, they were under German occupation, yet it had not happened,
there was no mass murder. There were those who believed that perhaps
such a murder could occur, but only in a place that was previously under
Soviet regime and not here, in Warsaw”, says Arens, and points out that
there was some opposition to the very spreading of this information, as
it might invoke German wrath.
6 months later, on the 9th of Av, 1942, the shipment from the Warsaw
Ghetto began, and about 10,000 Jews were sent to the furnaces of
Treblinka every single day until Yom Kippur.
“They were told they were being sent to labor camps, yet the fact
that the shipments were comprised of the elderly, disabled and children,
indicated otherwise. The trains returned empty and they became aware
they were being sent to Treblinka. 270,000 people were transferred with
no resistance. People wanted to believe that it was possible to survive.
There were rumors that today’s shipment would be the last and rumors
that the Germans were taking 70,000 and then they would stop and take no
others, but these rumors were soon proven wrong. These rumors prevented
even the spark of resistance."
At the end of these shipments, when 50,000 people were left in the
Warsaw Ghetto, the awareness that the Germans really did intend to kill
them all, regardless of whether or not there was any resistance, started
to sink in, and the resistance began to form in the 2 organizations.
According to Arens, at this point the Jews of Warsaw were having
difficulties establishing a single unified entity to fight the Germans.
“The Left-wing organizations didn’t want to involve Beitar and
Jabotinsky’s people. Today it is difficult to comprehend this refusal
and understand how there were such differences in face of the Nazi
threat which did not differentiate between various Jewish schools of
thought, yet in the Warsaw Ghetto, even prior to the shipments, life was
conducted, both politically and with the youth groups, as it had been
before the war. The participants were taught that Jabotinsky’s people
are fascists who killed Arlosoroff, and are therefor outcasts. As
Israeli Prime Minister David Ben-Gurion would later say, ‘No Herut and
no ICP (Israeli Communist Party)’, this was the mentality of the
combatants."
The ŻZW, led by Paweł Frenkiel, was established due to this split,
and the forces were ready for the Uprising, which broke out on Passover
Eve of 1943. . During these talks, Anielewicz and Frenkiel, along with
their people, sat across from each other and could not reach an
agreement.
“If it was difficult to understand why 2 organizations were
established, it was much easier to understand why they had difficulties
merging together. Anielewicz’s organization was political and less
militant," Arens stated. "His people were youth group participants. On
the other hand, Frenkiel’s organization had a more military styled
construct, people with military backgrounds who fought in the Polish
army and trained in the Irgun’s cells. Anielewicz’s people couldn’t
accept a situation where Frenkiel would command the fighting, despite
being the most qualified”.
“Most of the weapons the combatants had were purchased in Warsaw
after the Battle of Stalingrad”, says Arens. “Warsaw had a train stop
for soldiers returning from the battles and a large arms market was
developed. Money was obtained in various ways and the weapons had to
smuggled into the Ghetto. Pistols could be passed over the fence, but
the ŻZW also had a machine gun, which was smuggled through a tunnel
under the Ghetto’s fence”.
Prof. Arens returns to Zivia Lubetkin’s story in front the people of
Yagur, in the Land of Israel, and points out that she never told of
the ŻZW’s struggles against the Nazis, despite knowing they existed and
despite having been present in the meetings between both sides. “She
understood how things were perceived in Israel, with The “Saison”-
Hunting Season mentality and the persecution of the Irgun members. As
far as she was concerned, the people of the Kibbutz movement gathered in
Yagur and there was no place for sharing the story of Irgun heroism”.
“18 years later, during Eichmann's trial, even when the witnesses were called to tell of the death camps,
public figures were called forth to talk about the bravery of fighters,
and for this task Icchak Cukierman, Anielewicz’s lieutenant, and Zivia
Lubetkin were brought in. Even during Eichmann's trial, Ben Gurion had
no interest in telling the heroic tale of his political rivals”.
Anielewicz and Frenkiel had different plans for the fight against the
Germans. Frenkiel wanted to have a direct confrontation with the German
army and to that end they positioned themselves at Muranowska Square,
raised the Zionist flag, later to become the Israeli flag, and the
Polish flag. Himmler had the flags taken down and for a few days a
battle was waged over the flags”.
There was no one to tell of this battle, because Paweł Frenkiel and
his men were killed in the fighting. Anielewicz was also killed,
but Lubetkin, Cukierman and dozens others escaped through the sewage
pipes, came to Israel, wrote books and told their half of the story.
There was no one left to tell the full story”.
Due to the suppression of the full story of the fighting in the
Ghetto, the only comprehensive and reliable source remaining to study
the details of the battles were the German records. General Jürgen
Stroop, commander of the forces, issued a daily update, and sometimes
twice a day, with a detailed description of everything that occurred
each and every day.
All these operational reports were collected by the General into a
sort of special scrapbook to which he attached photographs from the
photographer who escorted him around the Ghetto, the same famous
photographs from the Warsaw Ghetto, including the most famous photograph
of the young boy raising his hands. Later on, Stroop was captured and
the album became part of the indictment against him. The documents
reached both global and Israeli press.
Prof. Arens points out that the 20 NIS bill has President Ben Zvi’s
speech from the day Israel joined the UN printed on it. Ben Tzvi spoke
then of the blue and white flag that was raised over the Warsaw Ghetto,
but didn’t mention who raised the flag, “possibly because he didn’t know
and possibly because he didn’t want to talk about it”.
At the end of his speech, Prof. Arens reminded participants of
Menachem Begin’s often cited motto ‘the Truth will prevail’, stating, “I
truly hope that in the case of the Warsaw Ghetto Uprising, the Truth
will once again prevail”.
After his speech, Arens answered several questions that were directed
to him by the large audience in the Shdema all. Among other things,
Arens was asked about the treatment the ŻZW receives in the Yad
Va’Shem institute.
He says that although there is a small commemoration of the
organization and its part in the Uprising, this is a minor, token
mention, especially in comparison to the full extent of the
organization’s actions and significance. In response to another
question, he shared that only after his book about the struggle came out
did Yad Va’Shem personnel organize a lecture for him but only before a
small crowd.
According to him, Yad Va’Shem has a perception that all the Jews of
that time were good, and there is no room to criticize their actions,
and the same applies to those who chose not to fight and to the
Judenrat, but we must remember that there were those who were not so
good, as he puts it."
Z raportu Stroopa (podpisy oryginalne)
"Dowódca wielkiej operacji"
"Rabini żydowscy"
"Siłą wydobyci z bunkrów"
"Ci bandyci stawiali zbrojny opór"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz