W II Rzeczypospolitej liczne mniejszości narodowe zamieszkujce nasz kraj stanowiły znakomite środowisku rekrutacji agentury wrogiej państwu polskiemu, oczywiście agentury w bardzo szerokim tego słowa znaczeniu, czyli obejmuącej nie tylko płatnych pachołków, ale też pożytecznych idiotów, jak lubił nazywać Stalin takich ludzi, oraz zwyczajnie ludzi sprzyjających wrogom naszego kraju.
Są tego w naszej historii, bardzo liczne przykłady, jak wielu wrogów wykarmia swoim chlebem Polska, rzec można, że na swoim łonie jak piastunka odchowała, a potem przyjmowała zdradzieckie ciosy.
Kiedy jeszcze patrzymy na sprawe z perspektywy niemieckiej V kolumny, to sprawa jest jeszcze zrozumiała, bowiem III Rzesza potrafiła odwdzięczyć, czy to stanowiskami, czy praca, majątkami itp.
Ale kiedy patrzymy na Żydów, którz zdradzili, albo Białorusinów, Litwinów i Ukraińców, to gdzie ich konfitury? Nieliczni coś tam liznęli, jeszcze mniej liczni nażarli się (do czasu) a większośc trafił po prostu pod but i knut.
Tymczasem teraz, kiedy choćby na takiej Białorusi bieda aż piszczy, demokracja jest zdeptana jak stara szmata, w Polsce działa w najlepsze propaganda antypolska.
Np. w Hajnówce:
"W hajnowskim kościele św.św. Cyryla i Metodego i Matki Boskiej Fatimskiej obchodzono 28 sierpnia 2010 roku piętnastolecie istnienia parafii. Uroczystościom przewodniczył ksiądz biskup Antoni Dydycz. Przykrym zdarzeniem dla prawosławnych w Hajnówce, a było to święto Zaśnięcia Bogarodzicy, musiało być to, co się stało po nabożeństwie w kościele. Otóż odsłonięto wtedy w katolickiej świątyni tablicę poświęconą żołnierzom V Brygady Wileńskiej Armii Krajowej pod dowództwem mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”. Pośród wielu znamienitych gości tej uroczystości, takich jak były wojewoda podlaski z PiS-u, obecnie senator RP, Jan Dobrzyński, byli uczestnicy młodzieżowego II rajdu szlakiem V Brygady. Młodzież w dniach 26-28 sierpnia przeszła trasę od Narewki przez Eljaszuki, Budy, Topiło do Hajnówki i przybyła do kościoła na nabożeństwo i odsłonięcie tablicy.
O Łupaszce dobrze pamiętają w Narewce, gdzie – jak piszą jego apologeci – „zastrzelił Białorusinów chcących żyć raczej w państwie białoruskim niż polskim”.
O żołnierzach Łupaszki pisaliśmy wielokrotnie. Szczególne miejsce w zbiorowej pamięci prawosławnych Białorusinów na Białostocczyźnie zajmują tacy „bohaterowie”, jak Bury, Rekin, Głuszec czy też Zygmunt.
I tak w największym skrócie.
Kapitan Romuald Rajs, ps. Bury, kierował oddziałem Pogotowia Akcji Specjalnej – Narodowe Zjednoczenie Wojskowe. Oddział ten został utworzony we wrześniu 1945 roku na bazie drugiego szwadronu rozwiązanej V Brygady Wileńskiej, dowodzonej przez majora Zygmunta Szendzielarza ps. Łupaszka. Oddział Burego zamordował 31 stycznia 1946 roku trzydziestu białoruskich furmanów. Rajd oddziału, trwający od 28 stycznia do 2 lutego 1946 roku, był znaczony łunami pożarów wsi i krwią mordowanych niewinnych mężczyzn, kobiet i dzieci. Bury spalił wsie Zaleszany, Wólkę Wygonowską, Szpaki i Zanie. W ciągu trzech dni zamordowano – rozstrzeliwując i paląc żywcem – osiemdziesiąt osób. Wszystkie ofiary były Białorusinami wyznania prawosławnego.
Prokurator z białostockiego Instytutu Pamięci Narodowej prowadził w sprawie zbrodni Burego przez kilka lat śledztwo. W 2005 roku stwierdził w „postanowieniu” o umorzeniu tegoż: „Zabójstwa tych osób należy rozpatrywać jako zmierzające do wyniszczenia części tej grupy narodowej i religijnej, a zatem należące do zbrodni ludobójstwa, wchodzących do kategorii zbrodni przeciwko ludzkości. Na podstawie wszystkich dowodów nie może być wątpliwości, że sprawcą kierowniczym, osobą wydającą rozkazy był Romuald Rajs, pseudonim „Bury”, a wykonawcami część jego żołnierzy”.
Dowódcą 1 szwadronu V Brygady Wileńskiej był „doskonały oficer, człowiek brawurowo odważny, wybitnie zdolny oficer liniowy, niezwykle energiczny i pełen inicjatyw dowódca” Zygmunt Błażejewicz, ps. Zygmunt. Dowodzony przez niego szwadron prawie rok po wojnie, 16 maja 1945 roku, zastrzelił czterech mieszkańców Potoki, a 22 maja, w prawosławne święto ku czci św. Mikołaja, spalił wieś Potokę. W jednym domu spłonęło troje dzieci. Najstarsze miało dziesięć lat, najmłodsze sześć.
W ostatnim dziesięcioleciu Łupaszka i jego żołnierze kilkakrotnie odwiedzili Podlasie i przypomnieli tubylcom kawałek historii.
W 2001 roku do Bielska Podlaskiego przywieziono fotografie Łupaszki. Wystawa nosiła tytuł „Grudzień 1970”, ponieważ Łupaszka odegrał „bardzo ważną rolę” na Pomorzu po wojnie. Autorami tamtej wystawy byli pracownicy IPN z Gdańska.
W 2007 roku po Podlasiu peregrynowała wystawa „W imieniu Rzeczypospolitej… skazani na karę śmierci w województwie białostockim w latach 1944-1956”. Ekspozycję przygotowali historycy z Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku. Wystawę można było obejrzeć w Białymstoku, Siemiatyczach, Bielsku Podlaskim. Wśród ponad trzystu fotografii, prezentowanych na osiemnastu planszach, można było zobaczyć „bohaterów” – Burego, Rekina, Głuszca… W ten sposób najstarsi mieszkańcy powiatu bielskiego dzięki historykom z IPN-u mogli przypomnieć sobie i przeżyć, po raz który z rzędu, zdarzenia z 1946 roku. Odsłonięcie tablicy w hajnowskim kościele świadczy o tym, że akcja upamiętniania osiągnęła wyższy szczebel.
Uczestnictwo w uroczystości senatora Jana Dobrzyńskiego, wojewody podlaskiego z ramienia PiS-u, także przywołuje niemiłe wspomnienia. Tenże wojewoda był przeciwnikiem upamiętnienia pomordowanych prawosławnych mieszkańców Białostocczyzny „zabitych, zamordowanych, zaginionych i zamęczonych w latach 1939-1956”. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Białymstoku, rozpatrując skargę parafii prawosławnej Świętego Ducha w Białymstoku, stwierdził, że wojewoda naruszył przepisy. Tym samym prawosławni mogli zacząć budowę kapliczki na swoim terenie i za swoje pieniądze.
Wiele się zmieniło od tamtego czasu. Ale nie wszystko. Np. Bury został zrehabilitowany, a jego rodzina otrzymała odszkodowanie. Tymczasem w Sejmie od lat leży projekt nowelizacji ustawy o kombatantach, zgłoszony przez posła Eugeniusza Czykwina, pozwalającej na zadośćuczynienie rodzinom ofiar Łupaszki, Burego, Rekina, Głuszca, Zygmunta… Blokowanie uchwalenia tej nowelizacji przez PO może postawić w dyskomfortowej sytuacji licznych kandydatów z prawosławnego środowiska, startujących z ramienia tej partii w wyborach samorządowych."
Ignacy Jan Paderewski (niesamowicie aktualne słowa):
"Pokrzepienia, otuchy złaknieni jesteśmy bardzo. Grom za gromem uderza w naród znękany, cios spada po ciosie; nie lęku, lecz zgrozy dreszcze całą wstrząsają Ojczyzną. Nowe formy życia, które przyjść musiały, przyjść powinny, obudziły się u nas, śród nocy mar strasznych. Wraz ze zdrowym ziarnem powiało na nas tumanem plewy i pośladu; z jasnym płomieniem wszechludzkiej jakoby sprawiedliwości, przyszły i kłęby ciemnego, kopcącego dymu; z lekkim tchnieniem wolności przybyły i fale trującego powietrza i ciężą nad nami boleśnie. W sercach nieład uczuć, w umysłach pojęć zamęt. Uczą nas szacunku dla obcych, a pogardy dla swoich. Każą nam miłować wszystkich, choćby ludożerce, a nienawidzić ojców i braci, za to, że nie gorzej może, lecz inaczej tylko myślą. Chcą nas wyzuć zupełnie z rasowego instynktu, cały pokoleń dorobek i dobytek oddać na pastwę nieokreślonej przyszłości, na łup chaosowi, którego potworne kształty lada godzina ukazać się mogą ponad tonią czasu. W odwieczną budowę świątyni narodu, której potężne wrogów ramiona zburzyć nie zdołały, biją dziś już młoty bratnią kierowane ręką: dla nowych gmachów pono naszych tylko gruzów potrzeba, jak gdyby owych budowniczych na własną nie stać było cegłę. Nad białoskrzydlnym, niezmazanym, nad najczcigodniejszym Ojczyzny symbolem kraczą kruki i wrony, chichocą obce a złowrogie puszczyki, urągają mu nawet swojskie, zacietrzewione orlęta. „Precz z Polską” – wołają – „niech żyje ludzkość”! Jak gdyby życie ludzkości ze śmierci narodów powstać mogło!" - Fragment pochodzi z 23 października 1910 r., Lwów (Przemówienie w Teatrze Skarbkowskim z okazji stulecia urodzin Fryderyka Chopina)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz