czwartek, 27 grudnia 2012

Tragedie narodowe polskie


Wszystkie katastrofy narodowe, nie tylko te samolotowe jak katastrofa smoleńska, czy giblartarska, jakie miały miejsce w naszej historii miały swoje źródło w błędnych decyzjach politycznych. Wszystkie bez jednego wyjątku.
Błędem teraz jest szukać winy po stronie Rosji czy III Rzeszy, słuszną zaś rzeczą jest szukać winy po swojej stronie, szukać zdrajców, piętnować ich, ale też jasno określić błędy popełnione przez mężów stanu.
Wyciągać wnioski z tragicznych błędów przywódców może każdy kto rozważa historię krytycznie, zastanawia się co mogłoby być gdyby decyzje wyglądały inaczej. Zastanawiając się nad motywami postępowania króla, hetmana czy naczelnika państwa naturalnie należy pamiętać o tym, że ten czy ów mąż stanu nie znał wszystkich okoliczności, nie widział przyszłości, która obecnie jest przeszłością. Trzeba rozważać to sprawiedliwie, ale trzeba rozważać, wiedząc, że co prawda nie miał on przed oczami czasów współczesnych, tak jak i my teraz rzadko zastanawiamy się na d tym, co będzie w roku 2050 czy 2200, ale zarówno my wiemy jak i Piłsudski wiedział co działo się w roku 1830.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że to nie Rosjanie ponoszą winę za Smoleńsk 2010, za katastrofę samolotu, przecież prezydent Lech Kaczyński zdawał sobie sprawę, że wybiera się na terytorium wroga, że mogą oni chcieć zlikwidować niewygodnego polityka, który napsuł im szyków w wielu miejscach.
Również Józef Piłsudski podejmując decyzję o wstrzymaniu ofensywy na Moskwę w październiku 1920 roku miał świadomość, że może to Polskę drogo kosztować, że wybór pomiędzy :Leninem a generałem Wranglerem, to nie wybór pomiędzy dwoma politykami ale pomiędzy przeciwstawnymi światopoglądami. Biała Rosja zagrażała Polsce ale Radziecka Rosja żadna rozprzestrzeniać rewolucję chyba bardziej. Rosja była przewidywalna, można było na nią naciskać, Lenin już podczas kampanii wojennej pokazał, że nie zamierza dotrzymywać umów, a podpisać może każdy papier.
Warto w tym miejscu zaznaczyć, że mimo druzgocącego zwycięstwa zdobycze wojenne były nader skromne, Polska nie objęła swoją ochroną setek tysięcy naszych rodaków na wschodnich obszarach Białorusi, na Ukrainie, w Kurlandii, nie dała tez obywatelstwa milionom Rusinów, którzy nie poparli bolszewików a którzy, gdyby mieli wybór wybraliby Rzeczpospolitą. Mimo to Polska zachowała swoją wolność i niepodległość, przy okazji dając ją Litwie, która podczas wojny bolszewicko - polskiej dała wolny przemarsz czerwonym, którzy korzystając z głupoty władz litewskich zajęły Litwę bez wystrzału.
Niestety przez 19 lat od zwycięstwa, ZSRR jako tako wykorzystał ten okres na budowę komunistycznego systemu i umacnianie go, Polska zaś mając w 1920 roku 900 tysięcy żołnierzy w 1939 wystawiła ich na dwa fronty jedynie 800 tysięcy.
Klęska Kampanii Wrześniowej, czyli wojny obronnej z Niemcami i ZSRR, do dziś skutkuje zapaścią Polski, ilość obywateli jakich Polska utraciła jest ogromna, nigdy wcześniej niezdarzyło się nic takiego nawet porównywalnego w historii naszego kraju. Polska stała się po wojnie kraikiem jednonarodowym, nie mającym praktycznie żadnego znaczenia na arenie międzynarodowej, i tylko Kościołowi Katolickiemu zawdzięczamy, że ten czas nie  był kompletnie dla przyszłości Polaków stracony.


Katyń nie jest winą Rosjan, winę za Katyń ponosi prezydent Ignacy Mościcki (pomijając zasługi Prezydenta Mościckiego dla Polski w okresie jego prezydentury zwłaszcza wczesnej, jak np. wybudowanie zakładów azotowych w Mościcach i wiele wiele innych, nie sposób zapomnieć, ze we wrześniu 1939 roku po prostu zwiał z Polski z podkulonym ogonem) i Naczelny Wódz Marszałek Śmigły-Rydz (który haniebnie spieprzył z kraju jak tchórzliwy piesek).
Staramy się, jako kraj czy jako naród, rozliczać Rosjan, choć nie wiele możemy im zrobić, nawet jeśli udowodnimy winę, ale osoby odpowiedzialne po naszej stronie są całkowicie pomijane, z wielką korzyścią dla nich samych.


Kilka uwag o o katastrofie pod Smoleńskiem:

"Tysięczne szpalty prasowe, tysiące minut w TV tudzież innych środkach masowego przekazu poświecono na naszą największą tragedię narodową w historii Polski: katastrofy samolotu pod Smoleńskiem i śmierci tak wielu najważniejszych osób Państwa Polskiego na czele z Prezydentem Lechem Kaczyńskim i jego małżonką Marią.
Roztrząsanie prawdziwych przyczyn katastrofy jest zasadne, zwłaszcza że – tak na zdrowy rozum – logiczności tłumaczeń zarówno strony rosyjskiej, jak i obecnych władz polskich wiele można zarzucić. Matactwo dokumentów, tzw. „ekspertyz” itp. niedociągnięcia aż rażą w oczy. Rodziny tragicznie zmarłych chcą dojść prawdy – to zrozumiałe. Przeciwnicy oraz ci, którzy maczali ręce w tej zbrodni pragną nie tylko ją zatuszować, ale wręcz wymazać pamięć o śp. Prezydencie RP Lechu Kaczyńskim, Jego Małżonce oraz Przywódcach Państwa Polskiego.

W tym kontekście rozumiem argumenty i jednych, i drugich. Jednakże, niezależnie od tych argumentów dochodzi do tego tzw. prawda historyczna, do której każdy historyk dążyć powinien, by przekazać ją przyszłym pokoleniom. Tak na marginesie mówiąc – dlatego obecnie niszczy się nauczanie historii w polskich szkołach... Ale to taka uboczna dygresja.

Ja wiem, że wszelkie argumenty techniczne, dotyczące ostatnich minut lotu maszyny prezydenckiej, są niezwykle ważne. Zaczepił o brzozę, czy nie zaczepił... Zabrakło prądu dla świateł na lotnisku czy nie zabrakło... Ś.p. Generał Błasik był w kabinie pilotów czy nie był... Kontrolerzy ruchu w baraku na lotnisku smoleńskim byli pijani czy nie (a jeśli pijani to dlaczego, napili się ze strachu przed Putinem?).

To wszystko bez wątpienia ważne pytania, zwłaszcza gdy chodzi o tragedię narodową bez precedensu w całej historii Polski. Bez precedensu bo czy ktokolwiek może mi podać jakikolwiek inny przykład w historii Polski, kiedy w jednym incydencie giną prawie wszyscy przywódcy Państwa Polskiego ? Nawet osławiony „proces moskiewski” 16-tu przywódców nie może się tutaj równać.

Myślę, że zamiast zadawać niekończące się pytania o szczegóły samej katastrofy warto wziąć pod lupę przyczyny. Czasami one wychodzą – dzięki Internetowi – na światło dzienne, lecz nikt do tej pory im się nie przyjrzał. Ja skupie się na jednym, jedynym doniesieniu portalu TVP Info, który wygrzebał kiedyś sympatyk Polonia Semper Fidelis. Czekaliśmy (i ja osobiście) czekałem cierpliwie, że ktoś to dojrzy z którejkolwiek strony.Niestety – tak się nie stało. Dlatego dzisiaj, w przededniu drugiej rocznicy tragedii smoleńskiej zgłaszam w imieniu własnym oraz organizacji Polonia Semper Fidelis ów kawalątek dokumentu zarówno pro publico bono jak i dla potrzeb ewentualnych śledczych.

Oto on:


Ów „zrzut” z Internetu dokonał sympatyk PSF z Włoch w dniu 28 kwietnia 2010 roku o godzinie 22:48 (czasu europejskiego), a więc w 18 dni po katastrofie smoleńskiej. Prezentuje on nic innego jak początek odezwy ówczesnego Marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego do Narodu pod tytułem: „W tych trudnych dniach bądźmy razem”. Najważniejszym w tym jest data i podana godzina wystawienia owego dokumentu: 10 kwietnia 2010 roku o godzinie 5:57.

Nigdzie nigdy nie przeczytałem, że Bronisław Komorowski poza tytułem magistra historii (o czym przypominam w „głębokim bulu”) posiada też tytuł magistra-wróżbity (pewnie na takiej samej zasadzie jak posiada tytuł „hrabiowski”). Ale – nie moje ZOO – nie moje małpy, a raczej jedna małpa.
Ja rozumiem, że być może ów dokument mógł zostać wystawiony nawet w czasie moskiewskim, bo to są dwie godziny różnicy, a zatem o 7:57. Ale nawet tutaj pozostaje jeszcze czas około 45 minut (samolot się rozbił około 8:43 czasu polskiego), czyli okres, na którym na stadionie piłkarskim trwa cała jedna połowa meczu – nieprawdaż ?

Osobiście tylko podziwiam to zacietrzewienie w sprawach technicznych obu stron. Dla mnie – cokolwiek by to nie było (uderzenie prawym czy lewym skrzydłem, zła podpowiedź, pijani w sztok Rosjanie etc) to sprawy drugorzędne. Było jak było i stało się jak sie stać musiało. I ktoś, kto chciał tego, by tak się stać musiało powinien wreszcie odpowiedzieć z całą surowością prawa nie tylko obecnego ale całej historii Polski od czasów Mieszka I.

Publikujemy ten dokument po raz pierwszy i nie wykluczam, że podobne dokumenty się znajdą u nas. Nie zarzucamy nikomu niczego, a ja nawet jestem skłonny uwierzyć osobiście Putinowi, Komorowskiemu, Tuskowi czy Millerowi jeśli mi odpowiedzą na moje malutkie i proste pytanie: czy Bul-Komorowski to prorok ? I na jakim wydziale jakiej uczelni dostaje się tytuł proroka dla przepowiadania przyszłości ? Czy taki sam jak "profesura" Bartoszewskiego ? To jest właśnie moje malutkie pytanie..."

Brak komentarzy: