czwartek, 6 czerwca 2013

Jan Olszewski. Czyja Polska?

Premier Jan Olszewski w swoim pożegnalnym wystąpieniu postawił pamiętne pytanie: „Czyja Polska?”.
Pytanie było aktualne długo przed tym wystąpieniem, mimo nazwy naszego kraju Polska Rzeczpospolita Ludowa, i jest cały czas aktualne, a i Polska nazywa się po prostu Rzeczpospolita Polska, która to nazwa sugeruje, że należy do wszystkich.
W okresie I Rzeczypospolitej nasz kraj miał przydomek Szlachecka, co jasno określało do kogo należy Polaka, czy rzeczywiście tak było pokazuje historia, literatura, sztuka: Polaka była szlachecka, w pełni wolna, niezależna jako państwo i jako wymarzone miejsce do życia.
Kto posiada Polskę dziś nietrudno wskazać, kto kieruje rządem z tylnego siedzenia, trochę trudniej, ale przecież było trochę wskazówek, zatem nie trzeba snuć domysłów zbyt długo, a po prostu wyciągnąć wnioski z tego co jest dostępne.
Ale posiadanie fizyczne to jedno a posiadanie umysłów to drugie.
Postaram się określić kto posiada i co posiada, kto rości sobie prawa do naszego kraju i co z tego dla Polski wynika.

4 czerwca 1992 r. obalany premier Jan Olszewski pytał w Sejmie: „Czyja będzie Polska?”. Nie chodziło mu wyłącznie o to, kto będzie rządził dalej w Polsce, ale o to, jak ukształtują się stosunki własnościowe. Premier zadawał to pytanie wiedząc, jakie są naciski na polski rząd, aby nie interweniował w układ Okrągłego Stołu, na mocy którego komuniści oddali władzę, ale mieli przejąć narodową własność.

"Podstawowym problemem, który wtedy trzeba było rozstrzygnąć, był sposób zadysponowania wspólnym majątkiem pozostałym po PRL - ocenił Jan Olszewski. - Powiedziałem wtedy w wystąpieniu sejmowym (tuż przed wotum nieufności dla działalności rządu - przypis mój), że w tym głosowaniu zdecydujemy na wiele lat nie tyle o tym, jaka, ale czyja będzie Polska. Dzisiaj znamy odpowiedź na to pytanie". Mamy też tego skutki. "Wszyscy doświadczamy ich codziennie - w szpitalach, przychodniach, sądach, na kolei. Ale najważniejszym skutkiem naszej transformacji jest model demokracji, w której ponad połowa obywateli nie bierze udziału w życiu publicznym".



Mec. Olszewski uważa, "że porozumienia Okrągłego Stołu zostały wprowadzone w życie wbrew stanowisku większości społeczeństwa". Mamy teraz państwo, które nie spełnia naszych oczekiwań. Przykładów można podać wiele, np. zawłaszczenie mediów elektronicznych przez obóz rządzący. 
Jan Olszewski dalej: "Ale doświadczenie historii, a także mojego własnego życia, nauczyło mnie, że kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna, następuje nieoczekiwane jej rozwiązanie" 

Niby od czasu „transformacji” wszystko w Polsce się zmieniło, ale bez zmian pozostaje jej zasadniczy mechanizm, dzięki któremu władzom III RP nadal udaje się ukrywać przed opinią publiczną fakt, że żyjemy w PRL-bis. Ten mechanizm polega na tym, że system, w którym władzę sprawują agenci SB wraz z „zaufanymi ludźmi KGB” i wszelkiego pochodzenia „macherami z zaplecza”, przyjmuje maskę patriotyzmu walczącego o wolność i niepodległość.
Metoda wprowadzona przez NKWD i UB już w 1944 r. funkcjonuje i przynosi sukcesy do dzisiaj. Jej konkretne zastosowania to np. Bolesław Bierut podtrzymujący ręce kapłana podczas święta Bożego Ciała i udział Donalda Tuska w rekolekcjach prowadzonych przez byłego sekretarza papieża Jana Pawła II. To mechanizm, według którego NKWD przerobiła byłych działaczy ONR-Falanga na aktyw Stowarzyszenia PAX, a UB spośród powstańców warszawskich werbowała agentów do tropienia swoich kolegów.
I na tym to właśnie polega, że niby swoi a jednak nie-swoi ludzie są u władzy lub kręcą się przy władzy.
Piłsudski przestrzegał: "strzeżcie się agentury" i ona rzeczywiście jest najgroźniejsza, bo nie wiadomo kto wróg a kto nie-wróg. Jak w Ptasim radiu: nie wiadomo kto ptak, a kto nie-ptak, a to z powodu rejwachu i jazgotu. I ten system działa znakomicie.
Oczywiście to tylko my nie wiemy kto dla kraju a kto nie dla kraju służy, mocodawcy onych ludzi wiedzą, bo przecież jedynie część wykonawców, sługów wie, że służy obcemu, będąc przekonanym, że służy krajowi służy lepiej obcemu mocarstwu (choc to dotyczy jedynie tych na dołach, trudno przypuszczac aby ci na szczytach nie byli swiadomi - choć oni mają usprawiedliwienie zawsze to samu: wybieram mniejsze zło, aby ocalic to co da się ocalić).
Agentura powoduje, że Polska nie jest nasza, choć i w takiej nie naszej Polsce, mamy swoja własność (domy, samochody, fabryki, aktywa na giełdzie  i oszczędności w bankach), chronimy jej i powiększamy, ale czy nie będzie i ona zabrana, jak to bywało w w przeszłości?



Brak komentarzy: