Polska w rankingu najbardziej przyjaznych dla biznesu krajów lokuje się w drugiej pięćdziesiątce. Za to w czeskich urzędach polski podatnik jest witany z uśmiechem. Nasi południowi sąsiedzi robią, co mogą, byśmy u nich zakładali firmy i odprowadzalipodatki. - W 2014 r. Polacy zarejestrowali tu 314 spółek prawa handlowego.
Rok później było ich już 1914. W tym 1507 o stuprocentowym kapitale polskim. Widać silną tendencję wzrostową - mówi przedstawiciel polskiego konsulatu w Pradze. Tę tendencję wprawne oko dostrzeże też na naszych ulicach.
Bez podatków i kilometrówek
Czarny mercedes GLS 350d parkujący pod galerią handlową w Warszawie ma czeskie tablice rejestracyjne. Jej początek - 3AF - wskazuje na Pragę. Jednak pan Piotr nigdy w niej nie mieszkał. Zagadnięty przyznał, że zrobił to, co jego kolega z maserati - zarejestrował auto w Czechach.
- To jak najbardziej legalne i bardzo opłacalne - wyjaśnia. Ile oszczędził? Ponad jedną trzecią polskiej ceny. Czyli ok. 130 tys. zł. Za różnicę można kupić nowego forda mondeo czy volkswagena passata. Skąd się wzięła? - Po pierwsze, odpada akcyza, czyli 18,6 proc. wartości auta z silnikiem o pojemności ponad dwóch litrów - Polska jest jedynym krajem w Unii, który ma taki podatek. Po drugie, zwracany jest VAT, czyli 23 proc. W sumie zaoszczędziłem ok. 40 proc. - tłumaczy właściciel mercedesa.
Wymowa liczb jest jeszcze większa w przypadku najdroższych modeli Porsche, Ferrari, Bentleya, Astona Martina czy topowych limuzyn niemieckich kosztujących blisko milion złotych. Spośród sześciu napotkanych ostatnio w Warszawie i okolicy rolls- -royce'ów tylko połowa miała polskie tablice.
Korzyści nie kończą się przy zakupie. Proceder będzie napędzała rosnąca popularność aut segmentu premium, który w zeszłym roku urósł o 21 proc. (trzy razy więcej niż cały rynek), czego efektem było 40 tys. nowych rejestracji. Nowe auta kupują przede wszystkim firmy.
- Nieco niższe są stawki OC i AC, niestraszne mi też polskie fotoradary. No i rzecz najważniejsza: mogę odliczać cały VAT od części zamiennych, napraw auta, no i paliwa - mówi posiadacz niemieckiego SUV-a, przypominając o obowiązującym od dwóch lat i według niego kuriozalnym wymogu rozliczania tzw. kilometrówek: wystarczy, że przedsiębiorca nie wpisze w ewidencji, dokąd i po co pojechał służbowym autem, by naraził się na karę.
- W Polsce skarbówka sprawdza, czy kupione bez VAT-u auto firmowe nie jest aby wykorzystywane do celów prywatnych. Zaś czeski fiskus w ogóle w to nie wnika - twierdzi Leszek Dutkiewicz, dyrektor firmy Russell Bedford zajmującej się doradztwem podatkowym i szkoleniami.
- Takie auto bez przeszkód może jeździć po Polsce na czeskich tablicach rejestracyjnych - nasze prawo tego nie reguluje - mówi Oskar Możdżyn z kancelarii Masz Prawo. A nasza drogówka - co potwierdził rzecznik poznańskiej policji - tego nie sprawdza.
Spółki z półki
Rejestracja pojazdu w Czechach trwa dwa dni. Wymaga opłacenia przeglądu technicznego (700 koron czeskich), badania emisji spalin (500 czk), tablic rejestracyjnych (800 czk) i karty pojazdu (1500 czk). Łącznie - 565 zł (100 czk=16,2 zł). Ale wymaga też - a może przede wszystkim - założenia firmy w Czechach. - Gdzie jest to znacznie prostsze - zaznacza Leszek Dutkiewicz. - Raz, procedura jest prostsza, dwa, można to zrobić przez internet, trzy, wkład własny jest dużo niższy. A cały proces trwa 2-4 tygodnie.
A jeśli nie chcę prowadzić tam działalności? - Czesi i na to są przygotowani. W ciągu kilku lat bardzo rozwinęli rynek tzw. spółek szufladowych - on-shelf companies. Kosztują od 5 tys. zł (bez aktywnego VAT-u) do 16 tys. zł (z VAT-em unijnym).
Nazwa wzięła się stąd, że te spółki czekają gotowe w segregatorach na półce - mają wpis do rejestru, ale nie prowadzą działalności. Klient kupuje taką uśpioną spółkę i od razu możemy nabyć na nią auto bez VAT-u i akcyzy - wyjaśnia dyrektor firmy Russell Bedford.
Czesi mają nawet propozycję dla tych, którzy nie chcą posiadać tam swojej spółki. - Wówczas potencjalny kupiec auta ma dwa wyjścia: może nabyć część udziałów utworzonych w tym celu spółek, automatycznie nabywając prawo do zwrotu VAT-u, lub też skorzystać z opcji leasingu oferowanego przez czeskie firmy, które wynajmują samochody obcokrajowcom.
Coraz więcej firm pośredniczy w kupowaniu aut i zakładaniu spółek w Czechach. Jedną z większych jest Idoneo oferująca "założenie spółki pod klucz" i późniejsze jej prowadzenie na zasadzie wirtualnego biura zlokalizowanego zwykle w Pradze.
Ale firmę w Czechach opłaca się założyć nie tylko dla auta. Zobaczmy, ile zostaje w kieszeni podatnika, który ma 5 tys. zł dochodu i prowadzi działalność gospodarczą: w Polsce - 3059 zł, w Czechach - 4225 zł.
Różnicę tłumaczy niższy ZUS, zerowy podatek i możliwość odliczenia kosztów w wysokości 60 proc. dochodu. Polak, który skorzysta z tej opcji, nie musi mieszkać w Czechach ani mieć konta w czeskim banku, a jego ubezpieczenie zdrowotne i tak będzie działać w Polsce. To kusząca propozycja np. dla dziennikarzy, grafików, informatyków, pośredników i doradców.
Firmy zyskują, państwo traci
- Przeniosłem swą firmę do Czech trzy lata temu i mam o jedną trzecią niższe koszty prowadzenia działalności - mówi pan Darek, handlowiec i właściciel firmy oraz samochodu zarejestrowanych w Czechach.
O ile przenoszenie się firm z Polski do Czech jest korzystne dla przedsiębiorców i ich doradców, o tyle z punktu widzenia interesów naszego państwa - nie, bo oznacza wyprowadzanie kapitału za granicę.
Ten trend niepokoi naszych ekonomistów. Np. zdaniem cytowanej przez PAP prof. Jadwigi Glumińskiej-Pawlic z Uniwersytetu Śląskiego "to przykład szkodliwej konkurencji podatkowej skłaniającej polskich inwestorów do lokowania swoich interesów na terytorium obcego państwa, czego skutkiem są dalsze ubytki w naszym budżecie krajowym".
Polacy chętnie zakładają firmy w Czechach, gdzie prowadzenie działalności jest dużo tańsze i prostsze, podczas gdy w Polsce problemem jest m.in. "nieprzewidywalność i uznaniowość" fiskusa - mówią PAP eksperci. Traci na tym polski budżet - podkreśla prof. Jadwiga Glumińska-Pawlic.
O czeskich, polskich i niemieckich zasadach prowadzenia działalności gospodarczej rozmawiano na konferencji "Podatki bez granic", która odbyła się ostatnio w Pradze z udziałem czeskich, polskich i niemieckich doradców podatkowych.
"Republika Czeska to mocarstwo, jeśli chodzi o zakładanie spółek" - mówił w swoim wystąpieniu czeski doradca podatkowy Vlastimil Sojka. Według niego założenie spółki w tym kraju realnie trwa 2-4 tygodnie; wnioski można składać również on-line. Koszty założenia działalności oraz wysokość kapitału zakładowego nie stanowią żadnej bariery - w przypadku spółki z o.o. kapitał zakładowy może wynieść przysłowiową jedną koronę (w Polsce 5 tys. zł), a koszty założenia firmy wynoszą ok. 350 euro. Od 2016 r. koszty te mają spaść do ok. 220 euro; ma się też skrócić czas potrzebny do założenia firmy do maks. tygodnia.
Sojka mówił, że w Czechach nie ma ograniczeń dla inwestorów zagranicznych przy zakładaniu spółek zależnych, brak też ograniczeń przy nabywaniu jakiegokolwiek majątku.
"Dużo firm ucieka do Czech" - powiedział PAP doradca podatkowy dr Jacek Zieliński z przygranicznego Bolesławca (Dolnośląskie). Według niego system podatkowy jest tam prostszy niż w Polsce, choć - jak przyznał - nasz z kolei jest prostszy niż niemiecki. Podatek CIT w Czechach wynosi 19 proc., a PIT 15 proc. Biznes ma jednak liczne ulgi i przywileje.
Także dr Andrzej Dmowski, adwokat, doradca podatkowy, biegły ds. wykrywania przestępstw i nadużyć gospodarczych potwierdził w rozmowie z PAP, że "Czechy są atrakcyjną alternatywą dla Polaków chcących założyć działalność gospodarczą".
"Pierwszy kluczowy element to szybkość założenia spółek kapitałowych w Czechach - procedura jest dużo łatwiejsza niż w Polsce. Obowiązują tam minimalne wymogi związane ze sprawozdawczością podatkową, może się to odbywać w pełni elektronicznie" - wskazał. Poza tym - kontynuował Dmowski - zakup np. samochodu przez spółkę czeską daje możliwość odliczenia przez nią np. podatku akcyzowego, który został zapłacony. Nawet jeśli spółka faktycznie nie rozpoczęła działalności gospodarczej, ale już nabyła np. samochody, to od razu przysługuje jej prawo do zwrotu zapłaconego podatku akcyzowego.
Jak tłumaczył Dmowski, dodatkowo przepisy czeskie związane np. z rozliczeniem podatku VAT od kupowanego paliwa też są mniej restrykcyjne niż w Polsce - spółki mają prawo do pełnego odliczenia podatku VAT, który został zapłacony w paliwie od samochodów prywatnych. W Polsce - jak przypomniał - przysługuje tylko częściowe odliczenie, a w niektórych przypadkach nie ma go wcale.
"Z jednej strony wydają się to niewielkie różnice, ale są to szczególnego rodzaju dodatkowe bonusy, które powodują, że prowadzenie działalności w Czechach jest dużo tańsze, szybsze i mniej skomplikowane" - konkludował.
Prof. Jadwiga Glumińska-Pawlic z Uniwersytetu Śląskiego, przewodnicząca Krajowej Rady Doradców Podatkowych zapytana, jak ocenia to, że Polacy chętnie zakładają działalność gospodarczą w Czechach, odparła, że z punktu widzenia doradców podatkowych, dla polskich przedsiębiorców, ale także doradców wykorzystywanie możliwości niższego opodatkowania jest korzystne - "każdy woli bowiem zapłacić mniej niż więcej".
"Natomiast z punktu widzenia interesów naszego państwa jest to zabieg niekorzystny, bo oznacza wyprowadzanie kapitału za granicę i odprowadzanie podatku nie u źródła, czyli tam, gdzie dochód powstaje, tylko na rzecz obcego państwa, które stosuje tak naprawdę szkodliwą konkurencję podatkową, zachęcając polskich inwestorów do lokowania swoich interesów na jego terytorium" - zaznaczyła.
Jak dodała, "skutkiem tego są dalsze ubytki w naszym budżecie krajowym". "A musimy zdawać sobie sprawę z tego, że ogromna grupa osób utrzymuje się z budżetu, budżet finansuje też różnego rodzaju inwestycje strategiczne, w które prywatny kapitał nie wejdzie, gdyż nie widzi w tym wystarczających korzyści" - zaznaczyła.
Zwróciła zarazem uwagę, że jeśli w danym kraju odprowadza się podatki, a de facto nie prowadzi się tam działalności, to takie państwo nie jest specjalnie zainteresowane nadmiernymi kontrolami takich podmiotów.
Dmowski pytany, co można zrobić w Polsce, by zahamować zjawisko przenoszenia się biznesu do Czech, odpowiedział: "Kluczowym elementem byłoby uproszczenie procedury sprawozdawczości podatkowej, czyli możliwość składania wszystkich deklaracji przez internet, co z jednej strony usprawniłoby prace, a z drugiej - obieg informacji w samych organach skarbowych. Oczywiście z roku na rok to się poprawia, coraz więcej deklaracji można złożyć i wysłać informacje do organu skarbowego drogą elektroniczną, ale najważniejsze podatki, w najważniejszych zakresach, niestety są rozliczane w formie papierowej, co m.in. dla zagranicznych inwestorów jest bardzo niezrozumiałe".
Jak dodał, dla zagranicznych inwestorów absolutnie niezrozumiałe jest też np. to, jak należy dokonywać rozliczeń w zakresie VAT od kupowanego paliwa.
"Kolejna sprawa to szczególnego rodzaju ograniczenia dotyczące wydatków inwestycyjnych spółek. W Czechach obowiązują dużo mniejsze restrykcje w tym zakresie, dużo większe są ulgi inwestycyjne - wydatki inwestycyjne w całości, od razu można odliczać od podstawy opodatkowania, a nie rozkładają się one w czasie poprzez odpisy amortyzacyjne" - powiedział.
Ekspert podkreślił też, że problemem w naszym kraju jest "nieprzewidywalność i uznaniowość" w relacjach z urzędami skarbowymi. "Ciągle decydujący jest czynnik ludzki" - zaznaczył. "Współpraca w polskimi organami skarbowymi charakteryzuje się dużą zmiennością w zależności od miejsca, w którym jest prowadzona działalność gospodarcza, co - co do zasady - nie powinno mieć żadnego wpływu. Powinny być takie same, proste sposoby nawiązywania współpracy i relacji z danymi organami skarbowymi, a niestety jest inaczej" - podsumował.
Również czeski doradca podatkowy Zbigniew Mrózek powiedział PAP, że z jego relacji z polskimi klientami wyłania się niekorzystny obraz polskiego fiskusa. W Polsce - jak mówił, powołując sie na relacje polskich biznesmenów - urzędy skarbowe postępują bardziej restrykcyjnie, są mniej przyjazne niż czeskie. To - według niego - obok korzystniejszych rozwiązań podatkowych jeden z powodów tego, że Polacy decydują się na zakładanie firm w Czechach. Jak powiedział, polscy przedsiębiorcy, którzy zwracają się do niego o pomoc w założeniu firmy w Czechach, skarżą się na to, że "w Polsce urzędy skarbowe traktują każdego przedsiębiorcę jak złodzieja".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz